Morderca niedoskonały
Data premiery w Polsce: 12 listopada 2013Cykl autorstwa Johna Lutza o przygodach Franka Quinna liczy sobie obecnie siedem książek. Polscy czytelnicy mieli okazję zapoznać się z nim dość późno, bo dopiero na początku tego roku, wraz z szóstą już pozycją w serii, powieścią Seryjny. Teraz na księgarskie półki trafiła najnowsza odsłona historii o prywatnej agencji detektywistycznej, zatytułowana Puls. Czy warto się nią zainteresować?
Cykl autorstwa Johna Lutza o przygodach Franka Quinna liczy sobie obecnie siedem książek. Polscy czytelnicy mieli okazję zapoznać się z nim dość późno, bo dopiero na początku tego roku, wraz z szóstą już pozycją w serii, powieścią Seryjny. Teraz na księgarskie półki trafiła najnowsza odsłona historii o prywatnej agencji detektywistycznej, zatytułowana Puls. Czy warto się nią zainteresować?
Ktoś w bestialski sposób morduje młode kobiety, najpierw je torturując, a następnie, gdy wciąż jeszcze żyją, ucinając im piersi. Modus operandi sprawcy do złudzenia przypomina metody działania cieszącego się niegdyś złą sławą Daniela Danielle, który kilka lat wcześniej zginął podczas huraganu - tak przynajmniej uznano, bowiem ciała nigdy nie odnaleziono. Czyżby groźny morderca powrócił? A może doczekał się naśladowcy? Agencja Quinna musi pomóc nowojorskiej policji rozwiązać jeszcze jedną trudną sprawę.
Mam poważny problem z kryminałami Johna Lutza. Niby czyta się je dobrze, a bohaterowie są sympatyczni, ale gdzieś w zakamarkach świadomości zapala się lampka, że autor do pisania podchodzi z nastawieniem "jakoś to będzie", nieszczególnie planując wszystko z wyprzedzeniem. Niejednokrotnie podczas lektury można dojść do wniosku, że historia nie została odpowiednio przemyślana.
Puls na pewno jest lepszy od Seryjnego, w którym zakończenie zawodziło na całej linii i było wzięte z tej części ciała, do której światło nie dochodzi. Kilkaset stron śledztwa i tajemnic po to tylko, żeby w finale dowiedzieć się, iż mordercą mógł być dosłownie każdy, bo pisarz w żaden sposób nie zasugerował nawet, że winnym całego zamieszania jest właśnie ta, a nie inna osoba, ani tym bardziej nie stworzył jakiejkolwiek podwaliny pod zaserwowane rozwiązanie. Całość funkcjonowała na zasadzie "bo tak". W najnowszej powieści widać w tym względzie postęp, wszystko ma jakieś ręce i nogi, chociaż do ideału wciąż trochę brakuje.
Lutz nie potrafi wykreować ciekawych złoczyńców. Owszem, czyni z nich potworów, którzy w brutalny sposób rozprawiają się ze swoimi ofiarami, ale to w zasadzie wszystko, co można o nich powiedzieć. Brak im charakteru, wyraźnie nakreślonej motywacji, a w szczególności jakiegoś tła dla tych antagonistów, które czyniłoby ich choć trochę atrakcyjnymi. O Hannibalu Lecterze można pisać rozprawki, zaś o Danielu Danielle bądź też jego naśladowcy - góra dwa, trzy zdania.
Jeśli jednak przymknąć oko na ten mankament, to Puls potrafi dostarczyć świetnej rozrywki. Sal z Haroldem wciąż sobie dogryzają, Fedderman nadal chodzi w ubraniach wyglądających jak z gardła wyjęte, a Pearl to twarda babka, której lepiej nie denerwować, chociaż Niftowi sprawia to akurat przyjemność. Jest jeszcze mający problemy z alkoholem geniusz informatyczny Lido oraz sam Quinn, którego bystry umysł i wytrwałość w dążeniu do prawdy sprawiają, że jest najlepszy w swoim fachu. Pracownicy i współpracownicy QUiZ to bez wątpienia mieszanka interesujących i zabawnych indywiduów, do których łatwo zapałać sympatią. Teraz dochodzi jeszcze jedna nie mniej ciekawa postać imieniem Jody, ale o niej sza, bo o tym, kim dokładnie jest, najlepiej przekonać się samemu.
Wątek morderstw nie jest jedynym. W powieści przewija się także motyw uczelni wyższej Waycliffe i jej mrocznych sekretów, jak również kancelarii prawniczej chroniącej interesów firmy deweloperskiej próbującej pozbyć się niechcianej lokatorki. Wszystkie te elementy ostatecznie się splatają, znajdując swoje rozwiązanie w finale.
Puls to udany kryminał, który potrafi wciągnąć bez reszty, ale nie sposób postawić go obok klasyki gatunku. To raczej lekka rozrywka pozbawiona głębi, w której więcej jest humoru niż rzeczywistego napięcia. Wprawdzie naprawia część błędów poprzednika, lecz mimo tego jest to tytuł, który za kilka miesięcy całkowicie uleci z głowy. Niemniej jako niezobowiązująca lektura swoje zadanie spełnia.
Hatak.pl jest patronem medialnym wydawnictwa.
Poznaj recenzenta
Marcin KargulDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat