Marvel Zombies. Tom 3 - recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 13 sierpnia 2025W najnowszym tomie Marvel Zombies nie chodzi już o apokalipsę żywych trupów, a o postmodernistyczną zabawę formą i treścią.

W komiksie nie mogło oczywiście zabraknąć zombiaków, obdarzonych pełnym zestawem swoich odrażających atrybutów, takich jak nienasycony głód, wyprute wnętrzności i ociekające krwią kły. Nie stanowią one jednak głównego punktu programu, lecz narzędzie fabularne, które daje twórcom pole do nieskrępowanej zabawy. Dzięki temu trafiamy do wymiaru, w którym wszyscy superbohaterowie są małpami, towarzyszymy Kaczorowi Howardowi w podróży przez różne epoki – od Dzikiego Zachodu po czasy króla Artura – a na finał zostajemy wrzuceni w świat zombie-nazistów. Autorzy puszczają wodze fantazji, tworząc historie, w których naprawdę wszystko może się wydarzyć.
Tym razem w centrum komiksowych wydarzeń znaleźli się bohaterowie Marvela z dalszego planu. O ile w pierwszej historii, rozgrywającej się w wymiarze małp, dostajemy człekokształtne odpowiedniki Thora, Hulka i reszty słynnych herosów, o tyle w kolejnych opowieściach najważniejsi stają się Kaczor Howard, Dum Dum Dugan czy Machine Man. Z kolei w Marvel Zombies Supreme pojawiają się członkowie (a właściwie ich klony) drużyny Squadron Supreme – zespołu potężnego, ale nieodgrywającego w uniwersum Marvela kluczowej roli. Brak największych gwiazd działa na cykl odświeżająco. Wcześniejsze opowieści z udziałem najpopularniejszych herosów zdążyły już nieco wyczerpać formułę, a tu twórcy, zamiast stawiać na rozpoznawalne twarze, koncentrują się na samej fabule. Dzięki temu drugoplanowe postacie mogą w pełni podporządkować się narracji, a całość zyskuje świeży charakter.

Kierunek fabularny wydaje się obiecujący, ale jak prezentują się same scenariusze? Niestety, bardzo nierówno i zdecydowanie poniżej poziomu, jaki cykl Marvel Zombies prezentował na początku. Najsłabiej wypada Marvel Apes autorstwa Karla Kesela – historia, w której bohaterowie są małpami w kostiumach superbohaterów i posługują się zwrotami nawiązującymi do świata człekokształtnych. Humor jest tu dość prymitywny, a sama opowieść, mimo sprytnego powiązania z wcześniejszymi wydarzeniami multiwersum, szybko tonie w absurdach typowych dla superbohaterskiej rozwałki.
Później robi się zdecydowanie ciekawiej, głównie za sprawą zabawy konwencjami. Fred Van Lente wysyła Kaczora Howarda i jego towarzyszy do odmiennych rzeczywistości, w których stawiają czoła przeróżnym typom zombiaków. Szczególnie dobrze wypadają epizody osadzone w świecie cyberpunka, z rewelacyjnym pomysłem na rozprzestrzeniającego się przez Internet wirusa zombie oraz finałowa opowieść, w której bohaterowie trafiają do naszego wymiaru. Tam największym herosem świata okazuje się… irytujący komiksowy geek. To właśnie te pomysłowe i autoironiczne twisty ratują całość i nadają jej świeżości.
Na uwagę zasługuje także rozdział Marvel Zombies Supreme autorstwa Franka Marraffino. Tym razem ofiarami zarazy padają potężni członkowie Squadron Supreme, w tym Hyperion, bohater obdarzony mocami do złudzenia przypominającymi te, które posiada Superman. Marraffino bawi się tym podobieństwem, parodiując motyw Człowieka ze Stali i umieszczając zombie-Hyperiona w scenerii przypominającej sielskie okolice, gdzie dorastał Clark Kent. Poza tym dostajemy klasyczną nawalankę, choć supermoce bohaterów otwierają przed twórcą zupełnie nowe możliwości zabawy konwencją. Wiedzieliście, że można zarazić kogoś wirusem zombie, wystrzeliwując własne zęby z łuku prosto w przeciwnika?
Na finał twórcy serwują niezbyt wyszukany koktajl z udziałem zombie-nazistów i nordyckich bogów, a także znacznie ciekawszą, krótką opowieść w halloweenowym klimacie, w której pojawiają się Kitty Pryde i jej syn. Ta kameralna historia świetnie wpisuje się w przewrotną formułę serii, która od początku lubiła igrać z konwencją. Kto by pomyślał, że opowieść o apokalipsie zombie może być tak… ciepła?
Najświeższy tom Marvel Zombies to paradoksalnie lektura dla miłośników komiksowej awangardy. Historie nie skupiają się już na wymyślnych sposobach pożerania ludzi, lecz na przesuwaniu granic gatunku i eksplorowaniu mniej oczywistych ścieżek, które zarezerwowane są zwykle dla bardziej odważnych twórców. Przyjęło się sądzić, że w mainstreamowym komiksie to DC specjalizuje się w eksperymentach i alternatywnych wizjach. Tymczasem Marvel udowadnia, że również potrafi zaszaleć i przedstawić swoje multiwersum w zaskakująco nietypowy sposób.
Poznaj recenzenta
Wiktor Fisz



naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1987, kończy 38 lat
ur. 1948, kończy 77 lat
ur. 1971, kończy 54 lat
ur. 1986, kończy 39 lat
ur. 1974, kończy 51 lat

Lekkie TOP 10
