

Trzeba na samym początku zaznaczyć jedną ważną rzecz. Nie jest to powtórka z serialu True Blood, bo to kompletnie inna bajka pod względem merytorycznym, technicznym i jakościowym. NBC to nie HBO. Dlatego też siłą rzeczy dostajemy serial bez bardzo obrazowej przemocy (aczkolwiek sama w sobie w serialu jest) oraz pełnej nagości i seksu (jedna kobieta chodzi w bieliźnie i to tyle z nagości, ile zobaczymy). Oczywiście nie są to elementy mające wpływ na jakość, bo ani nagość, ani przemoc nie stanowią o sile serialu. To po prostu bardzo wyraźny znak dla wielbicieli produkcji HBO, że nie mogą nastawiać się na coś w podobnym stylu, bo siłą rzeczy, nie da się tych dwóch seriali postawić koło siebie.
Midnight, Texas wpisuje się w schematy seriali o małych miasteczkach z tajemnicami. W tym przypadku jest to miasto pełne nadnaturalnych istot, w którym nie brak duchów oraz potężnych mocy. Dlatego też pilot odtwarza gatunkowe klisze i w żadnym momencie nie zaskakuje. Nowy mieszkaniec jest traktowany z podejrzliwością, a każdy mieszkaniec ma swoją mroczną tajemnicę. Zaś sama historia ma opierać się na śledztwie w sprawie morderstwa dziewczyny. Niby poznajemy rzekomego winowajce, ale szybko się okazuje, że jest wrabiany. Nie wygląda to na atrakcyjny wątek mający na celu prowadzić taki serial z elementami fantasy. Dość typowy, sztampowy wręcz i oczywisty, więc jeśli obok tego nie będzie większej i ciekawszej historii, trudno w kolejnych odcinkach jakoś szczególnie emocjonować się tym serialem.
Postacie to też stereotypy z tajemnicami. Na czele z głównym bohaterem, który jest medium. Widzi duchy, a ucieka do Midnight z określonych przyczyn. Zapowiada się na to, że ten bohater będzie zżywać się ze społecznością, w której nie jest największym wybrykiem natury. W zasadzie trudno cokolwiek więcej powiedzieć o postaciach, które są, bo są, ale nie ma tutaj nikogo wyjątkowo interesującego. A to trochę problem, bo trudno emocjonować się historią pustych ludzików bez czegoś, co mogłoby zbudować z nich interesującą grupę. Z drugiej strony w każdej postaci zasugerowano potencjał, który może być rozwinięty.
Nie mogę jednak odmówić temu serialowi klimatu i ambicji. Pomysł na to miasteczko jest interesujący, a wykonanie może się podobać. Szczególnie, gdy widzimy sceny z duchami, których wizualne wykonanie jest dopracowane i z odpowiednią dozą grozy oraz unikalności. Te duchy wyglądają interesująco i nadają temu serialowi pewnej tożsamości, która w połączeniu z otoczką miasta i innymi istotami, może się ciekawie rozwinąć. Są tu niezłe pomysły.
Pilot Midnight, Texas jest dość sztampowy, oczywisty i mocno osadzony w kliszach gatunku. Przez to też trudno ocenić go wysoko, bo ani historia nie jest szczególnie ciekawa, ani bohaterowie interesujący, a sam klimat to za mało. Jednocześnie nieźle się to ogląda i czuć potencjał na więcej. Jeśli go wykorzystują, może wyjść z tego dobry wakacyjny serial fantasy. Czuję się zaintrygowany i czekam na dalsze odcinki.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można go znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/


