Klockowaci superbohaterowie
Data premiery w Polsce: 22 października 2013Marvelowskie postacie zyskują coraz to większą popularność, a gry z serii LEGO wyrobiły sobie niemałą renomę. Mariaż tych dwóch marek wydawał się być ciekawym eksperymentem. Przyznaję się bez bicia – gry z tej serii obchodziłem szerokim łukiem, przyszywając im łatkę infantylnych produkcji dla najmłodszych. Lego Marvel Super Heroes jest pierwszym moim kontaktem z nią i nie ma co ukrywać – tytuł ten sprawił, że czuję się przyjemnie zaskoczony. Powiem więcej – żałuję, że nie spotkałem się z tą serią znacznie wcześniej. Zabawa jest przednia, wciągająca i radosna.
Marvelowskie postacie zyskują coraz to większą popularność, a gry z serii LEGO wyrobiły sobie niemałą renomę. Mariaż tych dwóch marek wydawał się być ciekawym eksperymentem. Przyznaję się bez bicia – gry z tej serii obchodziłem szerokim łukiem, przyszywając im łatkę infantylnych produkcji dla najmłodszych. Lego Marvel Super Heroes jest pierwszym moim kontaktem z nią i nie ma co ukrywać – tytuł ten sprawił, że czuję się przyjemnie zaskoczony. Powiem więcej – żałuję, że nie spotkałem się z tą serią znacznie wcześniej. Zabawa jest przednia, wciągająca i radosna.
Fabuła Lego Marvel Super Heroes zalatuje sztampą i została skonstruowana w taki sposób, aby na ekranie mogła pojawić się jak największa liczba postaci zamieszkujących marvelowski świat. Wspomnę tylko, że Silver Surfer, wysłany przez Galactusa w poszukiwaniu nowych światów do pożarcia, trafia na Ziemię, gdzie od razu wzbudza zainteresowanie Doktora Dooma. Ten niszczy deskę Srebrnego Surfera i z kosmicznych klocków, z których została zbudowana, planuje stworzyć śmiercionośną broń.
Scenariusz nie jest zbyt skomplikowany i prowadzi nas za rączkę od misji do misji. Warto odnotować humor, którym ta produkcja jest przepełniona. Spider-Man ciągle narzeka na swoją postać ("To ja tutaj muszę wymyślać wyjaśnienia przed dziewczyną, dlaczego trzeci raz w tym tygodniu zostawiam ją samą w kawiarni"), Wolverine znika podjąć nowe tropy, by o swych odkryciach powiadomić resztę ekipy (lub nie), a Iron Man w pewnym momencie walczy w samych gaciach i hełmie. Takich sytuacji jest tutaj o wiele więcej i choć może nie rozbawiają one do łez, to sprawiają, że wniknięcie w pokręcony świat LEGO i Marvela jest przyjemniejsze oraz wywołuje uśmiech na twarzy.
Jak już wspominałem, gra oferuje dostęp do szeregu bohaterów – wg. opisu na pudełku jest ich ponad setka. Każdy z ludzików jest charakterystyczny, ale nie tylko z wyglądu. Jedne potrafią latać, inne swoje najlepsze strony pokazują podczas walki w zwarciu, jeszcze inne lepiej radzą sobie na dystans. Mamy jeszcze oczywiście olbrzymów pokroju Hulka, który jest trzy razy większy niż standardowy bohater, co widać, słychać i czuć.
Sterowanie jest banalnie proste i odbywa się za pomocą kilku guzików odpowiedzialnych za ruch, walkę i zdolność specjalną. No tak, każda postać ma swojego asa w rękawie. Spider-Man używa pajęczego zmysłu, Czarna Wdowa potrafi zniknąć z pola widzenia przeciwników, a Hulk podnosić wielkie ciężary czy wyrwać kawał asfaltu i cisnąć nim we wroga. Różnorodność jest naprawdę olbrzymia, a choć w pewnym momencie można dostrzec pewien schemat, to liczba postaci gwarantuje każdemu graczowi znalezienie swojego ulubieńca.
Jeżeli chodzi o samą rozgrywkę, to Lego Marvel Super Heroes jest grą, która tak naprawdę ma dwa oblicza. Pierwsze z nich to sandbox oferujący podróże po zbudowanym z klocków Nowym Jorku. W mieście zawarto budynek Stark Industries, szkołę X-Menów, laboratoria Fantastycznej Czwórki. Poza tymi "punktami widokowymi" na mapie dostępne są misje poboczne i dodatkowe aktywności – np. wyścigi. Wykonując dodatkowe zadania, mamy możliwość odblokowania kolejnych postaci, zdobycia większej liczby monet i znajdziek. Jeśli ktoś ma duszę kolekcjonera i zbieracza, to Lego Marvel Super Heroes stanowi dla niego wrota do raju. Sama historia zapewnia kilkanaście godzin zabawy; chcąc "ogarnąć" całe miasto, trzeba zarezerwować sobie dużo więcej czasu.
Jeśli zaś chodzi o fabułę, to misje z nią związane przekształcają grę w platformówko-przygodówko-nawalankę. Wszystkie te trzy elementy doskonale się łączą podczas poziomów będących kolejnymi krokami w historii. Każda misja fabularna zwieńczona jest spektakularną (i niestety schematyczną) walką z bossem. Całe szczęście starcia te niosą za sobą spory ładunek frajdy i zabawy. Zanim jednak dotrzemy do bossa, przemieszczanie się w głąb poziomu utrudniać nam będą - poza wrogimi ludzikami - zagadki i zadania. W tym elemencie również zostałem miło zaskoczony różnorodnością. Czasami, aby przejść dalej, wystarczy przełączenie guzika czy rozwalenie ściany. W innych przypadkach konieczna jest współpraca ludzików, którymi operujemy. Poziomy przechodzimy bowiem nawet trzema bohaterami, między którymi gładko możemy się przełączać. I teraz wyobraźmy sobie, że aby pokonać bossa, potrzebny jest duży przedmiot, którym możemy w niego cisnąć. Ten jednak znajduje się wysoko nad głowami naszych bohaterów, więc specjalista od miotania furgonetkami – Hulk - go nie dosięgnie. Musimy zatem dotrzeć do tego miejsca Spider-Manem, zrzucić przedmiot na dół, gdzie Tony Stark poskłada z rozbitych klocków odpowiedni pocisk, którym Hulk zwieńczy dzieło zniszczenia.
Tego typu współpracy w grze jest naprawdę dużo, a rozwiązanie zagadek nie zawsze jest oczywiste. Czasami trzeba przystanąć i pomyśleć, na szczęście jednak poziom trudności został dopasowany do ograniczeń wiekowych (PEGI 7) i gra nie frustruje ani przez chwilę.
Co natomiast potrafi poirytować, to praca kamery – mam tu na myśli misje fabularne. Kamera jest bardzo statyczna, a nasze figurki często znikają nam z pola widzenia, wchodząc za wyłomy i filary czy penetrując pomieszczenia itp. Wskaźnik sygnalizujący pozycję bohatera na niewiele się zdaje, gdyż często przez takie ustawienie kamer zachwiane jest postrzeganie głębi i odległości – nie mogę zliczyć, ile razy nie wskoczyłem na drabinkę, nie trafiłem w odpowiednie miejsce czy po prostu zleciałem z poziomu, zanim jako tako się przyzwyczaiłem. Sterowanie, choć proste, też potrafi na początku napsuć krwi. Interakcje z przedmiotami zachodzą tylko w przypadku, gdy postać zajmuje odpowiednią przy nich pozycję. Jeśli więc stanie nieco z boku, pod kątem albo w inny sposób, który nie spowoduje pojawienia się sygnalizatora danej interakcji, to nasz bohater po prostu nie wciśnie guzika, nie przebije ściany, nie złapie przedmiotu itp.
W grze zawarto również tryb coop, który pozwala na zabawę we dwoje na jednej kanapie. Jakkolwiek ten element stanowi dość jasny punkt w całej grze, szkoda, że twórcy nie doszli do wniosku, iż może warto dodać możliwość grania ze znajomymi przez sieć. Na split-screen nie zawsze jest dostępny ktoś pod ręką.
Lego Marvel Super Heroes okazało się produkcją sprawiającą wiele radości. Czas przy tym tytule zleciał nawet nie wiem kiedy, a był to czas spędzony dobrze i wesoło. Żałuję, że twórcy nie ustrzegli się kilku może nie tyle błędów, co niedoróbek, bo nowe "LEGO" mogłoby świecić jeszcze jaśniej. Na szczęście w ogólnym rozrachunku nie rzutuje to aż tak mocno na jakości, by stwierdzić, że gra jest słaba - zapewnia tony uśmiechu i niczym nieskrępowanej zabawy. Czy warto odwiedzić świat Marvela ułożony z klocków LEGO? Zdecydowanie i po trzykroć tak.
PLUSY:
+ miodna, cudowna, przyjemna rozgrywka,
+ gra dobra na odstresowanie,
+ humor,
+ zagadki,
+ różnorodność postaci.
MINUSY:
- praca kamery,
- interakcje z przedmiotami,
- coop tylko na split-screenie.
Poznaj recenzenta
Piotr GrabowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat