

Koma na pierwszy rzut oka może budzić skojarzenia z Incepcją. Jednak pomimo ogólnego podobieństwa nie jest to rosyjska odpowiedź na hit Chrisophera Nolana. Tutaj mamy wizję połączonego świata ludzkich świadomości z ciałami, które są w śpiączce. To udowadnia, że zbieżność tematyki z klasykiem Nolana jest zaledwie pozorna, bo szybko odkrywamy zupełnie inne zasady - wizualnie świat jest zbudowany z mieszanki fragmentów wspomnień różnych osobowości. To determinuje ciekawą kreatywność ze strony twórców. Świat przedstawiony w Komie to jedna z najmocniejszych zalet tego filmu.
Twórcy wraz z pomysłowością dają również i jakość. Efekty specjalne wykorzystane do pokazania pokręconego świata umysłu w śpiączce są dobre i przede wszystkim dopracowane. Jest to piękne dla oczu i nie sprawia wrażenie sztucznego CGI. Wszelkie detale wydają się dopieszczone. Widać to, zwłaszcza gdy oglądamy aktorów na różnych tłach - nie ma się wrażenia, że są oni na green screenie, jak często to bywa w mało dopracowanych filmach. Obok nawet wymyślono ciekawą formę antagonistów w postaci Kosiarzy, czyli ludzi w śpiączce, których mózg zaczyna obumierać. Zmieniają się oni w potwory, które polują na resztę. Oczywiście to science fiction i tego typu szczegóły trzeba traktować z przymrużeniem oka i akceptować z całym dobrem inwentarza. Zastanawianie się nad sensem każdego motywu może być problematyczne dla odbioru tego filmu.
Zgrzyty pojawiają się tak naprawdę w opowiadanej historii i kreacji postaci. Wszystko na początku niesie z sobą intrygującą tajemnicę, bo nie wiemy, kim jest nowy bohater, gdyż nie ma on wspomnień z życia. Gdy jednak karty zostają odkryte, trudno o emocje czy napięcie. Wybór kultu na czarny charakter wypadł przeciętnie, a główny złoczyńca to nudny stereotyp. Zresztą każdy bohater to odtwarzanie gatunkowych schematów bez szczególnego pomysłu, charyzmy czy charakteru. Doskonale wiemy, na czym polegają te relacje i w jakim kierunku będą się rozwijać, więc wkrada się tu przewidywalność.
Tak jak twórcy Komy pokazują, że są w stanie stworzyć efektowną, widowiskową rozrywkę na poziomie i z wieloma naprawdę dobrymi pomysłami, tak co najwyżej przeciętny i schematyczny scenariusz obniża jakość projektu z o wiele większym potencjałem. Jest nieźle. Warto po to sięgnąć, bo ten film oferuje nam wiele dobrego, ale zapowiadało się o wiele lepiej.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można go znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/


