Limitless: sezon 1, odcinek 6 – recenzja
Bradley Cooper powraca do Limitless, dzięki czemu dostajemy kolejny znakomity odcinek, który fantastycznie rozwija linię fabularną.
Bradley Cooper powraca do Limitless, dzięki czemu dostajemy kolejny znakomity odcinek, który fantastycznie rozwija linię fabularną.
Najnowszy odcinek Limitless zaczyna się od pozytywnej niespodzianki, czyli reakcji Harris na tajne dokumenty na temat jej ojca. Jak zapewne wielu widzów, spodziewałem się jakichś sztampowych problemów dla Fincha, a tu jest tak, jak być powinno. Reakcja prawidłowa, bardziej naturalna, niż oczekiwałem, i oferująca lepsze rozwiązania fabularne, bo staje się to pretekstem do ciekawej historii odcinka, który wciąga chyba bardziej niż jakikolwiek inny do tej pory w tym sezonie. Cieszy fakt pogłębienia relacji Harris z Finchem, bo zaczyna mieć ona coraz więcej sensu, wyrazistości i jakichś emocji. W końcu zaczyna to dobrze działać.
Niespodziewanie odcinek też rozwija odrobinę relację Harris z jej szefową. Do tej pory ta druga była pustym stereotypem, który nie ma nic ciekawego do roboty poza rzucaniem rozkazami lub krzyczeniem na Fincha. Tak naprawdę to się nie zmienia, ale 6. odcinek pozwala spojrzeć na postać z innej perspektywy. Teraz jest to nie tylko mentorka Harris, ale ktoś, kto koleżankę Fincha darzy większą sympatią. W końcu wszystko, co robi w tym odcinku, miało na celu danie jej szansy poznania prawdy o ojcu. Choć momentami taka zmiana zachowania szefowej wydaje się trochę dziwna, koniec końców jest wiarygodna.
[video-browser playlist="757070" suggest=""]
Po raz kolejny twórcy Limitless bawią się konceptem, oferując ciekawe i pomysłowe sceny. Ukazywanie momentów, w których Finch zaczyna odczuwać skutki uboczne NZT, jest fantastyczne, różnorodne i nieprzewidywalne. Mamy tutaj wiele niezłych pomysłów, które tworzą gęstą atmosferę. Napięcia w tym odcinku też nie brakuje. Autorom udaje się tak opowiadać historię problemu Fincha, że jesteśmy w stanie uwierzyć w ostateczne złamanie bohatera, który zrobi wszystko, aby tylko dostać zastrzyk. Ostatecznie tego nie robi - i dobrze, bo udaje się wykorzystać cały motyw do zacieśnienia relacji z Harris i pokazania, jak ważna dla niego jest. Na szczęście nie ma tutaj żadnych romantycznych motywów i miejmy nadzieję, że przez długi czas nic takiego się nie pojawi. Ich nietypowa przyjaźń fajnie się rozwija, ale coś więcej może po prostu popsuć efekt.
Ostateczne spotkanie Fincha z senatorem Morrą to oczywiście sceny najważniejsze, w których postać grana przez Bradleya Coopera odkrywa część kart. Ciekawie usprawiedliwia to wszystko, co oglądaliśmy w związku z Finchem, a jego wyjaśnienia wielkiego planu są interesujące. Tylko pozostaje pytanie - ile w tym prawdy? Na pewno Morra chce kogoś, na kim będzie mógł polegać i kto będzie mógł myśleć przy realizacji jego planu. Wiemy, że ma dobre intencje, ale przeczuwam, że jego metody pozostawiają wiele do życzenia. Ten odcinek wyraźnie sugeruje, że Morra będzie dwuznacznym czarnym charakterem sezonu, którego motywacje są klarowne, ale jestem przekonany, że poznaliśmy zaledwie czubek góry lodowej. Zwróćcie uwagę na słowa Morry: "Oni muszą chcieć zmiany". Coś przeczuwam, że to klucz do bardzo zabójczych decyzji.
Limitless dostarcza wrażeń, emocji, napięcia i rozwija bohaterów oraz fabułę. Świetny odcinek, który obiecuje coraz więcej.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat