Kluseczka – recenzja filmu
Kluseczka zapowiadał się na dobry komediodramat o współczesnym postrzeganiu piękna, rodzinnych relacjach i odnajdywaniu siebie. Szkoda więc, że Netflix i reżyser Anne Fletcher (Narzeczony mimo woli) nie podołali zadaniu.
Kluseczka zapowiadał się na dobry komediodramat o współczesnym postrzeganiu piękna, rodzinnych relacjach i odnajdywaniu siebie. Szkoda więc, że Netflix i reżyser Anne Fletcher (Narzeczony mimo woli) nie podołali zadaniu.
Dumplin' ma wszystko, by być filmem ważnym, ciekawym, a zarazem lekkim i przyjemnym. W końcu najlepiej uczy się widza poprzez zabawę. Takie podejście trafia najbardziej. Szybko jednak okazuje się, że scenariusz to pasmo sztamp wplecionych w opowieść, której niekwestionowane znaczenie i przesłanie jest przez nie przytłaczane. Reżyser traktuje temat powierzchownie, nie zagłębiając się ani w rodzinne relacje, ani w kwestię problemu kanonu piękna, który dominuje w naszym świecie.
Największy problem mam z główną bohaterką, której przedstawienie doprowadza do tego, że trudno jej kibicować. Ma wiele momentów, kiedy staje się antypatyczna, irytująca i okazuje się, że w tym buncie i walce o powiedzenie czegoś ważnego podczas uczestnictwa w wyborze miss, nie jest przekonująca. Powiem nawet więcej - ona sprawia, że nie jestem w stanie kibicować jej i jakoś w tym wszystkim emocjonalnie się z nią związać. Zbyt dużo scen skupia się na jej frustracji, kiepskim ukazaniu i sztampowych rozwiązaniach, jak z marnej komedii o nastolatkach. Prawda jest taka, że w kwestii przesłania o akceptacji ludzkiego ciała, bez względu na to, jak wygląda, jej puszysta koleżanka sprawdza się o wiele lepiej. Postać kipiąca pozytywną energią, która wzbudza sympatię. Szkoda, że to nie ona jest główną bohaterką... A postać tytułowej Kluseczki za bardzo przypominała mi bohaterkę komedii Sierra Burgess Is a Loser, która była charakterologicznie i fabularnie postacią trudną do polubienia.
Gdy centralna postać się nie sprawdza, to czyni historię trochę nieznośną. Twórczyni jednak nie próbuje jakoś wypełnić braków dobrym humorem (komedia z tego marna, bardzo mało scen zabawnych) czy pogłębioną relacją rodzinną. Ten drugi wątek to gatunkowe klisze przedstawione w standardowy sposób. Relacje z mamą (w tej roli Jennifer Aniston) są napięte, ona jej nie akceptuje tak na sto procent z uwagi na jej tuszę, ale ostatecznie wszystko się kończy słodkim happy endem. Emocji w tym niewiele, bo wszystko opiera się na oczywistościach, pustych frazesach i oklepanych rozwiązaniach. Reżyser postanowiła zbyt dużo czasu ekranowego poświęcić nudnym zapychaczom w postaci scen tańca z ukochaną ciocią bohaterki. Razem tańczą, śpiewają i słuchają Dolly Parton, a tak naprawdę nic z tego nie wynika. To też jest trochę rozczarowujące, bo muzyka legendy country jest bardzo ważna dla bohaterki, a koniec końców nie ma żadnego znaczenia dla historii. Ot, kolejny ozdobnik, który ma nadać temu jakiegoś muzycznego klimatu.
Zwiastun zapowiadał bardziej dramat w luźniejszym wydaniu z ważnym przesłaniem. Dostajemy jednak typowy przeciętniak, który scenariuszowo porusza się w gatunkowych schematach przedstawionych po linii najmniejszego oporu. Czuć, że Kluseczka to przede wszystkim zmarnowany potencjał na coś, co mogło być dobrym filmem na poprawę nastroju, mówiącym o czymś ważnym. A tak jest bez serca, pazura i pomysłu.
Kluseczka to film, który ogląda się lekko, szybko, ale nie do końca przyjemnie. Ani to zabawne, ani poruszające. Ot taki zapychacz biblioteki, który nie oferuje nic interesującego i wartego czasu.
Źródło: zdjęcie główne: Netflix
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat