Nashville – 01×15
{{Nashville (2012)}} w drugiej części sezonu znacznie obniżyło loty. Nie ma już wysokiego poziomu prowadzonej opowieści. Na to miejsce przybył marazm i szara codzienność.
{{Nashville (2012)}} w drugiej części sezonu znacznie obniżyło loty. Nie ma już wysokiego poziomu prowadzonej opowieści. Na to miejsce przybył marazm i szara codzienność.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że Nashville z lekkiego, przyjemnego serialu, stał się jakimś słabym dramatem - i to dosłownie. Miejsce ciekawych intryg zastąpiły dziecinne rozterki. Fabuła główna jest prowadzona w zupełnie niezrozumiałym kierunku, nie wspominając już o wątkach pobocznych. Na tę chwilę trudno powiedzieć, gdzie ten serial zmierza. Miał być o pokoleniowym konflikcie artystek, więc ja się pytam: gdzie on jest od kilku odcinków?
Jeszcze bardziej razi po oczach przeciętność gry aktorów odgrywających drugoplanowych bohaterów oraz wątków z nimi związanych. Na początku sezonu wręcz błyszczeli. Z zaciekawieniem śledziłem losy Scarlett i Gunnara, którzy stanowili świetne tło dla starzejących się gwiazd; nie wspominając o elektryzującym wątku miłosnym, który był dołączony w pakiecie. Teraz nie ma po tym zupełnie śladu. Oglądamy płaczliwą blondynkę i zakompleksionego, zagubionego chłopaczka, którzy zupełnie nie potrafią odnaleźć się w świecie pełnym poważnych problemów, a to bardzo irytuje. Miało być dojrzale i na poziomie, a wygląda to obecnie jak serial The CW dla młodzieży. Równie słabo jest zrealizowany wątek Avery’ego, który bezsensownie tuła się po świecie w poszukiwaniu wielkiej kariery, co rusz rzucają fochy w stronę ludzi, którzy chcą mu pomóc. Te wątki naprawdę strasznie obecnie irytują i bezsensownie zapychają czas antenowy.
[image-browser playlist="592519" suggest=""]
©2013 ABC Studios
Kolejną niezrozumiałą dla mnie rzeczą, jest coraz mniej muzyki w serialu. Raz zaśpiewane "Loves Like Mine" przez Deacona oraz jedna piosenka w wykonaniu Juliette to zdecydowanie za mało jak na serial o tematyce muzycznej. Tym większa strata, gdyż była to dotąd mocna strona serialu. Nie chcę wspominać już nawet o utworach oryginalnych, których można ze świecą szukać. Naprawdę w tym aspekcie jest słabo, a przecież piosenki były całkiem przyjemne dla ucha.
Wyrazistości i konkretnego celu brakuje też wątkowi głównemu. Twórcy chyba gdzieś się obecnie pogubili i nie za bardzo wiedzą, jak poprowadzić dwie największe gwiazdy: Juliette i Raynę. Każda z nich obecnie sama sobie rzepkę skrobie, tylko jakoś zapominają o tym, że mają sobie dosyć często w drogę wchodzić. Z tą pierwszą jest jeden problem. O ile jako rozwydrzona dziewczyna wypadała świetnie, o tyle teraz jej problemy rodzinne całkowicie zbijają kreację postaci i swobodę rozwijania się bohaterki. Natomiast w przypadku drugiej, wciąż mamy niekończącą się historię rozwodu, która frustruje już od dawna. A to, co wyprawia jej mąż w tym odcinku, to już po prostu przegięcie – bratanie się z rywalem? Naprawdę? To po co on wygrywał te wybory, które swoją drogą były zupełnie niepotrzebne?
Nashville na przestrzeni ostatnich odcinków wiele straciło ze swojej pierwotnej świeżości. Był świetny kontrast pomiędzy starym a nowym pokoleniem, a teraz zupełnie go nie ma. Muzyka też jakby rozpłynęła się w powietrzu, a serial z przyjemnej, wciągającej produkcji stał się historią bez dobrych, intrygujących wątków, co zresztą potwierdzają coraz to gorsze wyniki oglądalności. A miał być hit sezonu...
Ocena: 4,5/10
Źródło: fot. ©2013 ABC Studios
Poznaj recenzenta
Łukasz AncyperowiczDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat