Koniec drogi - recenzja filmu
Koniec drogi to nowy thriller Netflixa, który bardzo chciałby być filmem napisanym przez życie. A jest czymś, co spisano w tabelce Excela.
Koniec drogi to nowy thriller Netflixa, który bardzo chciałby być filmem napisanym przez życie. A jest czymś, co spisano w tabelce Excela.

Koniec drogi ma prosty koncept. Rodzina Afroamerykanów z problemami finansowymi musi porzucić swój dom i przeprowadzić się do innego miasta. Jadą więc autem przez kraj, a po drodze – w końcu to thriller – napotykają na niebezpieczeństwa i problemy. Brzmi jak prosty punkt wyjścia, który w dobrych rękach mógłby dać solidną rozrywkę. Niestety w tym przypadku nie trafił on w ręce osób, które wiedzą, co robią.
Całość to schematyczna jazda, podczas której za koleiny na drodze robią dziury logiczne, absurdy i różne głupoty. Mamy tu łopatologiczny obraz rasistowskich Amerykanów. A żeby tego było mało, matka i główna bohaterka grana przez Queen Latifah pierze nazistów. To wszystko brzmi absurdalnie, ale nikt świadomie tego nie wykorzystuje. To popis odtwórczości i braku kreatywności. Te wszystkie aspekty nie dają rozrywki ani emocji – a te powinny być, skoro syn bohaterki zostaje uprowadzony przez tego złego. Pustka, obojętność i schematyczność. Netflix po raz kolejny proponuje rozrywkę najgorszego sortu.
Bohaterowie to stereotypy bez osobowości i charakteru. Ani Queen Latifah, ani Ludacris nie mają tutaj co robić. Postać Beau Bridgesa to niesmaczny żart, z którym jest związany pewien duży twist fabularny. Im dalej, tym gorzej. Koniec drogi z kretesem rozbija się o ścianę absurdu. Całość staje się niestrawna, przesadzona i pozbawiona sensu, bo motywacje czarnego charakteru są najzwyczajniej głupie i przesadzone. Mamy złoczyńcę, którego nazwisko sieje postrach wśród największych zbirów i nazistów, a ten poluje na rodzinę bohaterów bez żadnego sensownego powodu.
Koniec drogi to po prostu zły film, który niczego sobą nie reprezentuje i nie ma nic do zaoferowania. Kiepski, fatalnie napisany i źle wyreżyserowany. Nie ma tu emocji, napięcia czy historii wartej czasu. Odradzam.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można go znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/



naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1983, kończy 42 lat
ur. 1965, kończy 60 lat
ur. 1989, kończy 36 lat
ur. 1953, kończy 72 lat
ur. 1964, kończy 61 lat

