Maxton Hall - Dwa światy - sezon 1, odcinek 1 i 2 - recenzja spoilerowa
Niemiecki serial dla młodzieży, Maxton Hall, podbił platformę Prime Video, szybko zyskując rzeszę fanów oraz wyczekiwane wznowienie. Ja jednak nie rozumiem fenomenu.
Niemiecki serial dla młodzieży, Maxton Hall, podbił platformę Prime Video, szybko zyskując rzeszę fanów oraz wyczekiwane wznowienie. Ja jednak nie rozumiem fenomenu.
Elitarna szkoła rodem z Hogwartu, która dzieli nastolatków na tych biednych i bogatych. Grzeczna, ale asertywna uczennica, która nie daje sobie w kaszę dmuchać. Niezrozumiany, przystojny bad boy, próbujący wymigać się z problemów dzięki urodzie i wpływom rodziców. Dwójka reprezentantów motywu enemies to lovers, obecnie będącym jednym z ulubionych tropów nastolatek. Maxton Hall - Dwa światy, niemiecki serial Amazona, ma absolutnie wszystko, aby stać się nową obsesją TikToka. Plan się udał, i to w zaskakująco szybkim tempie – internauci są zachwyceni nową adaptacją książki Save Me, a Prime Video już zapowiedziało drugi sezon. Jednak po obejrzeniu początku serialu, wysnuwa się dość przykry wniosek – młodzi widzowie wciąż uwielbiają oglądać mieszanki najprostszych, sztampowych schematów. Amazon ponownie dostarczył przeciętniaka, jakich widzieliśmy setki razy na ekranie.
Sęk w tym, że pokazanie drogi od wrogów do kochanków wcale nie jest takie proste. Choć to jeden z najpopularniejszych tropów, w wielu przypadkach jego potencjał zostaje zmarnowany. Główni bohaterowie muszą mieć powód, aby znienawidzić siebie nawzajem, a następnie przemielić swoje negatywne uczucia w coś pozytywnego. Są dwa sposoby na przeprowadzenie tego motywu - można spróbować pójść nieszablonową drogą, tworząc kompleksowych nastolatków w fabule pełnej zaskakujących plot twistów. Maxton Hall poszło jednak tą drugą ścieżką, zanurzając się w bogatym świecie niemal całkowicie opartym na subkulturze dark academia. Główne przeciwieństwo wyróżniające Jamesa (Damian Hardung) oraz Ruby (Harriet Herbig-Matten) to ich pochodzenie oraz majątek rodzinny. Dziewczyna żyje skromnie, licząc jedynie na wsparcie siostry oraz niepełnosprawnego ojca. Ledwo wiąże koniec z końcem, jednocześnie walcząc o miejsce na wymarzonych studiach (oczywiście, że w Oxfordzie). Tymczasem James, młody reprezentant rodu Beaufortów, nie musi obawiać się o pieniądze. Jest ustawiony dzięki rodzinnemu biznesowi, prowadzonemu przez jego ojca. Może swobodnie żyć od imprezy do imprezy, nie przejmując się przyszłością po ukończeniu szkoły średniej.
Ich drogi krzyżują się, gdy Ruby odkrywa tajemnicę siostry Jamesa, Lydii, która wdała się w romans z nauczycielem. W obawie o ujawnienie sekretu, rozpłakana dziewczyna pędzi do swojego brata po pomoc. Młody Beaufort widzi jedno, proste rozwiązanie – trzeba dziewczynę przekupić, ewentualnie ją trochę pognębić. Oczywiście Ruby rzuca tysiącami euro prosto w chłopaka, dlatego zostaje mu uporczywy bullying. Nawet pozorna opiekuńczość wobec bliźniaczki nie przykryje faktu, że relacja głównej pary rozpoczyna się toksycznym twierdzeniem: „Skoro ci dokucza, to znaczy, że mu się podobasz”. Zapewne w kolejnych odcinkach James ulega przemianie ze szkolnego gnębiciela w zakochanego chłopaka, co zasugerowano już w finale drugiego epizodu. Jednak to nie przykrywa jego czynów względem Ruby – jest zwyczajnym bucem. Choć widać, że dziewczyna nie zamierza wygadać się w sprawie Lydii, James nie potrafi jej odpuścić. Notorycznie dokucza jej w szkole, rujnując organizowane przez nią szkolne wydarzenie oraz próbując ją upokorzyć w grupowej konwersacji. Wypomina jej brak pieniędzy na sukienkę, wyśmiewając się z jej stanu finansowego. Przez tak rozdmuchane akcje, ciężko później kibicować temu bohaterowi. Twórcy, coś tu poszło nie tak. Wcale nie musicie pokazywać „wrogów” ze znanego motywu jako Bogu ducha winnej dziewczyny oraz jej dręczyciela.
Choć obejrzałam zaledwie dwa odcinki, jestem niemal pewna, jak akcja przebiegnie dalej. Fabułę przepełniają schematy, które widzieliśmy już w wielu amerykańskich teen dramach – poczynając od Plotkary i kończąc na Riverdale oraz Szkole dla elity. Dodatkowo szkoła oraz lokalizacje, o których bohaterowie wspominają, są najczęściej wymienianymi miejscami w produkcjach oraz książkach YA. I podobnie jak większość takich tytułów, Maxton Hall nie próbuje nawet nadać im charakterystycznych cech, które wyróżniłyby ten świat na tle innych młodzieżówek. Tytułowa szkoła mogłaby znaleźć się w każdym zakątku świata – w Wielkiej Brytanii, Niemczech czy nawet w Stanach Zjednoczonych. Prawdopodobnie ta prostota scenariusza może wynikać z trylogii Mony Kasten, która została zaadaptowana na potrzeby tego serialu. Zresztą scenariusz jest nie tylko banalny, ale również do bólu cringowy. Drewniane dialogi, budzące skojarzenia z najgorszymi fanfikami, nie zostają uratowane przez grę aktorską Hardunga oraz Herbig-Matten. Przez zachowanie Jamesa nie czułam nawet chemii między bohaterami. Bardziej współczułam Ruby, że musi się użerać z tak aroganckim i zadufanym typkiem. Niektórzy drugoplanowi aktorzy próbują pobawić się swoimi kwestiami, ale ciężko zaserwować taką sztuczyznę w akceptowalny sposób. Produkcja nie wyróżnia się niczym, nawet pod względem technicznym. Wygląda tanio, przypominając seriale telewizyjne, które mogliśmy oglądać już dekadę temu.
Jednak nie wszystko, co TikTok poleca, jest warte obejrzenia. Kompletnie nie rozumiem internetowego trendu, który niezasłużenie wyniósł Maxton Hall na piedestał. Jestem pewna, że Amazon ma lepsze romanse w swojej ofercie streamingowej (przykładowo Tego lata stałam się piękna). A jeżeli oczekujecie nostalgicznego powrotu do schematycznych młodzieżówek spoza Prime Video, odpalcie Pretty Little Liars albo zróbcie rewatch pierwszego sezon Riverdale, gdy Archie i jego ekipa stanowili solidne guilty pleasure.
Poznaj recenzenta
Kaja GrabowieckaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat