Kobiety mafii: sezon 1, odcinek 6 (finał serialu) – recenzja
Data premiery w Polsce: 30 maja 2018Serialowe Kobiety mafii dobiegły końca. Finał był krwawy, brutalny, a miejscami kiczowaty i przerysowany. Czy stanowił udaną konkluzję tej nierównej produkcji? Oceniamy.
Serialowe Kobiety mafii dobiegły końca. Finał był krwawy, brutalny, a miejscami kiczowaty i przerysowany. Czy stanowił udaną konkluzję tej nierównej produkcji? Oceniamy.
Patryk Vega jakiś czas temu ogłosił, że Kobiety mafii będą filmową trylogią, więc można się spodziewać, że bieżący odcinek serialowej wersji jest jedynie końcem pewnego etapu, a nie definitywnym finałem całej opowieści. Obserwując wydarzenia z ostatnich minut, można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z doskonałym punktem wyjścia dla bardziej rozbudowanej historii. W końcu zobaczyliśmy przecież narodziny tytułowych kobiet mafii. Daria, Bela i Siekiera wreszcie zajęły należne im miejsce w półświatku.
W poprzednich epizodach dane nam było śledzić metamorfozę tych postaci. Teraz każda z nich doświadcza czegoś, co zmienia je na zawsze. Bela traci wszystko. Rozpada się jej rodzina, zostaje wyrzucona z pracy, ukochany umiera prawie na jej rękach. Siekiera (w bardzo obrazowy sposób) pozbywa się swojego dręczyciela. Daria dopuszcza się szeregu wstrząsających uczynków, po których nic już nie jest w stanie jej przerazić. Nie zapominajmy też o Ance, która wmanewrowana w handel narkotykami przez nianię swojego dziecka, przebywa w więzieniu, będącym przecież doskonałym miejscem do planowania krwawej zemsty. Bohaterki ulegają przeobrażeniu i są gotowe do wojny. Kolejne części vegańskiej trylogii mogą być całkiem smakowitym kąskiem.
Na razie jednak skupmy się na finałowym odcinku pierwszej serii, który pozostawia niestety wiele do życzenia. Nie ma sensu wymieniać wad tego epizodu. Bardzo dobrze znamy je z poprzednich dzieł Patryka Vegi. Zdawkowość, granie na tanich emocjach, tendencyjność, schematyczność, niezbyt wyrafinowana fabuła. Można tak wymieniać jeszcze długo, zapełniając obszerny akapit tej recenzji. Zamiast koncentrować się na negatywnych elementach, które przecież bardzo dobrze znamy, przyjrzyjmy się temu, co grało w omawianej odsłonie. Paradoksalnie da się znaleźć kilka pozytywnych motywów.
Patryk Vega całkiem sprawnie konkluduje wątki poszczególnych gangusów. Żywy, Cień, Padrino i Milimetr to tak słabe postacie, że aż zęby bolą, więc dobrze, że ich przejście do krainy wiecznych łowów odbywa się w efektowny sposób. Reżyser gotuje każdemu z nich całkiem widowiskową śmierć, a co najważniejsze, odpowiednio podbudowaną fabularnie. Jesteśmy w stanie zrozumieć motywacje bohaterek mordujących bandytów. Co prawda mogło się obyć bez nagłego zawału serca Padrino, ale da się zrozumieć Patyka Vegę, który w finale chciał zepchnąć z piedestału wszystkich mężczyzn. Szkoda tylko, że Bogusław Linda został potraktowany tak bardzo po macoszemu. Można było tę postać przedstawić nieco lepiej, choć nie da się ukryć, że historia o ojcu i córce jest jedną z najbardziej emocjonalnych.
Kolejną zaletą odcinka jest postać Darii, która wprowadza do serialu dużą dawkę przerysowanej brutalności. Agnieszka Dygant szarżuje w swojej roli. Interpretując bohaterkę, dochodzi do takiego momentu, że widzem zaczynają targać ambiwalentne uczucia. Trudno powiedzieć, czy postać ta jest irytująca czy intrygująca. Dodatkowo przyprawiona specjałami kuchni vegańskiej (seks oralny z mafiozami, wyrwane zęby przestępców, niepokojące rymowanki) staje się nawet bardziej sugestywną bohaterką niż Spuchnięta Anka. Mimo drażniącej maniery i groteskowej pozy Daria wywołuje emocje. Po raz kolejny Patrykowi Vedze udaje się oprzeć opowieść na dziwacznych postaciach, które działają na jej korzyść.
Kobiety mafii to kolejny serial rozbudowujący fabułę filmu Patryka Vegi, który nie zwiększa w znaczący sposób poziomu artystycznego danego tytułu. Dodanie scen, rozszerzenie postaci czy pogłębienie wątków nie poprawia jakości, jeśli nie idzie za tym progres w treści i formie. Pod tym względem seriale Patryka Vegi nie różnią się od jego kinowych dokonań. Kobiety mafii to więc produkt czysto komercyjny. Traktując w ten sposób twórczość reżysera, można nawet dobrze się bawić na odcinkach jak ten omawiany. Jako całość serial jest jednak piekielnie nierówny, choć (tak jak poprzedni tytuł Vegi) dna nie sięga. Czy warto? Dla osób, którzy się są zwolennikami stylu reżysera, serial ten będzie twardym orzechem do zgryzienia. Wyjątkowo uczuleni na tę estetykę mogą więc sobie spokojnie odpuścić produkcję. Przebój kinowy w sposób zadowalający wyczerpuje tematykę.
Źródło: zdjęcie główne: Showmax
Poznaj recenzenta
Oskar DobrowolskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat