Koniec i początek – recenzja książki
Data premiery w Polsce: 16 stycznia 2018Czytelnicy, którzy poznali Dziewczynę z kabaretu Manuli Kalickiej, ponad osiem lat czekali, by poznać dalsze, wojenne i tuż powojenne losy tancerki Irki Górskiej i żydowskiego chłopca, którym się opiekowała. Wierzcie mi, warto było.
Czytelnicy, którzy poznali Dziewczynę z kabaretu Manuli Kalickiej, ponad osiem lat czekali, by poznać dalsze, wojenne i tuż powojenne losy tancerki Irki Górskiej i żydowskiego chłopca, którym się opiekowała. Wierzcie mi, warto było.
Tak jak poprzednia powieść Manula Kalicka, tak i ta jest znakomicie napisana. Umiejętnie splata kilka wątków, miejscami będąc straszną i smutną – w końcu dzieje się pod koniec Powstania Warszawskiego, a później w zrujnowanej Warszawie, lecz pisaną lekkim, zabarwionym humorem językiem. Największą zaletą Koniec i początek jest jego realizm, prawda przebijając z każdej stronicy opowieści. Bohaterowie, a właściwie bohaterki, są prawdziwe do bólu, charakterystyczne. Są w pełni „sobą”.
Koniec i początek opowiada dalszą historię niegdyś lekkomyślnej, kochliwej, ale mającej serce na właściwym miejscu Ireny Górskiej, która cudem wydostała się z płonącej Warszawy. Na targu w podwarszawskich Włochach los postawił na jej drodze byłą studentkę architektury, Żydówkę Zosię i opiekującą się nią dziewczynę z kieleckiej wsi – Helenkę. Chociaż Irka i Zosia zdążyły już poznać się w okupowanej Warszawie, wówczas nie zapałały do siebie sympatią, więc początki trójstronnej przyjaźni okażą się nie łatwe. Wojenna poniewierka, bieda, ucieczka, a ponadto każda z trójki dziewczyn nosi w sobie inne, nie mniej ciężkie brzemię, traumy, które ukształtowały je w ten, a nie inny sposób.
Mimo to bohaterki zaprzyjaźniają się na dobre i na złe, i tuż po wyzwoleniu Warszawy wracają w ruiny, stawiając czoła nowej rzeczywistości, w tym przymusowym kwaterunkom w ocalałym mieszkaniu Irki, szabrownictwu, Rosjanom i rozkręcającemu się aparatowi bezpieczeństwa. Nowe wyzwania codziennego życia, kawiarnia w porzuconym wagonie tramwaju, zniszczona i splądrowana Biblioteka Uniwersytecka i poszukiwania zagrabionych książek na Ziemiach Odzyskanych, pierwsze przedstawienia Fredry, nieśmiało rodzące się uczucia, intensywne poszukiwania najbliższych, którzy zaginęli w wojennej zawierusze. A wszystko to napisane świetnym stylem, spójne (mimo pewnych, serwowanych w międzyczasie, przeskoków czasowych) i wciągające w świat powojennej Warszawy, niepozwalające odłożyć książki, dopóki nie przeczyta się ostatniej strony książki.
Całkowicie zgadzam się z rekomendacją Grażyny Barszczewskiej na okładce Końca i początku, że to siła dokumentu i wielkie emocje, historia opisana tak sugestywnie, że każdym zmysłem odbiera się jej autentyczność. Prawdopodobnie właśnie ten autentyzm sprawia, że powieść Manuli Kalickiej (podobnie jak wcześniejsza Dziewczyna z kabaretu) w zalewie literatury „kobiecej” wydaje się inna - wyjątkowa i niepowtarzalna.
Źródło: fot. Prószyński i S-ka
Poznaj recenzenta
Monika KubiakDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat