Wydarzenia z poprzedniego odcinka były ważne i dramatyczne. W każdym innym serialu byłaby to kontynuacja tego tonu bez żadnych udziwnień. Twórcy Lucifer od razu przypominają, że ich produkcja do normalnych nie należy, więc wszystko wykręcają w dziwacznym kierunku, jak w serialu komediowym. Czy pojawienie Lucyfera z żoną Candy jest zaskoczeniem? Niby można za takowe je uznać, ale jednocześnie gdzieś świta w głowie lampka, że coś tu nie gra. Ten wątek ma jednak tyle dobrego humoru, że nie ma co narzekać. Nie jestem jakoś też zaskoczony, że kwestia małżeństwa ostatecznie okazuje się mistyfikacją. Dobrze to rozegrali, wprowadzając stereotypową striptizerkę, która w zasadzie ostatecznie wychodzi z kliszy. Dzięki Candy jest wiele śmiesznych sytuacji (scena z matką Lucyfera!), ale nie brakowało sugestii, że jest ona czymś więcej. Weźmy za przykład moment na posterunku, gdzie zauważa ona człowieka na zdjęciu. Taka spostrzegawczość u tancerki egzotycznej osadzonej mocno w gatunkowej kliszy była podejrzana. Tego typu tropów jest kilka w odcinku, dlatego też plus za to dla twórców. Mam jednak problem z totalnie banalnym wyjaśnieniem tego, dlaczego Lucyfer to robi. Jak słyszę po raz n-ty w serialu – "po to, by ją chronić" – to zaczyna mnie boleć głowa. Pewnie, jest to fabularnie usprawiedliwione, ale to jest tak nudny i ograny motyw, że naprawdę mogli twórcy postarać się o coś ciekawszego. Ten serial ma wiele atutów, humoru i ciekawe wątki, ale tego typu zbyt proste rozwiązania psują wrażenie. Sprawa kryminalna jest sztampowa. Tak naprawdę wszystko jest w niej oczywiste, nie ma zbyt wielu wielkich niespodzianek , ale kulminacja w miarę satysfakcjonuje. Sam pomysł na sprawę jest zwyczajny, bez fajerwerków i solidnych zwrotów akcji. Służy on w tym odcinku za pretekst do zabawnych sytuacji z Lucyferem (rozmowa z adwokatem o rozwodach) i odbudowaniu relacji z Chloe. Cel swój spełnia, ale niedosyt pozostaje, bo jednak nawet jak na ten serial, wątek kryminalny jest bardzo przeciętny. Nie mogę jednak narzekać na brak frajdy, śmiechu czy emocji. Lucifer powrócił i bawi, jak należy. Gdy już się przyzwyczailiśmy do tej konwencji, jakoś nie przeszkadza mi taki luźny odcinek po ważnych wydarzeniach dla fabuły serialu. Jest przyjemnie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj