Krwawa Róża – recenzja książki
Data premiery w Polsce: 16 lipca 2019Krwawa Róża to drugi tom serii fantasy autorstwa Nicholasa Eamesa. Czy wypada równie udanie, co część pierwsza? Sprawdzamy.
Krwawa Róża to drugi tom serii fantasy autorstwa Nicholasa Eamesa. Czy wypada równie udanie, co część pierwsza? Sprawdzamy.
Nicholas Eames zadebiutował wydaną u nas jesienią zeszłego roku powieścią fantasy Królowie Wyldu, w której w humorystyczny sposób przedstawił perypetie podstarzałych najemników, którzy raz jeszcze wyruszają na misję, by uratować córkę jednego z nich. Wyzwanie mieli niemałe: nie dość, że naprzeciwko stała armia potworów, to jeszcze musieli sobie poradzić z wieloma aspektami swego życia na emeryturze.
Krwawa Róża nie jest bezpośrednią kontynuacją Królów Wyldu; a przynajmniej nie jeśli chodzi o głównych bohaterów. Akcja powieści co prawda toczy się po otwierającej Sagę książce, ale tym razem nie śledzimy losów podstarzałych najemników, a tytułowej Krwawej Róży i jej drużyny. Kim zaś jest ta bohaterka? Nikim innym jak osobą, przez którą rozkręcone zostało całe zamieszanie w pierwszym tomie. Starzy bohaterowie, owszem, pojawiają się, ale mają raczej role epizodyczne, choć czasem znacząco wpływające na wydarzenia i postępowanie postaci.
Krwawa Róża nie jest już początkującą najemniczą w opresji, a żyjącą legendą, która wraz ze swoją ekipą podejmuje się najtrudniejszych zadań: czy to niebezpiecznych misji, czy walk na arenie. Kiedy jednak ludzkie królestwa stają w obliczu najazdy kolejnej hordy potworów, Krwawa Róża nie chce stawić jej czoła – w zamian wybiera kolejną misję mającą ukoronować jej karierę… a przynajmniej tak się początkowo wydaje.
Do drużyny Krwawej Róży dołącza młoda bardka i to właśnie z jej punktu widzenia poznajemy całą opowieść. Jest to rzecz jasna przefiltrowana relacja, ale dobrze się sprawdza w odsłanianiu kolejnych mniejszych i większych tajemnic fabularnych i dotyczących poszczególnych postaci. Ponadto konfrontacja młodzieńczej naiwności z realiami życia najemników polujących na bestie jest fabularnym samograjem, a Eames skrzętnie z tego korzysta.
Królowie Wyldu odznaczali się sporą dawką humoru i grą z konwencją heroic fantasy oraz literaturą opartą na sesjach RPG w stylu magii i miecza. Krwawa Róża nieco odchodzi od tego schematu. Humoru jest znacznie mniej, a całość uderza w poważniejsze tony. Czy to zmiana na lepsze? Z jednej strony autor umiejętnie wprowadza nowe elementy i nie jest na siłę przywiązany do bohaterów i konwencji. Z drugiej jednak świetnie się czuł w wykorzystywaniu humoru i kalek typowych dla fantasy: teraz trochę tego brakuje.
Źródło: fot. Rebis
Poznaj recenzenta
Tymoteusz WronkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat