

Nancy Drew wpisuje się w seriale tworzone przez stację The CW, która ma określoną grupę docelową od wielu lat. Oznacza to, że nie brak tutaj romansów, głupot i uproszczeń, które w wielu produkcjach tej telewizji są standardem. Kłopot w tym, że Nancy Drew docelowo ma być kryminałem, więc niektóre absurdy są trudne do zaakceptowania. Weźmy przykład: Nancy włamuje się do domu, by znaleźć jakieś tropy na temat ofiary. Uciekając przez krzaki, genialna pani detektyw decyduje się zostawić zgubioną czapkę, którą - szok i niedowierzanie - odnajduje policja! Tego typu niechlujstwo scenariuszowe sprawia, że trudno traktować to poważnie, bo takie głupoty rażą.
Nie da się jednak ukryć, że jest w tym wszystkim jakiś pomysł. Twórcy balansują pomiędzy serialem detektywistycznym a lekkim horrorem, bo tematem odcinka jest duch kobiety potencjalnie odpowiedzialny za morderstwo. Jest kilka scen z niezłą atmosferą grozy i dobrze budowanym napięciem. To wówczas robi się interesująco (scena z seansem spirytystycznym) i dobrze podbudowuje całą tajemnicę, która wraz z końcem odcinka staje się bardziej rozbudowana. Szkoda tylko, że niektóre zabiegi z nią związane są tak oczywiste i przewidywalne. A to największy grzech jakiekolwiek kryminału.
Dobrze, że takie seriale pozwalają obsadzać w głównych rolach kompletnie nowe, nieznane aktorki. Kennedy McMann jako Nancy Drew jest postacią przekonującą, która cierpi przez scenariuszowe mielizny. Oparcie jej na sztampowym konflikcie z ojcem i brakiem chęci współpracy z innymi ludźmi to za mało, abyśmy dostali postać ciekawą, wartą śledzenia i zainteresowania. Nie przeczę - ma swoje momenty, w których są emocje i aktorka daje radę je podkreślać. Problem taki, że dla scenarzystów niepewność Nancy jest za bardzo oparta na kłopotach w domu i romansie z chłopakiem traktowanym przez wszystkim z dystansem. To za mało, by bohaterka stała się motorem napędowym serialu, a pójście na łatwiznę poprzez ukazanie, że każda inna postać ma coś za uszami, to twist zbyt przekombinowany i oczywisty, a nie pobudzający ciekawość.
Oglądając ten serial, trudno nie zauważyć pewnych decyzji wspólnych z Riverdale. Podobny klimat, styl wizualny i interakcje pomiędzy postaciami. Trudno powiedzieć, czy to świadoma decyzja, by trafić w gusta fanów tamtego hitu i dzięki temu mieć kolejny udany tytuł, czy przypadek. Pilot pod tym względem jednak staje się problematyczny, bo za bardzo przypomina przeciętny odcinek Riverdale i nie ma własnej tożsamości. Nie mówi nam do końca, czym ten serial będzie i jakie będą jego fundamenty. Nie spełnia zadania pilota, czyli nie przedstawia nam produkcji i nie buduje zainteresowania.
Nancy Drew to naprawdę ciekawa postać, która zasługuje na o wiele lepszą, przemyślaną i sprawnie napisaną produkcję. Jako lekki serial kryminalny z nadnaturalnym elementem może się sprawdzić, ale po pilocie nie czuć w tym nic ponad przeciętność.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można mnie znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/

