Magicy: sezon 3, odcinek 1 – recenzja
3. sezon serialu Magicy rozpoczyna się spokojnie, korzystając z potencjału, jakim został zbudowany w finale poprzedniej serii. Może nawet ta premiera jest zbyt bezpieczna, a przez to mało ekscytująca.
3. sezon serialu Magicy rozpoczyna się spokojnie, korzystając z potencjału, jakim został zbudowany w finale poprzedniej serii. Może nawet ta premiera jest zbyt bezpieczna, a przez to mało ekscytująca.
Mam jeden problem z 3. sezonem serialu The Magicians. Zabranie magii ze świata bohaterów staje się dla twórców mieczem obosiecznym. Z jednej strony serial dostaje nowy potencjał na skupieniu na postaciach, postawieniu ich w nowej, niezwykle dla nich trudnej sytuacji. Pozbawieni magii są podatni na zagrożenia, niepewni i tym samym mogą rozwinąć się i dojrzeć. Z drugiej strony to pozbawia serial jego największej zalety. Różne oblicza magii i jej wykorzystanie stanowiło o tożsamości serialu i nadawało mu charakteru. A czuć, że ten charakter i wyrazistość gdzieś zniknęła w 3. sezonie, bo premiera pokazuje dość przeciętne zarysowane postacie, które nie są w stanie same pociągnąć tej historii.
Taki Quentin - praktycznie w ogóle się nie zmienił od początku serialu. A ten odcinek to potwierdza. Nadal jest irytujący, nieporadny i niepewny siebie. Ja rozumiem, że to miała być charakterystyka tej postaci, ale biorąc pod uwagę wszystkie wydarzenia, on powinien być na tym etapie trochę inny i dojrzalszy. Na jego tle lepiej prezentuje się jego towarzyszka, Julia, która troszkę się zmieniła po kontrowersyjnym zabiegu fabularnym z gwałtem. W tym odcinku nieźle budowana jest jej próba poradzenia sobie z tym wszystkim w obliczu braku magii w świecie, którą ona w jakimś stopniu nadal posiada. Jest parę momentów istotnych w kwestii jej rozwoju, które mogą dobrze zaprocentować. Zwłaszcza rolę odgrywa kwestia imprezy u jednego z bogów, która choć sama w sobie jest sztampowa i nudna, to przynajmniej ma solidny wpływ na fabułę.
Najciekawiej jest w Fillory, które zostało opanowane przez wróżki. To właśnie ten wątek nakreśla cel fabularny tego sezonu, czyli wielką wyprawę w poszukiwaniu rozwiązania braku magii na świecie. Margo trochę irytuje, ale za to wątek dobrze wpływa na rozwój Eliota. Są stawiane przed nim wyzwania, które być może pozwolą trochę oderwać go od oklepanego schematu bawidamka i alkoholika, jaki jest ogrywany od początku. Podejmuje on ciekawe decyzje, które zmuszają go do wyjścia ze strefy komfortu. Fajnie w tym wątku wygląda jego rozmowa z Margo, w której używają popkulturowych metafor, by wróżki nie odkryły, o co naprawdę im chodzi. Potencjał jest tutaj potężny i oby go wykorzystano w kolejnych odcinkach.
Nie mogę jednak pozbyć się wrażenia, że premiera 3. sezonu jest zaledwie przeciętna. Parę zarysowanych wątków oraz cel fabularny to trochę mało w obliczu potencjału, jakim jest zabranie bohaterom magii. Na razie nie jest on wykorzystywany, bo nie czuć w głównych bohaterach wyrazistej niepewności, strachu i zagubienia, jak choćby w towarzyszu Quentina i Julii na imprezie. Jest tutaj coś, co może dać dobry sezon, ale w premierze jest to tylko połowicznie wykorzystywane.
Źródło: zdjęcie główne: MILLER MOBLEY/SYFY
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat