Kronika opętania
Motyw duchów przerobiono już w kinie grozy chyba na wszystkie możliwe sposoby i trudno jest zaskoczyć widza czymś nowym. Niematerialny byt zamknięty w drewnianym pudełku zakupionym na aukcji, w dodatku gadający po polsku, to jednak raczej niecodzienny widok.
Motyw duchów przerobiono już w kinie grozy chyba na wszystkie możliwe sposoby i trudno jest zaskoczyć widza czymś nowym. Niematerialny byt zamknięty w drewnianym pudełku zakupionym na aukcji, w dodatku gadający po polsku, to jednak raczej niecodzienny widok.
W przypadku historii traktujących o opętaniach, studzienka oryginalności wyschła już dawno. Większość tego typu filmów bardzo szybko popada w schematy, nawet pomimo nierzadko interesujących pomysłów wyjściowych. Niedoścignionym wzorem wciąż pozostaje kultowy "Egzorcysta" Williama Friedkina, z którego czerpie większość współczesnych obrazów. Zresztą już sama tematyka jest na tyle nieelastyczna, że zwyczajnie nie pozwala twórcom wykazać się większą kreatywnością. Nie każda produkcja musi jednak zaraz eksplorować niezbadane dotąd obszary. Wtórność stanowi wadę dopiero wtedy, gdy ograne rozwiązania wrzuca się do filmu bez żadnego pomysłu, nie próbując ich nawet w pełni wykorzystać. "Kronika opętania" nie ma z tym akurat najmniejszego problemu.
Sprawcą całego zamieszania w obrazie Ole Bornedala jest zaczerpnięty z folkloru żydowskiego dybuk, czyli zły duch, przejmujący ciała żywych. W życiu głównych bohaterów pojawia się on za sprawą wyprzedaży garażowej, na której Em w oko wpada zabytkowa drewniana skrzyneczka z gustownymi rzeźbieniami. Ojciec postanawia sprawić córce przyjemność i zakupić ów przedmiot, ale żadne z nich nawet nie podejrzewa, że pudełko zamieszkuje wroga istota, która na kolejną ofiarę upatrzyła sobie właśnie dziewczynkę. Dybuk to w zasadzie jedna z dwóch rzeczy, które wyróżniają "Kronikę opętania" spośród wielu podobnych filmów. Drugą jest fakt, że demon porozumiewa się w języku polskim, co w amerykańskim kinie nie jest przecież zjawiskiem częstym. Cała reszta to mniejszy lub większy schemat, ale zrealizowany z głową, dzięki czemu wciąga i nie nudzi ani przez moment.
©2013 Monolith
W fabułę zgrabnie wpleciono elementy czysto obyczajowe, które nadają wiarygodności przedstawionej opowieści. Pojawia się więc motyw rozwodu rodziców, który - jak to zwykle w takich przypadkach bywa - odbija się głównie na dzieciach. Nie radzą sobie one z zaistniałą sytuacją, szczególnie młodsza z córek. Jej późniejsza podatność na wpływ złej siły staje się wobec tego faktu całkowicie zrozumiała.
Wszelkie zabiegi formalne nie miałyby jednak większego znaczenia, gdyby nie bardzo dobre aktorstwo, dzięki któremu wszelkie niezbędne emocje zostają należycie oddane. Jeffrey Dean Morgan to już klasa sama w sobie. Świetnie wypada w roli ojca, który przez większość czasu przedkładał karierę nad rodzinę. Ostatecznie jednak, gdy życiu jego dziecka zagraża niebezpieczeństwo, potrafi walczyć jak lew. W matkę dziewczynek wcieliła się z kolei Kyra Sedgwick i choć dostała zdecydowanie mniej czasu ekranowego, to udało jej się stworzyć niezwykle przekonującą kreację. Aczkolwiek to nie starzy wyjadacze błyszczą najmocniej, ale młodziutka Natasha Calis, czyli Em. Niełatwo jest zagrać osobę opętaną, a przy tym nie popaść w komizm. Tyczy się to szczególnie dzieci, które z reguły mają znikome doświadczenie aktorskie. Mimo tego dziewczynka poradziła sobie znakomicie - jej zachowanie jest doprawdy niepokojące, a spojrzenia, którymi raczy widza, potrafią wywołać gęsią skórkę. W takich przypadkach zawsze zastanawiam się, jak to możliwe, że za granicą młodociani aktorzy potrafią wykazać się tak doskonałym warsztatem, zaś w Polsce popisy ich rówieśników z reguły ogląda się z zażenowaniem. Rzecz niepojęta.
©2013 Monolith
"Kronika opętania" to także bardzo przyjemny klimat, przywodzący trochę na myśl klasyczne horrory. Odpowiednio skadrowane ujęcia, działająca na wyobraźnię muzyka oraz domieszka efektów specjalnych budują atmosferę, w którą z łatwością można się wczuć. Obraz nie epatuje nadmierną liczbą scen typu jump scares i choć nie zalicza się do tych produkcji, po których później boimy się sami pójść do toalety, to skutecznie trzyma w napięciu i budzi podświadomy lęk o los bohaterów, co nie zdarza się często we współczesnym kinie grozy. Dla polskich widzów dodatkowym smaczkiem będzie fakt, iż dybuk posługuje się naszym rodzimym językiem. Co prawda popełnia przy tym błędy gramatyczne, ale można na to przymknąć oko, gdyż mógł to być celowy zabieg scenarzystów. Nie ulega jednak wątpliwości, iż film zyskuje na klimacie w oczach mieszkańców nadwiślańskiej krainy.
Dzieło Ole Bornedala, pomimo wyraźnego braku świeżości, ogląda się bardzo dobrze. Być może na tak pozytywny odbiór ma wpływ niski poziom ostatnich podobnych produkcji, spośród których coraz trudniej wyłuskać jakąkolwiek solidną pozycję. Nie jestem w stanie udzielić na to jednoznacznej odpowiedzi. Wiem natomiast, że "Kronika opętania" mimo wszystko się wyróżnia i wraz z niedawnym "Sinister" wlicza się w poczet nielicznych porządnych przedstawicieli gatunku, jakie dane nam było zobaczyć w ostatnich latach na dużym ekranie. Gdyby tak jeszcze wydanie DVD oferowało coś więcej poza samym filmem...
Ocena: 7,5/10
Tytuł oryginału: The Possession
Reżyseria: Ole Bornedal
Produkcja: Stany Zjednoczone, 2012
Czas trwania: 92 minuty
Dźwięk: DD 5.1 angielski, polski (lektor)
Występują: Jeffrey Dean Morgan ,Kyra Sedgwick, Natasha Calis, Madison Davenport
Dystrybucja: Monolith
Napisy: polskie
Dodatki: zwiastun
Sugerowana cena: 49,99zł
Poznaj recenzenta
Marcin KargulDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat