Makbet: Gra o tron w średniowiecznej Szkocji – recenzja
Data premiery w Polsce: 27 listopada 2015Twórczość Wiliama Szekspira nie przestaje interesować filmowców i co kilka lat możemy oglądać adaptacje jego dzieł. Czasem są to adaptacje genialne, jak choćby wszystkie realizacje Kennetha Branagha, czasem oryginalne, jak Romeo i Julia Baza Luhrmanna, a czasem kompletnie nieudane, jak Hamlet Franco Zeffirellego z Melem Gibsonem w roli głównej. Tym razem możemy zobaczyć Makbeta, z którym zmierzył się Justin Kurzel.
Twórczość Wiliama Szekspira nie przestaje interesować filmowców i co kilka lat możemy oglądać adaptacje jego dzieł. Czasem są to adaptacje genialne, jak choćby wszystkie realizacje Kennetha Branagha, czasem oryginalne, jak Romeo i Julia Baza Luhrmanna, a czasem kompletnie nieudane, jak Hamlet Franco Zeffirellego z Melem Gibsonem w roli głównej. Tym razem możemy zobaczyć Makbeta, z którym zmierzył się Justin Kurzel.
Dla australijskiego reżysera, nieznanego szerokiej publiczności, jest to dopiero drugi film pełnometrażowy, a mimo to udało mu się pozyskać do projektu takie gwiazdy jak Michael Fassbender i Marion Cotillard. Jaki jest Macbeth według Kurzela? Niewątpliwe bliżej mu do Game of Thrones czy Vikings niż do tradycyjnie rozumianego spektaklu teatralnego. Fantastyczne szkockie krajobrazy skąpane we mgle i zapierające dech sceny bitewne kręcone z wykorzystaniem techniki slow motion na pewno spodobają się współczesnej widowni. Ogromna w tym zasługa operatora Adama Arkapaw, autora zdjęć m.in. do seriali True Detective i Top of the Lake. Arkapaw odpowiada również za zdjęcia do filmu Assassin's Creed, nad którym pracuje zresztą z Justinem Kurzelem (reżyseria) i Michaelem Fassbenderem (rola główna). Zapowiada się więc bardzo ciekawa produkcja.
Reżyser nie próbuje w żaden sposób przerabiać i „uwspółcześniać” szekspirowskiego tekstu - dokonuje jedynie pewnych skrótów. Historia walki o władzę za wszelką cenę i jej zgubnych konsekwencji opisana w dramacie jest uniwersalna i nie straciła nic ze swojej aktualności. Wielkie brawa należą się również aktorom. Michael Fassbender genialnie pokazuje przemianę dzielnego wojownika w opętanego żądzą władzy szaleńca, który równocześnie pozostaje świadomy swojego moralnego upadku. Szczególnie przejmująca jest scena zabójstwa Duncana, w której Makbet dokonuje zbrodni, ale równocześnie widzimy, jak patrzy na nią z boku, jakby wydawało mu się , że jedynie ją sobie wyobraża. Równie dobrą kreację tworzy Marion Cotillard jako Lady Makbet. Nie jest to, jak często się przedstawia, jednowymiarowa postać, która pcha Makbeta do zbrodni. Widzimy, jak w wykonaniu Cotillard uświadamia sobie w końcu, że utrzymanie władzy wymaga ciągłego przelewu krwi i kolejnych, coraz bardziej bezwzględnych działań. Narastająca obsesja męża oraz spalenie na jego rozkaz dzieci Makdufa przepełnia czarę goryczy. Na szczególną uwagę zasługuje jeszcze Sean Harris jako Makduf, tworzący przejmującą rolę zdradzonego sługi Makbeta, który po wymordowaniu przez władcę całej rodziny przysięga mu krwawą zemstę.
Macbeth Justina Kurzela zdecydowanie zasługuje na uwagę. Strona wizualna filmu i aktorstwo stoją na bardzo wysokim poziomie, a nawiązania stylistyczne do popularnych seriali nadają całości świeżą i nowoczesną formę. Mankamentem są niestety zbyt długie przeciągania niektórych scen, co w połączeniu z szekspirowskim tekstem może być nużące dla części widzów. Dla miłośników twórczości Szekspira oraz talentu Fassbendera i Cotillard jest to jednak pozycja obowiązkowa.
Poznaj recenzenta
Krzysztof PiskorskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat