Mroczny rycerz powstaje DVD
Christopher Nolan stworzył trylogię, wobec której nie sposób przejść obojętnie. Można jej nie lubić, ale ciekawe podejście do tematu i ogrom pracy włożonej w produkcję doceni chyba każdy, nie tylko wielbiciele przygód zamaskowanego mściciela. Jak wypada finał tej nakręconej z rozmachem sagi?
Christopher Nolan stworzył trylogię, wobec której nie sposób przejść obojętnie. Można jej nie lubić, ale ciekawe podejście do tematu i ogrom pracy włożonej w produkcję doceni chyba każdy, nie tylko wielbiciele przygód zamaskowanego mściciela. Jak wypada finał tej nakręconej z rozmachem sagi?
Powiem wprost, nie jestem jakimś ogromnym wielbicielem nolanowskiej trylogii. Uważam, że są to dobre filmy, ale nic ponadto. W moich oczach o żadnych arcydziełach i obleganiu topowych miejsc w rankingach nie może być mowy. "Batman: Początek" bardzo przypadł mi do gustu i w sumie byłem filmem zachwycony, co nawet mnie, osobie, która nigdy szczególnie nie przepadała za gackiem, wydało się dziwne. Dojrzałe podejście do tematu, przemyślany scenariusz i sporo zapadających w pamięć scen sprawiło, że kontynuacji wyczekiwałem z wypiekami na twarzy, a gdy pojawiły się pierwsze recenzje obwieszczające, iż oto właśnie mamy do czynienia z istnym majstersztykiem byłem wprost wniebowzięty. Tym większe było moje rozczarowanie, kiedy już seans "Mrocznego rycerza" miałem za sobą. Dziurawy scenariusz, sporo błędów logicznych, a nawet nuda, która zaczęła wkradać się gdzieś tak w drugiej połowie filmu. Całość ratowała jedynie świetna postać Jokera, która i tak sporo straciła przez nieprzemyślany scenariusz. Łotr, który dużo gada, a niewiele robi. Jakoś nie za bardzo czułem, że jego osoba faktycznie zagraża Gotham, w czym utwierdziła mnie tylko debilna scena na barce. Po tak sporym zawodzie finał trylogii stał mi się zupełnie obojętny, toteż i nie miałem wobec niego jakichś wygórowanych wymagań, będąc prawie pewnym, że okaże się równie słaby, co poprzednik. Film jednak bardzo pozytywnie mnie zaskoczył i choć do ideału wciąż wiele brakuje, to "Mroczny rycerz powstaje" jest obrazem zwyczajnie dobrym i zaciera niemiłe wspomnienie po wcześniejszej produkcji.
©2012 Galapagos.
Tym razem Batman musi się zmierzyć z Bane'em - niezwykle silnym i znającym jego prawdziwą tożsamość najemnikiem - który terroryzuje Gotham. Po raz kolejny najmocniejszą stroną obrazu okazuje się być czarny charakter. Bane całkowicie różni się od Jokera, tak pod względem fizycznym, jak i osobowościowym, ale śmiem twierdzić, że w niczym mu nie ustępuje, a może nawet wypada od niego lepiej i ciekawiej. To chodzący wulkan nieposkromionej siły, który już samym wyglądem budzi respekt i raczej nie chciałoby mu się podpaść. Chociaż komiksowy pierwowzór to napakowany olbrzym, tak patrząc na Bane'a w interpretacji Toma Hardego, ciężko byłoby sobie wyobrazić kogokolwiek innego w tej roli. Może aktor i nie imponuje wzrostem, ale budzi grozę i patrząc na niego widać, że bez problemu mógłby złamać człowieka niczym suchy patyk. W dodatku doskonale radzi sobie przy tak ograniczonym zestawie aktorskich narzędzi. Mając do dyspozycji jedynie swój głos, oczy i gesty jest w stanie przekazać nieprawdopodobnie wręcz wiele emocji. Jest to kolejna świetna kreacja Hardy'ego, który raz po raz udowadnia, że jest aktorem wybitnym.
Wracając jednak do samej postaci, to o ile w poprzednich filmach przeciwników Batmana cechowała głównie siła intelektu i to umysł stanowił ich najważniejszą broń, tak w "Mroczny rycerz powstaje" nietoperz po raz pierwszy staje w szranki z kimś, kto stanowi dla niego poważne zagrożenie w bezpośrednim starciu. Jakby tego było mało, Bane się nie pieści i swoje słowa szybko przekuwa w czyny - zamierza zaprowadzić w mieście chaos i zwyczajnie to robi. Czuć, że nad Gotham wisi groźba zagłady, a terrorysta nie rzuca słów na wiatr. Co prawda Nolan oszczędza nam brutalnych obrazów, ale dzięki odpowiednio prowadzonej narracji wiemy, że giną ludzie, dokonywane są egzekucje itd. Tego właśnie najbardziej brakowało mi w "TDK". Joker dużo gadał, ale mało robił, Bane jest antagonistą o wiele bardziej konkretnym i to mi się podoba.
©2012 Galapagos.
Bardzo dobrze wypada również drugi plan, szczególnie Anne Hathaway w roli Seliny. Nie jestem jakimś szczególnym wielbicielem urody tej aktorki i byłem średnio zachwycony, kiedy wybrano ją do zagrania tak charakterystycznej postaci, ale z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że był to jednak obsadowy strzał w dziesiątkę. Kobieta-kot w wykonaniu Hathaway jest zmysłowa, uwodzicielska i niebezpieczna, a przy tym chadza własnymi ścieżkami i nie za bardzo liczy się ze zdaniem innych. Prawdziwa kocica, którą aż chciałoby się wziąć na kolanka i pogłaskać... Do gustu przypadł mi także Joseph Gordon-Levitt wcielający się w policjanta imieniem Blake, który wraz z komisarzem Gordonem stara się opanować sytuację w mieście. Ciekawa postać, której kolorytu przydaje charyzma i umiejętności aktorskie Levitta. O Michaelu Caine'ie i Garym Oldmanie nie będę się nawet rozpisywał, bo w trylogii pojawiają się nie po raz pierwszy i zawsze miło jest ich zobaczyć na ekranie.
Najsłabszym ogniwem w długim łańcuchu bohaterów okazuje się sam Batman, który jest zupełnie nijaki. Nie dość, że pojawia się rzadko, a w pewnym momencie nawet znika na dość długi czas, to jeszcze Christian Bale zdaje się grać na autopilocie. Nie wiem, czy po prostu znudziło mu się już pomykanie w czarnej pelerynie i z uszami na głowie, czy też jest tak pewny swojego talentu, że nawet nie przećwiczył roli, ale jego postać była mi tak obojętna, że tylko czekałem aż akcja ponownie skupi się na Bane'ie, Selinie albo Blake'u, których popisy oglądało się z prawdziwą przyjemnością, w porównaniu do znudzonego Bale'a, który sprawiał wrażenie, jakby znalazł się na planie za karę. Nie podobało mi się zresztą też to, co Nolan zrobił tutaj z postacią Batmana, a właściwie Wayne'a, bo to jego oglądamy częściej. Bruce przypomina zmęczonego życiem staruszka, który obraził się na cały świat, zamknął w swojej pustelni i tam dogorywa z dala od jakiegokolwiek towarzystwa. Nie rozumiem takiego rozwiązania, to w końcu film o mrocznym rycerzu, dlaczego więc jest go tak mało i stanowi najmniej atrakcyjny element opowieści?
©2012 Galapagos.
Ten drobny niesmak zaciera wizualna strona obrazu i rozmach, z jakim zrealizowano większość scen. Widowiskowych akcji jest sporo, wykonane zostały z pomysłem i przy minimalnym użyciu efektów CGI, a dodatkowo okraszono je wpadającą w ucho muzyką Zimmera. Produkcji można wiele zarzucić, ale z pewnością nie to, że wygląda czy brzmi słabo. Strona techniczna jest w zasadzie bez zarzutu i tylko szkoda, że scenariusz ponownie nieco kuleje. Początkowo nic nie zapowiada jakichś poważniejszych niedociągnięć i do starcia Batmana z Bane'em w kanałach jest naprawdę dobrze. Niestety później zaczynają pojawiać się niezbyt trafione pomysły, jak chociażby cały motyw podziemnego więzienia z mało przekonującą rekonwalescencją Bruce'a na czele. Co więcej, tytuł filmu brzmi: "Mroczny rycerz powstaje", a ja w ogóle nie czułem tego całego "powstania", jakiejkolwiek motywacji bohatera, by choć spróbować odzyskać fizyczną sprawność. W tych scenach brakuje emocji, co prawdopodobnie jest też zasługą średniej gry Bale'a. Batman, owszem, upadł, ale w moim odczuciu już nie powstał. Nieprzemyślanych rozwiązań i błędów logicznych jest niestety dość sporo (czy kogoś również zastanowiło, jakim cudem Bane nałożył na tę wielgachną maskę kask motocyklowy?) i gdyby nie sprawna reżyseria to dość skutecznie zabijałyby frajdę płynącą z seansu. Nolanowi jednak udaje się zamydlić oczy widzom i do czasu pojawienia się napisów końcowych nie za bardzo mamy czas zastanawiać się nad sensem tego, co oglądamy, gdyż cała gama barwnych postaci do spółki z dynamiczną akcją z zaskakująco dobrym skutkiem nas od tego odciąga. I dzięki Bogu, wystarczy, że wynudziłem się na "Mrocznym rycerzu".
©2012 Galapagos.
Na koniec należałoby napisać co nieco o dwupłytowym wydaniu, jakie trafiło na nasz rynek dzięki wydawnictwu Galapagos. Warto obszerniej opisać zawartość płytek, gdyż z informacji podanych na okładce potencjalny klient nie dowie się za wiele o dodatkach i jeszcze nie daj Boże uzna, że gra jest niewarta świeczki, czy też jak kto woli, pieniądze wydania. Na pierwszym dysku umieszczono sam film, który można obejrzeć z napisami bądź lektorem w DD 5.1. Nas interesuje jednak płytka druga, która na pierwszy rzut oka nie wydaje się być załadowana po brzegi materiałem dodatkowym. Błąd. Skromne menu, na którym znajdują się zaledwie 4 pozycje skrywa o wiele więcej, niż mogłoby się wydawać. Pierwszy na liście jest "Batmobil", czyli blisko godzinny dokument poświęcony tej niezwykłej maszynie. Fani o gackowym środku lokomocji dowiedzą się chyba wszystkiego - poznają ewolucję tego pojazdu, jego różne modele itp. Mówiąc krótko, ten film wyczerpuje temat. Drugie na naszej liście są kulisy powstawania "TDKR", które po kliknięciu oferują kolejne trzy opcje do wyboru, pod którymi kryją się następne. Tym sposobem otrzymujemy dwanaście krótkich filmików przybliżających nam tajniki kręcenia poszczególnych scen, tworzenia rekwizytów, a nawet muzyki. Jako że osobiście strasznie lubię oglądać pracę nad efektami praktycznymi, których jak się okazuje w finale trylogii było niemało, toteż właśnie te konkretne dodatki osobiście uważam, że najbardziej wartościowe i oglądałem je z prawdziwym zainteresowaniem. Oprócz tego znalazły się tam również trzy filmiki przybliżające nam sylwetki głównych bohaterów oraz dwa opowiadające o produkcji ogólnie. Jak więc widać, jedna pozycja skrywała aż 17 dodatków. Listę zamykają wszystkie dostępne trailery oraz galeria zdjęć. Gdyby tak podliczyć łączny czas trwania wszystkich materiałów zawartych na płycie bonusowej, to podejrzewam, że wyszłoby coś około 3 godzin, a więc jest co oglądać, tym bardziej, że zadbano o to, aby wszystkie dodatki posiadały polskie napisy. Szkoda jedynie, że wydania nie opakowano w jakiś ładny kartonik, który podkreśliłby jego specjalny charakter. Niemniej i tak gorąco polecam, żaden fan nolanowskiej trylogii nie może przejść obok niego obojętnie.
©2012 Galapagos.
"Mroczny rycerz powstaje" to zrealizowane na wysokim poziomie widowisko, które jednak nie ustrzegło się błędów. Choć zwieńczenie tej epickiej trylogii nie jest idealne, to pozwala zapomnieć o średnio udanym poprzedniku, przez co na cały cykl można spojrzeć dużo przychylniejszym okiem. Co prawda finał nie dorasta do pięt świetnemu "Początkowi", który nie silił się na przesadną powagę i unikał patosu, dzięki czemu nie popadał w pretensjonalność i nadęcie, ale i tak ogląda się go ze sporą przyjemnością, a seans mija naprawdę szybko. Do miana arcydzieła, jakim ten film niesłusznie okrzyknięto, wiele brakuje, ale jest to zdecydowanie dobry letni blockbuster, do którego ma się ochotę od czasu do czasu powrócić.
Film: 7/10
Wydanie: 8.5/10
- Reżyseria: Christopher Nolan
- Tytuł oryginału: The Dark Knight Rises
- Produkcja: USA, 2012
- Dźwięk: DD 5.1 angielski, polski (lektor), węgierski
- Dodatki: Batmobil, Kulisy powstawania, Trailery, Galeria zdjęć
- Format: 16:9
- Płyta: DVD-9
- Występują: Christian Bale, Tom Hardy, Anne Hathaway, Joseph Gordon-Levitt, Gary Oldman, Michael Caine, Morgan Freeman
- Dystrybucja: Galapagos
- Napisy: polskie
Cena: 54.99 zł
Poznaj recenzenta
Marcin KargulKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1964, kończy 60 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1974, kończy 50 lat