„Muszkieterowie” DVD: Muszkieterowie łatwo nie umierają! – recenzja
The Musketeers Adriana Hodgesa, czyli najnowsze dziecko stacji BBC, to produkcja z gatunku płaszcza i szpady traktująca pierwowzór Aleksandra Dumasa jako źródło inspiracji podczas tworzenia fabuły poszczególnych odcinków.
The Musketeers Adriana Hodgesa, czyli najnowsze dziecko stacji BBC, to produkcja z gatunku płaszcza i szpady traktująca pierwowzór Aleksandra Dumasa jako źródło inspiracji podczas tworzenia fabuły poszczególnych odcinków.
Zręby opowieści przedstawionej w dziesięcioodcinkowej serii pierwszej bazują na słynnej powieści Francuza, do której scenarzyści dodają wiele własnych elementów. Pomysł ciekawy, na dodatek taki, który sprawdził się już wielokrotnie, nawet w dziełach tej stacji, żeby wspomnieć chociażby o Sherlocku, który jest chyba najlepszym przykładem twórczego odtworzenia dobrze znanej fabuły. Sama idea wydaje się więc być strzałem w dziesiątkę, dlatego szkoda, że pewnym problemem pozostaje sposób realizacji. To sprawia, że obok odcinków potrafiących przykuć uwagę na dłużej serial oferuje i takie, które zwyczajnie nużą bądź zdecydowanie zyskałyby na skróceniu czasu emisji o połowę.
Tym, co na pewno przykuwa uwagę już od początku, jest charyzma bohaterów. Są zadziorni, pewni siebie, nie stronią od kontaktów z kobietami, a na dodatek skrywają jakieś tajemnice ze swojej przeszłości. O ich wcześniejszych losach dowiadujemy się w pojedynczych odcinkach serialu, jednak - zaskakująco - światło rzucone na ich przeszłość nie sprawia, że przestają być tajemniczymi mężczyznami, o których można z pewnością powiedzieć jedynie, że uwielbiają swoją pracę, odnajdując w niej odpowiednie pokłady adrenaliny i ekscytacji. Owa charyzma pozostaje więc jedyną cechą, która tak naprawdę pozostaje widoczna. Co za tym idzie - czasami trudno jest prawdziwie polubić bohaterów czy mocniej przejąć się ich losem. Brakuje w szczególności ścierania się charakterów poszczególnych postaci, które lepiej uwidoczniłby ich konkretne cechy i pomogły lepiej zarysować ich wzajemne relacje. Przedsmak tego, jak ciekawie mogłoby to wyglądać, dostaliśmy już w pierwszym odcinku, gdy Gaskończyk atakuje Atosa, uważając go za mężczyznę, który dokonał zbrodni na jego rodzinie. Później jednak zbyt szybko zostaje zaakceptowany przez kolegów, a proces rodzenia się ich wzajemnej przyjaźni toczy się jak gdyby poza ekranem. Uważam nawet, że serial zyskałby na dodaniu odcinka poświęconego poznaniu się mężczyzn i początkach ich wspólnej drogi. To pomogłoby zżyć się z bohaterami. W obecnej formie chwilami trzeba wierzyć na słowo, że panowie darzą się wzajemnym szacunkiem i łączą ich więzy wielkiej przyjaźni.
Być może wynika to też z dość stonowanej gry odtwórców głównych bohaterów, na tle których to drugi plan odgrywa prawdziwie ciekawą rolę. Od strony aktorskiej bowiem to Peter Capaldi jako Kardynał Richelieu i Ryan Gage jako Król Ludwik XIII grają pierwsze skrzypce, przyćmiewając Toma Burke’a (Atos), Howarda Charlesa (Portos), Santiago Cabrerę (Aramis) i Luke’a Pasqualino w rolach tytułowych. Capaldi jako Richelieu świetnie oddaje nietypowy sposób knowania swojego bohatera, ukazując wiele jego twarzy, zmieniających się w zależności od tego, z kim akurat rozmawia. Ryan Gage natomiast doskonale ukazuje dziecinne zachcianki króla oraz fakt, iż jest on młodym człowiekiem, który nie do końca odnajduje się w roli, jaką przyszło mu pełnić. Doskonałe są na przykład sceny, w których król zwyczajnie ucieka od problemu podjęcia trudnej decyzji, biegnąc do swoich komnat jak mały chłopiec. Jego niedojrzałość chwilami ukazana jest jednak nieco zbyt jaskrawo, bo o ile wygłaszanie zdań w stylu "Bycie królem jest takie nudne" powoduje uśmiech na twarzy, to pojawiające się tuż po nim głośne trzaśnięcie drzwiami i okrzyk "To niesprawiedliwe!" wywołują już tylko przewracanie oczami. Niemniej jednak to właśnie Gage oraz Capaldi kradną wszystkie sceny, w których się pojawiają, czego niestety nie można powiedzieć o aktorach pierwszoplanowych.
Niezła jest realizacja produkcji. Strona audiowizualna stoi na całkiem przyzwoitym poziomie. Muzyka skomponowana przez Murraya Golda sprawdza się w szczególności, przywodząc na myśl dokonania Klausa Badelta w serii "Piraci z Karaibów", by chwilami wchodzić w tony reprezentowane przez Davida Arnolda i Michaela Price’a w Sherlocku, być może przez duży nacisk położony na użycie charakterystycznych instrumentów smyczkowych. Dynamiczna czołówka serialu również wypada przyzwoicie, zapowiadając wiele wrażeń, które czekają widzów w kolejnych odcinkach produkcji. Prezentując bohaterów oraz kolorowe plamy przypominające rozbryzgi krwi, zwyczajnie przykuwa uwagę. A choć nie znajdzie się na liście najlepszych czołówek, wyróżnia się na plus w porównaniu z niedawnym minimalizmem serialowych openingów.
Z drugiej strony produkcja zdecydowanie zyskałaby na nieco innym montażu. Najlepszym na to przykładem niech będzie ostatni odcinek, "Musketeers Don’t Die Easily", który w formie, w jakiej został zaprezentowany, samoistnie pozbawił się połowy napięcia i emocji, jakie mógłby wytworzyć, gdyby poszczególne sceny zostały zmontowane w innej kolejności. Zdradzając coś, co mogłoby być niezłym plot-twistem, swoistym asem w rękawie, już w piętnastej minucie odcinka twórcy sami podcięli sobie skrzydła. Taki jest problem całego serialu - znajdują się w nim zalążki, by stać się serialem świetnym, budzącym wiele emocji, jednak forma, w jakiej został on zaprezentowany, pozostawia często sporo do życzenia. Widać ciekawe pomysły, a w warstwie fabularnej dzieje się sporo - zamachy na życie rodziny królewskiej poganiają zdrady państwowe, a konteksty historyczne bardzo zgrabnie wplecione są w prowadzoną opowieść. W wielu momentach jednak serial nie potrafi utrzymać rozpędzonego tempa, które owe idee zapewniają. Często zbyt szybko ujawniane są informacje, które mogłyby decydować o wysokim poziomie odcinka. Problematycznym jest też fakt, iż stawia się bohaterów w niebezpieczeństwie, zanim widz w ogóle zdąży poczuć jakąkolwiek więź z nimi - a bez niej emocje związane z dramatycznymi wydarzeniami nie są aż tak intensywne, jak mogłyby być.
Muszkieterowie są więc serialem z potencjałem, który dotychczas jednak nie został w pełni wykorzystany. Niby dużo się tu strzela i walczy na śmierć i życie, jednak całości brakuje serca oraz pełni charakteru, by przedstawione wydarzenia mocno przyciągały uwagę. Muszkieterowie jednak łatwo nie umierają, dlatego BBC zamówiło już drugi sezon. Mam nadzieję, że poziomem będzie przypominał te lepsze odcinki (jak ciekawe "The Good Soldier" czy "The Exiles"), bo ze słabszych niestety czasami za bardzo wiało nudą. Jeśli ktoś jednak lubi historie z gatunku płaszcza i szpady, Muszkieterowie powinni mu przypaść do gustu, szczególnie w tych odcinkach, które w odpowiednim momencie przekazują zaskakujące informacje.
Wydanie DVD |
Dodatki: zwiastun |
Język: DD 5.1 (angielski); DD 5.1 (lektor polski) |
Napisy: polskie |
Obraz: 16:9 |
Wydawca: Best Film |
Poznaj recenzenta
Michał KaczońDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat