Lucyfer: sezon 1, odcinek 5, 6 i 7 – recenzja
Data premiery w Polsce: 1 września 2017W momencie, w którym Lucyfer zaczął niebezpiecznie popadać w schematyzm, scenarzyści wprowadzili zmiany odmieniające serial na plus.
W momencie, w którym Lucyfer zaczął niebezpiecznie popadać w schematyzm, scenarzyści wprowadzili zmiany odmieniające serial na plus.
Pierwsze cztery odcinki serialu Lucifer przebiegały według podobnego, z czasem coraz bardziej nużącego schematu, jednakże od piątego rozłożenie akcentów zaczęło się zmieniać, a na znaczeniu zaczął nabierać większy wątek, wykraczający poza sprawy tygodnia. Już końcówka czwartego epizodu zwiastowała odmianę, ale dopiero następne przyniosły potwierdzenie.
Piąty odcinek (Sweet Kicks) to jeszcze etap przejściowy. Nadal kluczową rolę odgrywa dochodzenie prowadzone przez Decker przy udziale Lucyfera (tym razem sprawa strzelaniny podczas pokazu mody), ale jednocześnie uwypuklone zostały inne elementy. Przede wszystkim barw zaczyna nabierać monotonna, określona już w pilocie relacja pomiędzy policjantką i Lucyferem. Bohaterowie coraz odważniej testują swoje charaktery, a także się docierają i zyskują wzajemny szacunek.
Jest to jeszcze bardziej widoczne w kolejnych dwóch odcinkach. Favorite Son i Wingman są powiązane sprawą kradzieży i morderstwa w magazynie przechowującym trefne towary. Okazuje się, że zniknął kontener należący do tytułowego bohatera i zawierający coś naprawdę istotnego. Lucyfer nie może zdradzić policjantce, co tak naprawdę skradziono, ale zależy mu na odzyskaniu swojej własności. Efektem jest mniej linearna fabuła, także za sprawą wprowadzenia wątków z przeszłości Decker, które powracają z nową siłą.
Powiązanie osobistych spraw z prowadzonymi śledztwami okazało się dobrym rozwiązaniem, gdyż idą za tym większe emocje: i u bohaterów, i u widza. Pociągnęło to za sobą jeszcze kilka innych rzeczy wzbogacających serial. Przede wszystkim wreszcie znaczenia nabierają postacie drugoplanowe. Mazikeen czy Amenadiel stają się coraz bardziej wyraziści, a nawet Dan – były mąż Chloe – przestaje być wyłącznie dodatkiem do postaci policjantki. Druga ważna sprawa to stopniowe budowanie tła mitologicznego: szósty i siódmy odcinek odsłaniają nieco związanych z tym tajemnic i zapowiadają, że wątki nadprzyrodzone będą nabierały na znaczeniu.
Wszystkie te składowe sprawiają, że zyskuje także postać głównego bohatera. O jego wątpliwościach i zmianach w osobowości scenarzyści informowali widzów od początku, ale dopiero teraz można było zobaczyć, co to oznacza w praktyce, a nie tylko podczas rozmów u psychologa. Konieczność skonfrontowania się z przeszłością, nowymi okolicznościami związanymi z utratą nieśmiertelności oraz coraz większe zaangażowanie emocjonalne w stosunki międzyludzkie pozwala pokazać coś więcej niż tylko maskę zabawnego fircyka. I chociaż Tom Ellis nadal najlepiej się prezentuje, gdy pokazuje mroczniejsze oblicze Lucyfera, to nie sposób oprzeć się wrażeniu, że jego gra nabrała głębi.
W jednej z poprzednich recenzji wymieniłem kilka scen, które jak bumerang powracały w każdym odcinku Lucyfera. Początkowo zabawne i nadające kolorytu, z czasem zaczęły nużyć. Wydaje się, że scenarzyści doszli do tego samego wniosku i wprowadzili zmiany. W omawianych tu epizodach nie ma już takiego nagromadzenia powtarzających się motywów: niektóre zniknęły, inne pojawiają się rzadziej, jeszcze inne zostały zmodyfikowane.
Podsumowując: po niespecjalnym rozpoczęciu Lucyfer wkracza na coraz bardziej interesujące tory. Jeśli tendencja do wprowadzania wątków wykraczających poza 1-2 odcinki się utrzyma, postacie drugoplanowe będą dalej rozwijane, a humor będzie zróżnicowany, to szykuje się niezła druga połowa pierwszego sezonu.
Poznaj recenzenta
Tymoteusz WronkaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat