Lód: sezon 1 – recenzja
Lód to kolejny francuski serial kryminalny, który wylądował na platformie Netflix. Jak wypada produkcja oparta na książce Bernarda Miniera? Oceniamy.
Lód to kolejny francuski serial kryminalny, który wylądował na platformie Netflix. Jak wypada produkcja oparta na książce Bernarda Miniera? Oceniamy.
Zimowe, małe miasteczko położone w Pirenejach. Wczesnym rankiem pracownicy elektrowni wodnej znajdują na górnej stacji kolejki linowej okaleczone ciało konia. W ciągu kilku dni okolicą wstrząsają kolejne zbrodnie. Do śledztwa przydzielony zostaje komendant Martin Servaz, zgorzkniały policjant z Tuluzy, znany ze swojej przenikliwości i intuicji. Tym razem przyjdzie mu się zmierzyć z wyjątkowo okrutnym i przebiegłym mordercą. Szybko okaże się, że bajkowo położone w górach miasteczko, kryje mrożące krew w żyłach tajemnice. Czy jednak będzie to tak samo zimne i mroczne doświadczenie dla widzów?
Servaz rozpoczyna śledztwo razem z Irene Ziegler, młodą kapitan, która jest świetną przeciwwagą do starszego i bardziej doświadczonego komendanta z Tuluzy. Kolejne tropy prowadzą naszą parę do Juliana Hirtmanna, byłego prokuratora i przyjaciela Servaza, odpowiedzialnego za sporą liczbę morderstw sprzed lat. To najciekawszy element całej produkcji, ponieważ protagoniści nie muszą biegać za czarnym charakterem, ten siedzi w ośrodku i jest ciągle do ich dyspozycji. Muszą więc odkryć, kto mu pomaga, kto jeszcze jest w całą sprawę zamieszany i jaki jest główny motyw.
Od pierwszych odcinków intryga zostaje dobrze nakreślona i jest w stanie zaabsorbować uwagę widzów. Widzimy ze sobą powiązane kolejne zbrodnie, głównego antagonistę pociągającego za sznurki z zakładu psychiatrycznego i zajmującą się nim Diane Berg, psychiatrę, która jest związana z jedną z ofiar Hirtmanna. Problem jednak w tym, że często brakuje zaskoczeń. Twórcy postanowili dać widzowi szansę do odkrywania pewnych faktów szybciej niż główny bohater, a co za tym idzie - kwestionują jego kompetencję i to nie jeden raz.
Postać Servaza nie jest doskonała, popełnia błędy jak wszyscy, ale momentami jest po prostu groteskowa. Wplecione w historię wątki z jego życia wypadają bardzo słabo i właściwie nie mają żadnej innej funkcji, niż pokazanie, że bohater nie jest pozbawiony wad. Przykre jest jednak to, że wcale tego nie potrzebujemy, bo widzimy to podczas jego pracy, kiedy ze spokojnego i doświadczonego detektywa, w jednej chwili potrafi zmienić się w agresywnego i złego policjanta. Postępy jego śledztwa również nie wskazują nam, że mamy do czynienia z ogromnym specjalistą, na którego liczy całe miasteczko.
Całość ogląda się oczywiście z zainteresowaniem, a główna intryga jest na tyle interesująca, że chcemy sami znaleźć odpowiedzi na postawione pytania. Nie jest to jednak specjalnie trudne i szybko wielu rzeczy możemy się domyślić. Historia prowadzona jest raczej bezpiecznie, a twórcy rzadko kiedy decydują się na większe zaskoczenia. W nawiązaniu do tytułu, sama produkcja nie jest tak zimna jak lód. Chyba, że odniesiemy go do zimowej scenerii, która służy tutaj jedynie warstwie estetycznej. Twórcy starają się budować klimat za pomocą zbliżeń na twarze bohaterów, ujęciami zza szyby i odbiciami lustrzanymi, ale nie do końca udaje się osiągnąć upragniony efekt.
Glacé jest serialem, który w początkowych fragmentach zapowiada poważną i wciągającą intrygę, ale w ogólnym rozrachunku nie daje widzowi zbyt wiele. Główną historię poprowadzono całkiem sprawnie, ale niepotrzebnie twórcy raczą nas wątkami pobocznymi, które nie miały satysfakcjonującego rozwinięcia i były po prostu zbędne. Głównych bohaterów da się polubić, ale ich decyzje często są komiczne i raczej przypominają decyzje funkcjonariuszy z telenoweli. Całość jest jednak przyjemna w odbiorze dzięki wspomnianej intrydze i pięknej zimowej scenerii.
Źródło: Zdjęcie główne: Netflix
Poznaj recenzenta
Michał KujawińskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1977, kończy 47 lat
ur. 1966, kończy 58 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1992, kończy 32 lat