Kodeks Braci to świętość!
Data premiery w Polsce: 22 listopada 2024Jakież było zdziwienie fanów, gdy twórcy zaplanowali, że akcja dziewiątego i zarazem finałowego sezonu Jak poznałem waszą matkę będzie się rozgrywała na przestrzeni kilkudziesięciu godzin, dzielących bohaterów od ślubu Barneya i Robin. Potem wszyscy się cieszyli, bo przecież dokładnie poznamy historię matki (choć spodziewali się, że historia nie obejmie tylko momentu ich poznania, ale dłuższy okres), jednak po pierwszych czterech odcinkach mogą czuć się zawiedzeni. Co odcinek mamy zapychacz, a całość pewnie rozwinie się dopiero pod sam koniec.
Jakież było zdziwienie fanów, gdy twórcy zaplanowali, że akcja dziewiątego i zarazem finałowego sezonu Jak poznałem waszą matkę będzie się rozgrywała na przestrzeni kilkudziesięciu godzin, dzielących bohaterów od ślubu Barneya i Robin. Potem wszyscy się cieszyli, bo przecież dokładnie poznamy historię matki (choć spodziewali się, że historia nie obejmie tylko momentu ich poznania, ale dłuższy okres), jednak po pierwszych czterech odcinkach mogą czuć się zawiedzeni. Co odcinek mamy zapychacz, a całość pewnie rozwinie się dopiero pod sam koniec.
Oszukani mogą czuć się wszyscy. Scenarzyści Jak poznałem waszą matkę wprawdzie do końca mogą się zasłaniać prostym stwierdzeniem, że to zawsze miała być historia o samym poznaniu, a nie wspólnym życiu, ale... serio? Dziewięć sezonów o przyjaciołach żyjących w Nowym Jorku zbytnio przypominało Przyjaciół, więc zdecydowano się na jakiś wątek główny. Tyle że ten pojawiał się raz na jakiś czas, a większość odcinków to były zapychacze (lub - jak wolą fani anime - fillery).
Nie inaczej jest i tym razem. Fabuła nawiązuje do wcześniejszych wydarzeń, a właściwie do końcowych momentów poprzedniej serii i sławetnego trzymania się Robin i Teda za ręce w Central Parku. Okazuje się, że Barney był świadkiem tej sceny i ma do przyjaciela żal. Cały odcinek poświęcono więc temu wydarzeniu. Doprowadza to do kilku zabawnych sytuacji i nowej roli Marshalla, który, jak pamiętamy, ciągle jest w podróży z synem i osobą spotkaną w samolocie. Postawiono na videochat i usadowienie tabletu na ogromnym manekinie. Poziom absurdu w wątku Marshalla właśnie osiąga apogeum, a musimy do tego dodać jego rozważania o kwestii Kodeksu Braci. Nieważne! Najważniejsze, że Barney z Tedem się godzą i wszystko jest po staremu.
[video-browser playlist="634607" suggest=""]
Kolejnym wątkiem jest wytykanie wieczoru panieńskiego Robin. Lily się nie postarała i nie zaprosiła nikogo na uroczystość. Jak się jednak okazuje, wybranka Barneya nie ma żadnych koleżanek. Z tym fragmentem również wiąże się kilka zabawnych sytuacji, m.in ciągłe podawanie Lily nowych drinków, która - jak zapewne wszyscy pamiętają - postanowiła być cały czas pijana.
Ostatni wątek wiąże się ze starymi ludźmi i chęcią uprawiania seksu przez przyszłych małżonków, ale tutaj nie było nic zabawnego - przynajmniej dla mnie.
Nadal obserwujemy wspomnieniowe podróże w czasie, które wyjaśniają nam niektóre rzeczy. Dobrze jednak mieć świadomość, że jest to jedynie zasłona dymna, ukrywająca totalny brak pomysłów na finał. Każdy odcinek wiąże się z poprzednim i każdy opowiada jakąś historię, dotyczącą czy to przygotować do ślubu, czy też perypetii w ośrodku. Na nic jednak ta dokładność - wciąż brak tego, co najważniejsze. Nie ma postaci matki, nie ma nic o ślubie, wszystko jest takie... niepotrzebne. Szósty sezon Mentalisty pokazał, że nawet z wątkiem pobocznym można wciąż trzymać się wątku głównego. Wprowadzenie na nowo w Jak poznałem waszą matkę postaci Williama Zabki, czyli idola Barneya, to jednak wciąż za mało.
Poznaj recenzenta
Mateusz DykierKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat