Król: odcinek 1-2 - recenzja
Król to nowy oryginalny serial CANAL+ oparty na bestsellerowej powieści autorstwa Szczepana Twardocha. Oceniam bezspoilerowo pierwsze odcinki w reżyserii Jana P. Matuszyńskiego.
Król to nowy oryginalny serial CANAL+ oparty na bestsellerowej powieści autorstwa Szczepana Twardocha. Oceniam bezspoilerowo pierwsze odcinki w reżyserii Jana P. Matuszyńskiego.
CANAL+ sięga po kolejną powieść z naszego rodzimego podwórka, którą przerabia na serial. Bohaterem opartego na książce Szczepana Twardocha serialu Król jest Jakub Szapiro, żydowski pięściarz oraz jeden z najbardziej zaufanych ludzi gangstera, Kuma Kaplicy, który rządzi międzywojenną Warszawą. Panowie dysponują ogromnymi wpływami i prowadzą swoje interesy bez problemów. Jednak w międzyczasie narasta konflikt między faszystami a żydowską częścią społeczeństwa, w którego centrum wkrótce znajdą się nasi bohaterowie. Sam Szapiro przyjmuje pod swoje skrzydła Mosze Bernsztajna, chłopca, który zostaje przez niego wdrożony w przestępczy świat.
Po dwóch odcinkach przyznaj, że ta produkcja stoi znakomitym aktorstwem świetnie dobranej obsady. Michał Żurawski w roli Jakuba Szapiry nie musi wykazywać się jakimś ogromem środków wyrazu, swoim stonowaniem, spojrzeniem, niuansami potrafi wygrać wszelkie rozterki swojego bohatera. Z drugiej strony mamy znakomitego Arkadiusza Jakubika, który wnosi do produkcji sporo humoru i takiego gangsterskiego zadziora. Jako Kum Kaplica kradnie każdą scenę ze swoim udziałem, ponieważ świetnie balansuje tę groteskowość Kuma z jego mrokiem. W podobnej sytuacji znajduje się Borys Szyc, który jest chyba najbardziej przerysowaną postacią w serialu, jednak to nie jest minus. Jako Radziwiłek sprawdza się bardzo dobrze. Chyba po raz pierwszy widzę go w roli takiego psychopaty i jest w niej naprawdę świetny. Znakomicie wypadają kobiece bohaterki, które nie raz pokazują swoim kolegom na ekranie, kto rządzi. Magdalena Boczarska epatuje niezwykłą siłą i bardzo dobrze ogląda się, jak rozstawia po kątach innych bohaterów w swoich scenach. Aleksandra Pisula emanuje wielkim urokiem i takim spokojem, którym świetnie kontrastuje do ponurego i mrocznego Żurawskiego. Natomiast Lena Góra bardzo dobrze czuje się w roli bezkompromisowej femme fatale, która poza seksapilem również potrafi górować nad innymi ciętymi ripostami. Właściwie każdy z członków obsady, który dostaje swoje pięć minut na ekranie, w pełni je wykorzystuje. Naprawdę świetna mieszanka utalentowanych ludzi, którzy dobrze współgrają ze sobą.
Pod względem realizacyjnym również jest dobrze. Twórcy potrafili oddać klimat epoki, nie tylko poprzez kostiumy i scenografie, ale także zachowanie ludzi w poszczególnych scenach, oddanie pewnej rutyny dnia bohaterów, którzy wędrowali po różnych miejscach Warszawy. To sprawiło, że produkcja ma niepodrabialną atmosferę, którą widz może chłonąc wraz z poszczególnymi postaciami. Nie tylko klimat jest tutaj zachowany. Również realizacja poszczególnych, bardziej widowiskowych scen stoi na wysokim poziomie. Chyba po raz pierwszy w jakiejś polskiej produkcji widziałem bardzo dobrze zrealizowaną scenę pojedynku bokserskiego, który potrafił mnie wciągnąć i trzymał odpowiednie napięcie. W pewnym momencie poczułem się jak uczestnik tej potyczki. Za to ogromny plus. Podobnie sceny ulicznych walk, w których twórcy potrafili zabrać odbiorcę w sam środek konfliktu. Trochę jednak w tych dwóch odcinkach kulały efekty specjalne. Nie wszystkie, ale tam gdzie nie stały na wysokim poziomie, to trochę raziło w oczy. Jednak to nie zmienia faktu, że realizacyjnie w tych dwóch epizodach twórcy wywiązali się z zadania bardzo dobrze.
Literacki pierwowzór Szczepana Twardocha to ciekawa mieszanka opowieści gangsterskiej, pewnego dramatu narodowego, dramatu rodzinnego i takiej historii inicjacyjnej. Byłem ciekaw, jak uda się ten miszmasz przekuć na ekran. I muszę przyznać, że się to udało. W wielu przypadkach ciężko jest podać w formie serialowej to, co autor przekazał na kartach swojej powieści. Jednak tutaj wszystkie te gatunki i niuanse kryjące się za nimi bardzo płynnie się ze sobą przeplatają. W pewnym momencie wątek gangsterski staje się również opowieścią o dorastaniu, a kwestia narodowa sprawnie łączy się z tym elementem rodzinnym, walki o jej dobry byt. Każdy element układanki składającej się na te dwa pierwsze epizody zgrabnie współgra z innymi, przez co nie ma zaburzeń tempa narracji, spadku napięcia czy niepotrzebnych scen. Każda wnosi tutaj coś do historii i wszystkie wątki są tu po coś.
Król to produkcja, wobec której miałem spore oczekiwania. I przyznaję, że po tych dwóch odcinkach nie zawiodłem się na niej. Świetne aktorstwo, klimat i realizacja poszczególnych scen. Oby tak dalej.
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat