Life is Strange 2: Odcinek 1 – recenzja gry
DontNod notuje udany początek emocjonującej przygodówki Life is Strange 2. Nowy odcinek trzyma poziom 1. sezonu i zapowiada się jeszcze lepiej.
DontNod notuje udany początek emocjonującej przygodówki Life is Strange 2. Nowy odcinek trzyma poziom 1. sezonu i zapowiada się jeszcze lepiej.
Z epizodycznymi grami jest taki problem, że nie wiadomo, kiedy oceniać produkcję. Czy już po pierwszym odcinku, czy może czekać na całości i dopiero wtedy poddać grę ocenie? Dzielenie jej na epizody także zaburza immersję i nierzadko zapominamy o tym, co było we wcześniejszych odcinkach. Idąc wzorcem lat minionych i za przykładem poprzednich recenzowanych gier epizodycznych, także LiS2 nie doczeka się oceny, a przynajmniej nie teraz, ale dopiero po zakończeniu całości. Jednak już teraz można powiedzieć, że opowieść zaczyna się mocnym tąpnięciem, które napędza fabułę gry.
Nowe otwarcie
Pamiętacie jeden z pierwszych zwiastunów Life is Strange 2? Ten, w którym policjant podjeżdża na interwencję i dochodzi do „eksplozji”? Nie pamiętacie, to pozwólcie, że wam przypomnę, o tutaj. Sytuacja tam przedstawiona jest bardzo ważna dla przebiegu całej gry. To wtedy nasi bohaterowie rzuceni zostają na głęboką wodę i ruszają w podróż. Gdzie? No właśnie. Tego nie wiemy, aż do samego końca odcinka, ale że twórcy o tym już mówili nie raz i nie dwa, więc nie będzie to żaden spoiler, jeśli napiszę, że chłopcy wybierają się do miejsca młodości swego ojca.
Głównym bohaterem jest Sean Diaz, nastolatek, którego poczynaniami przyjdzie nam kierować w grze. Chłopak, nie jest może typem wielkiego buntownika, ale z młodszym bratem – Danielem – ma relacje typowe dla rodzeństwa, które dzieli kilka lat różnicy w wieku. Młody się naprzykrza, starszy ma go po dziurki w nosie i nie zamierza go tolerować. Splot nieszczęśliwych wypadków zmienia sytuację i samego Seana, który musi się odnaleźć w nietypowej dla niego roli. Ze starszego brata, musi stać się protektorem, obrońcą młodego i zarazem powiernikiem tajemnicy, którą skrywa.
Wolne tempo
Odcinek zatytułowany Roads raczej prowadzony jest w wolnym tempie. Spokojnie, niemal sielankowo postacie przemierzają stan Waszyngton. Raz koczują w lesie, innym razem coś uda im się zdziałać na stacji paliw, jeszcze innym razem znajdą podwózkę i poznają postać, która pozwoli im przenocować w hotelu. Gdyby nie wydarzenia, które poznajemy na początku gry, to rzec byłoby można, że wycieczka rodzeństwa Diaz to weekendowy wypad za miasto, ale tak nie jest. To ucieczka. Ucieczka od rzeczywistości, od problemów i kłopotów.
Rozgrywka przypomina tę, którą już znamy z pierwszej gry, aczkolwiek w dwójce dostaliśmy większą ilość sytuacji kontekstowych, w których mamy ograniczony czas na podjęcie decyzji czy też wybranie opcji dialogowej. Pojawiają się też dialogi sytuacyjne.
Premierowy epizod uosabia motyw drogi. Stawia przed postaciami wyzwania, pozwala im nabrać doświadczeń, co zapewne będzie miało przełożenie na odcinek kolejny, tak bynajmniej sugeruje krótki teaser, który pojawia się na końcu epizodu.
Bohaterowie są potomkami Meksykanów, co oczywiście nie pozostaje bez znaczenia dla otoczenia bohaterów. Kto raz na jakiś czas ogląda telewizję lub przygląda wiadomości w internecie, ten doskonale wie, że mur oddzielający USA od Meksyku i ogólny wydźwięk prezydenta Trumpa do imigrantów z Południa nie jest czymś wymyślonym. Także w grze da się odczuć te polityczne wątki.
Life is Strange 2 zapowiada się na bardzo dobrą i emocjonującą przygodę, w której bohaterowie przeżywają cierpienie i kłopoty, z którymi muszą sobie poradzić. Bracia są zupełni inni od Cloe i Max, ale tak samo nawiązujemy z nimi więź, jak z bohaterkami części pierwszej gry. „Dwójka” może nie ma tak ciekawej ścieżki dźwiękowej, ale nie jest źle. Natomiast z pewnością warto dać grze szansę.
Źródło: fot. Square Enix
Poznaj recenzenta
Michał CzubakDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat