„Na krawędzi 2”: Wielka skala śledztwa – recenzja
Data premiery w Polsce: 4 grudnia 2024Na krawędzi w kolejnych 2 odcinkach pozytywnie zaskakuje rozwojem historii kryminalnej, zapewniając solidną rozrywkę.
Na krawędzi w kolejnych 2 odcinkach pozytywnie zaskakuje rozwojem historii kryminalnej, zapewniając solidną rozrywkę.
Na krawędzi z każdym odcinkiem staje się serialem ciekawszym. Wszystko za sprawą przemyślanej i dopracowanej historii, która zaczyna się przed widzami kształtować. Jest ciekawie, bez przesadnych banałów i okazjonalnie sztampowo, ale wszystko się dobrze zazębia, tworząc coś, co potrafi zainteresować. Rozwój centralnej sprawy kryminalnej z handlem dziećmi jest stopniowy, a kolejne elementy układanki podwyższają jej jakość. Motyw z panią Lande jest oczywiście kliszą, ale zaprezentowaną nieźle (zwłaszcza jej ucieczka, choć kobieta mogła wziąć auto) i z potencjałem na jeszcze więcej wrażeń.
Podobać się może to, że każdy wątek serialu, nawet ten wydawałoby się poboczny, jest związany z przewodnią historią. Wszystko łączy się w interesującą całość. Wprowadzenie do równania skorumpowanych gliniarzy z najwyższego szczebla dodaje trochę wyrazu całej opowieści, bo stanowi większe wyzwanie dla Leny Korcz (Kamilla Baar) i reszty bohaterów. Inwigilacja głównej bohaterki jest jedynym czynnikiem, który w tym miejscu wzbudza konsternację - skoro Lena rozmawiała z Nowińskim (Marek Bukowski) i wie, jak był podsłuchiwany, dlaczego w ogóle nie przyjmuje do świadomości faktu, że też może mieć pluskwy w domu i w pracy? Reżyser stara się budować ambitną, dynamiczną i inteligentną policjantkę, ale jednocześnie ukazuje widzom takie oczywiste niedopracowanie.
[video-browser playlist="633581" suggest=""]
W końcu Marta Sajno (Urszula Grabowska) zaczyna odgrywać w 2. sezonie jakąś rolę. Pierwsze 2 odcinki zepchnęły ją kompletnie na margines, ale teraz scenarzyści sprytnie wplątują ją w centralną intrygę. Sprawuje się to należycie, a rola, jaką Sajno tutaj odegra, wydaje się szalenie ważna. Oby w następnych odcinkach jej udział rósł, bo szkoda byłoby pominąć postać, która w 1. sezonie była najistotniejsza. Trochę irytuje postawa córki, której zachowanie względem matki porwanego dziecka razi. Można było pomyśleć, że po własnych kłopotach zmądrzała, ale sceny interakcji z tą dziewczyną temu przeczą.
Oczyszczenie z zarzutów Tomka było kwestią czasu, bo raczej wszystko budowano tak, by widz był świadomy, że jest on niewinny. Udaje się to zrobić niegłupio i efektywnie. Szkoda jednak, że po jego wyjściu pojawia się dość mdła sztampa z żoną. Nie działa ona w ogóle i nie buduje emocji.
Na krawędzi ma dość irytujący problem w montażu. Czasem akcja płynie bezproblemowo i widz może się wciągnąć w opowiadaną historię, jednak co jakiś czas dostajemy dziwacznie zrealizowane i rwane sceny, które sprawiają wrażenie, jakby były ucięte w trakcie - jakby coś wisiało nadal w powietrzu, ale poszło cięcie. Można się do tego przyzwyczaić i przymknąć na to oko, ale dziwny niesmak pozostaje.
Czytaj również: Co w 2. sezonie "Na krawędzi"?
Podobać się może dojrzałość Na krawędzi. Czasem dialogi są nadzwyczajnie zabawne, gdy twórcy z wyczuciem wprowadzają w nich wulgaryzmy (ocenzurowane piknięciem). To dodaje realizmu, wiarygodności i sprawdza się wyśmienicie. Szczególnie podczas sceny z 4. odcinka, gdy Lena wybucha na swojego przełożonego. Umiejętność wprowadzania takiego słownictwa jest imponująca - pojawia się ono naturalnie i płynnie, gdyż wulgaryzmy nie są tu stosowane jako przecinek. Zaskakuje też dość odważny (jak na polskie seriale) poziom nagości. Wiele amerykańskich produkcji stacji ogólnodostępnych nie mogłoby pokazać tyle, ile widzimy w Na krawędzi.
Na krawędzi to solidny kryminał, który na swój sposób wyróżnia się na rynku polskich seriali. Jest ciekawie, poważnie, czasem zabawnie i przemyślanie. Rozrywka na dobrym poziomie.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1964, kończy 60 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1951, kończy 73 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1970, kończy 54 lat