Lapsis – recenzja filmu [Splat!FilmFest 2020]
Data premiery w Polsce: 26 listopada 2024Noah Hutton przygląda się pułapkom gig ekonomii przez soczewkę science fiction. Jego Lapsis potrafi wywołać uśmiech na twarzy, jednocześnie budząc przysypiające gdzieś na granicy świadomości obawy.
Noah Hutton przygląda się pułapkom gig ekonomii przez soczewkę science fiction. Jego Lapsis potrafi wywołać uśmiech na twarzy, jednocześnie budząc przysypiające gdzieś na granicy świadomości obawy.
Innowacyjna technologia – Quantum – podbiła świat. Stała się wszechobecna i wymusiła pojawienie się nowej siły roboczej pod postacią niezależnych wykonawców wędrujących po bezdrożach, przez które przeciągają kilometry światłowodowych kabli. Oparty na aplikacjach system obiecuje wiele: olbrzymie wypłaty, elastyczność i swobodę pracy i wiele innych bajkowych korzyści, a bezimienni bohaterowie korporacyjnych filmów motywacyjnych roztaczają przed kolejnymi chętnymi wizję pracy idealnej. Na jej korzyść zdają się przemawiać nawet aspekty zdrowotne, w końcu pokonywanie kolejnych kilometrów w dziczy to niewątpliwy pożytek dla organizmu – walka z gnuśnością, na której do tego można solidnie zarobić.
Ray (Dean Imperial) daje się przekonać – tym bardziej, że jego młodszy brat, Jamie (Babe Howard), cierpi na chorobę zwaną omnią. Kuracja jest niepewna i kosztowna, ale Ray jest skłonny zapłacić każdą kwotę za choćby najmniejszą szansę wyzwolenia brata z okowów przypadłości, z którą, niestety, nie poradziła sobie ich matka. Rozpoczyna więc marsz: wędruje po lesie, targając ze sobą zwoje okablowania, a wszystko dookoła wydaje się coraz dziwniejsze. Pozostali wykonawcy dziwnie reagują na nazwę użytkownika, którą Ray przejął wraz z należącym niegdyś do innego pracownika firmy urządzeniem wyznaczającym trasę (służy ono między innymi za GPS, identyfikator czy rejestrator kolejnych zleceń). Ponadto część pracowników zaczyna się buntować i lobbować na rzecz opieki zdrowotnej i płac gwarantowanych; każda wędrówka jest też bowiem wyścigiem z maszynami – niewielkimi robotami, które również rozwijają światłowody, przemieszczając się w stałym tempie i nigdy nie zatrzymując się na odpoczynek. Gdy jeden z nich wyprzedzi pracownika i osiągnie finał trasy przed nim, ten nie otrzyma wynagrodzenia.
To oczywista alegoria szaleńczego, skazanego na porażkę wyścigu z automatyzacją – Hutton sugeruje, że zamiast brać nim udział, lepiej byłoby mu się sprzeciwić. Reżyser nie stara się jednak bawić w mentora, nie rozrysowuje map działania dla najbardziej zagubionych, większość uwagi poświęcając problemom gig ekonomii – środowiska, w którym dominuje model kontraktowej pracy tymczasowej (krótkoterminowe zatrudnianie niezależnych pracowników przez organizacje). Rozwój tej gospodarki napędza digitalizacja, a przede wszystkim rosnąca powszechność aplikacji mobilnych. Kolejny czynnik stanowi łatwa do zwerbowania siła robocza, która lubi równowagę między życiem zawodowym i prywatnym. Wykonawcy mogą dowolnie dobierać sobie zlecenia: zarobić tyle, ile akurat potrzebują, a potem zrobić sobie dłuższą przerwę. Ta gałąź redukuje konieczność wykonywania pewnych zadań przez ludzi, automatyzując je i zmniejszając obciążenie finansowe firm, które nie płacą też składek zdrowotnych czy emerytalnych.
Noah Hutton eksploatuje wizję, która z roku na rok budzi lęk w sercach coraz szerszej części społeczeństwa. Nie wiemy, jak będzie wyglądał rynek pracy za dziesięć lat, nie mówiąc o trzydziestu, przyjmuje się jednak, że robotyka zmieni niemal każdy fach. Niektórzy przekonują, że automatyzacja będzie generować kolejne miejsca pracy, powszechna jest jednak opinia, że w ciągu kilku dekad miliardy ludzi mogą stać się ekonomicznie zbędne. I choć Lapsis nie mówi nic nowego w temacie wyzysku klasy robotniczej, trafia w samo sedno tych lęków; pieczołowicie kreuje przerażająco prawdopodobną wizję niedalekiej przyszłości, budżetowe braki nadrabiając inwencją i godną owacji na stojąco kreatywnością twórców.
Wędrówka Raya nie nuży – obrazowi w ogóle daleko do monotonii; gęstniejąca atmosfera mrocznej tajemnicy sprzyja skupieniu uwagi, nawet wówczas, gdy pojawiają się narracyjne zgrzyty. Siłą Lapsisa jest też jego aktualność – film Huttona jest z jednej strony zwiastowaniem, z drugiej zaś, pod wieloma względami, satyryczną (i nadzwyczaj błyskotliwą) analogią do tu i teraz. Momentami – bardzo dowcipny, nieustannie – frapująco wiarygodny; Lapsis wykorzystuje niepokój, budując klimat technologicznego spisku przepięknie kontrastującego z dzikim, leśnym otoczeniem. Ciężko powiedzieć, czy faktycznie zachęci do bardziej krytycznego myślenia o systemach ekonomicznych, jest jednak potęgującym obawy studium pęczniejącego absurdu, któremu zdecydowanie warto się przyjrzeć.
Poznaj recenzenta
Michał JareckiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1990, kończy 34 lat
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1973, kończy 51 lat