Miłośni nieudacznicy
Data premiery w Polsce: 13 listopada 2024Na papierze We Are Men ma wszystko, żeby na dłużej zostać w telewizyjnej ramówce. W praktyce jednak serial wygląda dość blado, bo pierwszy odcinek niczym nie zaskakuje. Nie pomaga ani scenarzysta popularnego Frasiera, ani żadna z gwiazd zatrudnionych do tego projektu.
Na papierze We Are Men ma wszystko, żeby na dłużej zostać w telewizyjnej ramówce. W praktyce jednak serial wygląda dość blado, bo pierwszy odcinek niczym nie zaskakuje. Nie pomaga ani scenarzysta popularnego Frasiera, ani żadna z gwiazd zatrudnionych do tego projektu.
We Are Men opowiada o problemach miłosnych niejakiego Cartera. Chłopak został porzucony przed ołtarzem, a żeby na nowo ułożyć sobie życie, postanawia wprowadzić się do kompleksu apartamentów, który jest rajem dla takich jak on. Tam, nad basenem, spotyka się ze swoimi nowymi kolegami – Frankiem Russo (czterokrotnym rozwodnikiem), Gilem Bartisem (którego żona przyłapała na romansie) i Stuartem Stricklandem (podwójnym rozwodnikiem). Mężczyźni doradzają sobie, jak znaleźć miłość.
Oczywiście z porad tych niewiele wynika, bo każdy z bohaterów jest miłosnym nieudacznikiem. Ich cel stanowią kobiety, ale jednocześnie to one są źródłem nieszczęść. Mężczyźni wierzą jednak, że wszelkie porażki mogą przekuć w sukces, a jedną z wyznawanych przez nich teorii jest ta, że na dziesięć kobiet dziewięć może odmówić, ale jedna się zgodzi.
[video-browser playlist="634686" suggest=""]
Na papierze wszystko się zgadza. W obsadzie są m.in.: znany przede wszystkim z roli detektywa Monka Tony Shalhoub, Kal Penn i Jerry O’Connell. Produkcją zajęli się bracia Tannenbaum, a za kamerą stanął Rob Greenberg, jedna z osób odpowiedzialnych za sukces Frasiera czy Jak poznałem waszą matkę. Dlaczego więc coś tu nie gra? We are men jest potwornie monotonne i przewidywalne. Ucieczka z kościoła, romans z córką kolegi czy głupie rady? To wszystko już było. Serial jest jak odgrzewany i nieświeży kotlet, tylko z innego sklepu. Zadowoli jedynie naprawdę zdesperowanych widzów.
Szkoda tylko Tony’ego Shalhouba, który miał powrócić do telewizji w wielkim stylu, a w rezultacie jego niemrawe żarty oglądało jedynie 6,4 miliona widzów.
Autor prowadzi bloga – Koziołkuj.pl
Poznaj recenzenta
Marcin WójcikPoznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1987, kończy 37 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1991, kończy 33 lat
ur. 1947, kończy 77 lat
ur. 1955, kończy 69 lat