Księżniczka - recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 1 lipca 2022Wietnamski reżyser Le-Van Kiet debiutuje w hollywoodzkim filmie Księżniczka. Czy nowa premiera Disney+ to dobre kino akcji?
Wietnamski reżyser Le-Van Kiet debiutuje w hollywoodzkim filmie Księżniczka. Czy nowa premiera Disney+ to dobre kino akcji?
Księżniczka to film akcji dla dorosłych w kostiumowej otoczce. Nie jest to produkcja historyczna, która ma trzymać się jakichkolwiek realiów, a bardziej baśń lub fantasy z krwawymi motywami. Twórcy nie kombinują i od samego początku dają dokładnie to, co pokazuje zwiastun: tylko więcej, mocniej i bez dłużyzn. Ten film to ciągła akcja, w której nie ma czasu na przerwy, rozwój postaci czy nawet nakreślenie jakiegoś tła opowieści. Ale to nie ma żadnego znaczenia, bo dostajemy sprawnie działający miks gatunkowy, który staje się rozrywką pełną frajdy, lekką i nawet czasem zabawną.
W pewnym momencie odniosłem nawet wrażenie, że Księżniczka została świadomie skonstruowana tak, jakby była grą komputerową. Tytułowa bohaterka krąży po zamku, ściera się z siepaczami okupanta, trafia na kolejnych silniejszych przeciwników, a na końcu czeka na nią typowy henchman, czyli prawa ręka głównego złego, a później boss. To nie jest zarzut, bo cel twórców jest aż nadto widoczny na ekranie, a wszystko - tak jak w kinie akcji zwykle bywa - jest tylko pretekstem do kolejnych scen z przelewem krwi. Tych jest sporo, nieraz są bardzo brutalne i krwawe. Produkcja jest na platformie Disney+, ale projekt ma wysoką kategorię wiekową, z której reżyser chętnie korzysta.
Każdy, kto oglądał wietnamską Furia, wie, że ten reżyser ma oko do scen akcji i świetne podejście do walk. Tutaj ma trudniejsze zadanie, bo walki - jak w każdym filmie akcji - muszą być widowiskowe, ale kręcone zgodnie z zasadą minimalnego ruchu, maksymalnego efektu. To sprzeczne z tym, jak walki są przeważnie kręcone (maksymalny ruch, minimalny efekt) i jak choreografowie do tego podchodzą. Można uznać, że jest to miks dwóch podejść, dający znakomity efekt, który jednocześnie nadaje temu filmowi charakter. Do tego dochodzi jeszcze dopasowanie choreografii do aktorek, bo mamy Joey King w tytułowej roli, która ma 167 centymetrów wzrostu i jest drobnej budowy ciała. Kreatywność choreografa w tym momencie staje się kluczem do jakości Księżniczki. Ona nie walczy jak mężczyzna ani nie kładzie jednym ciosem rosłych twardzieli. Kobieta jest nieźle sponiewierana, zmęczona. Widać, że przeciwnik w wielu momentach ma przewagę fizyczną. Joey King często sama wykonuje choreografie (twierdzi, że 90%), co dodaje tym scenom kolorytu. Z drugiej strony lepiej wypada Veronica Ngo, która współpracowała z reżyserem przy wspomnianej Furii. Ma doświadczenie w kinie akcji, więc choreograf pozwala sobie na jeszcze więcej. Twórcy scen walki są tutaj szalenie kreatywni, tworzą rozrywkę energiczną i satysfakcjonującą. Co prawda są momenty, gdy pojawiają się uproszczenia, a montaż nie zawsze działa idealnie, ale i tak dostarcza to oczekiwanych wrażeń.
Każda postać w choreografii scen walk ma swój określony i charakterystyczny styl. Co ciekawe, sceny akcji w tym filmie nie są tylko po to, by zapewnić nam rozrywkę. Są narzędziem opowiadania tej historii! One mówią nam wiele o postaciach - zwłaszcza w przypadku księżniczki (co ciekawe, nigdy nie poznajemy jej imienia) pozwalają na ukazanie jej ewolucji i dojrzewania. Reżyser ma świadomość, że akcja to nie tylko bezsensowna walka.
Joey King dzięki miesiącom treningów jest przekonująca w scenach walk. To jest duży atut, bo w wielu momentach widzimy, że to ona robi różne rzeczy na ekranie. To wciąż drobna dziewczyna siejąca zniszczenie w szeregach wrogów, ale twórcy podeszli do tego z rozsądkiem i wszystko jest ukazane tak wiarygodnie i pomysłowo, jak tylko jest to możliwe. Okazuje się, że Księżniczka trenowała latami. Muszę przyznać, że Joey King kradnie ten film. Może nie jest wybitna, ale dodaje swojej postaci charakteru, czasem potrafi rozbawić ciętą ripostą, a gdy trzeba, wzbudzić emocje. To taki miks Meridy Walecznej z Czerwoną Sonyą. Inni niestety są bardzo stereotypowi - na czele z Olgą Kurylenko i Dominikiem Cooperem. Czy to źle? Tutaj bym się spierał, bo w końcu to proste kino akcji. Od takiego gatunku nie wymagamy aż takiej rozbudowy charakterów czy osobowości, bo po co? Księżniczka ma dostarczać wrażeń, gdy bohaterka zabija wrogów w pomysłowej choreografii.
Księżniczka to bardzo przyjemne kino akcji, które daje nam dokładnie to, co obiecano w zwiastunie. Jest efekciarsko, z dobrą choreografią i ciągłymi scenami walk rodem z gry komputerowej. Czasem ta prostota w budowaniu fabuły, postaci czy scen humorystycznych (żart z grubym wojownikiem wydaje się archaiczny) nie sprawdza się, ale to i tak bardzo dobre kino.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat