Mała matura 1947
Janusz Majewski ("C.K. Dezerterzy", "Złoto Dezertów") powrócił tym razem z dramatem osadzonym w powojennej Polsce. Bohaterami są młodzi ludzie uczęszczający do krakowskiego gimnazjum. "Mała Matura 1947" to film o pewnym pokoleniu Polaków, który miał za zadanie moralizować i bawić widzów.


Bohaterem jest Ludwik, który przeprowadza się do Krakowa z rodzicami i rozpoczyna naukę w jednym z najlepszych gimnazjów w mieście. Poznaje Marka, o dwa lata starszego od siebie chłopaka, który staje się dla niego idolem. Mówi się o Marku, że brał udział w Powstaniu Warszawskim w 1944 roku.
[image-browser playlist="606657" suggest=""]©Monolith Video 2011
"Mała matura 1947" na wstępie ma jeden bardzo duży plus - Majewski udowadnia, że można w Polsce zrobić film, w którym w głównych rolach nie muszą grać znowu ci sami aktorzy. Tutaj obsadzono młodych, początkujących aktorów, a nawet debiutantów. Jak się chce, można znaleźć. Z drugiej strony jest to także poniekąd minus, gdyż aktorsko ci młodzi ludzie nie zawsze są przekonujący. Spece od castingów polegli w jednym elemencie - mamy mieć 16 latków, a niektórzy z nich wyraźnie wyglądają na starszych i trudno jest uwierzyć w to, że dana osoba może uczyć się w gimnazjum. Znane nazwiska w tym filmie występują w rolach drugo- i trzecioplanowych. I nie są to żadne twarze, które ostatnio widujemy niemalże wszędzie - dane nam będzie zobaczyć tutaj Sonię Bohosiewicz, Artura Żmijewskiego, Wojciecha Pszoniaka, Olgierda Łukasiewicza, Marka Konrada, Wiktora Zborowskiego czy Mariana Opanię.
Scenariusz wydaje się przekombinowany i chaotyczny. Sam język jest zbyt wytworny i przez to też mało wiarygodny. Szczególnie rysuje się to w postaciach nauczycieli, którzy często mówią, jakby recytowali wiersz. Nie wiem, czy twórca chciał pokazać jak to starsze pokolenie jest wykształcone, a młode głupie - czy po prostu bardzo chciał, aby każdy mówił w pełni poprawną polszczyzną. Zdaję sobie sprawę, że lata 40. to inny okres czasu, ale na pewno w Krakowie w tamtych latach również używano języka potocznego - to, co słyszymy w dialogach go nie przypomina.
Minusem, bardzo rażącym po oczach, jest reklama Krakowa. Kilka scen w filmie znalazło się tylko po to, by pokazać znane turystyczne miejsca. A co najważniejsze, zrobiono wszystko, by zostały one przedstawione pięknie i atrakcyjnie. Ja rozumiem, że w filmie może być tzw. "product placement", ale to było natarczywe i przesadzone.
[image-browser playlist="606658" suggest=""]©Monolith Video 2011
Główny bohater, którego gra debiutant, Adam Wróblewski wydaje się zagubiony - brakuje mu charyzmy, nie potrafił przekazać jakichkolwiek emocji - można rzec, że jest praktycznie drewniany. Przez cały film ma jedną minę - zero strachu podczas przesłuchiwania przez UB, czy po powrocie do domu z aresztu - nic. Dobrze też to było widać w scenie z mecenasową, którą go uwodziła - chociaż było wyczuwalne napięcie, gdy Sonia Bohosiewicz prezentowała swoje wdzięki i umiejętnie prowadziła grę słowną, aby wykorzystać seksualnie 16-latka, na twarzy Ludwika nic się nie malowało - ani zakłopotanie, zdziwienie, radość. Niestety - postać Ludwika pod tym względem zdecydowanie na minus.
Wydaje się, że cały film miał ukazać pierwsze etapy działań nowego ładu w Polsce. Fałszywość UB, kłopoty uczciwych obywateli, śmierć bojowników o wolną Polskę itd. Cała ta martyrologia nie została przedstawiona w zjadliwej formie. W paru scenach Majewski wyraźnie chciał dać widzom do myślenia, zmusić ich do zastanowienia się nad współczesną Polską - twierdząc, że do polityki idą głupcy lubiący się kłócić, że kraj trzeba tworzyć, a nie za niego umierać itd. - chce nam tę chaotyczną formą przekazać morał, że najważniejsze wartości to Bóg, honor, ojczyzna - tylko że zbyt duża mieszanka gatunkowa, chaos i niepewność kierunku rozwoju fabuły dowodzi tylko tego, że próba Majewskiego się nie udała. "Mała matura 1947" na tle dużej ilości tragicznych produkcji polskiego kina sprawia pozytywne wrażenie - jest to zdecydowanie film na raz, o którym szybko się zapomni.
Ocena: 5/10
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można go znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/




naEKRANIE Poleca
ReklamaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1975, kończy 50 lat
ur. 2006, kończy 19 lat
ur. 1983, kończy 42 lat
ur. 1967, kończy 58 lat
ur. 1975, kończy 50 lat

