Moonlight – recenzja [American Film Festival]
Data premiery w Polsce: 17 lutego 2017O Moonlight mówi się dużo w kontekście Ocarów. Czy faktycznie ten niezależny dramat może rywalizować o wielkie nagrody?
O Moonlight mówi się dużo w kontekście Ocarów. Czy faktycznie ten niezależny dramat może rywalizować o wielkie nagrody?
Odpowiadając na pytanie z samego początku – i tak i nie. Z jednej strony powinien mieć szansę, ponieważ jest to bardzo dobry film, który wymyka się stereotypowemu podejściu do homoseksualizmu i tożsamości płciowej, ale z drugiej jego kameralność, subtelność i brak emocjonalnych wybuchów, co poniektórym mogą nie wystarczyć. A trudna i wciąż niepopularna tematyka - nawet odstraszyć. Chciałabym się mylić, ale jeśli chodzi o Oscary to szansę na nominację ma jedynie znakomita w swojej roli destrukcyjnej matki Naomi Harris.
W Moonlight świat oglądamy oczami jednego bohatera, ale aż z trzech perspektyw. Chirona poznajemy jako małego chłopca, później nastolatka, a na koniec dorosłego mężczyznę. Film podzielony jest na trzy akty, a każdy z nich skupia się na rozwoju tożsamości bohatera, na jego przeżyciach wewnętrznych i życiu zewnętrznym i świetnie pokazuje to, jak to drugie mocno wpływa na te pierwsze. Kwestia tego, jak mocno na kształtowanie dorosłości oddziałuje dzieciństwo i adolescencja była bardzo ważna dla reżysera. Skupia na tym wiele uwagi.
Mimo tego, że w Moonlight nie uświadczymy wielkich scen, które rozdzierają serce, to w powietrzu aż kotłuje się od nadmiaru emocji i uczuć. W większości trudnych i bolesnych. Chiron próbuje przepracować brak ojca, niedostatek miłości i uwagi od wiecznie naćpanej matki, brak akceptacji społecznej i wątpliwości co do swojej seksualności. Jego zmagania są jednak bardzo ciche i pozbawione głośnych manifestacji. Uderza za to ich szczerość i czystość – mogą być bolesne i niewygodne, ale zawsze są prawdziwe.
Wyżej wspomniałam już o doskonałej roli Naomi Harris, ale pochwalić należy wszystkich aktorów – zarówno trójkę artystów portretujących głównego bohatera, jak i drugi plan. Każdy z nich doskonale wpasował się w tę wyciszoną, przemyślaną i konsekwentnie prowadzoną historię. Dobrze, że taki film powstał, bo jest on idealną odpowiedzią na płaskie i płytkie filmy zarówno o „trudnym dzieciństwie” jak i o homoseksualistach. Moonlight wychodzi poza ramy tego, czym według niektórych powinien homoseksualizm być i kpi sobie z ich wydumanych przypuszczeń na temat tego, jak powinno wyglądać odkrywanie własnej seksualności.
Dodatkowo stoi on na bardzo wysokim poziomie pod względem technicznym – doskonałe zdjęcia, montaż i muzyka ułatwiają wejście w ten świat, wczucie się w tę niepowtarzalną atmosferę. I najważniejsze – Moonlight z łatwością może być przyczółkiem do refleksji, których się nie spodziewacie.
Recenzja pierwotnie została opublikowana 30 października 2016 roku
Źródło: fot. A24
Poznaj recenzenta
Katarzyna KoczułapDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat