Niesmaczna „Zemsta”
Drugi sezon serialu Revenge jest najlepszym dowodem na to, jak można w prosty sposób zniszczyć coś niezwykle udanego. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że za oba sezony odpowiadają zupełnie inni ludzi, a finał jest jedynie tego potwierdzeniem.
Drugi sezon serialu Revenge jest najlepszym dowodem na to, jak można w prosty sposób zniszczyć coś niezwykle udanego. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że za oba sezony odpowiadają zupełnie inni ludzi, a finał jest jedynie tego potwierdzeniem.
Po wydarzeniach z dwóch ostatnich odcinków nasuwa się tak naprawdę jeden dość kluczowy dla serialu wniosek - Emily Thorne zapomniała jaki wyznaczyła sobie cel. W pierwszym sezonie mieliśmy emocjonującą i osobistą historię kobiety skrzywdzonej przez złych ludzi. Kobiety, która doskonale wie, co chce zrobić i dąży do tego, nie przebierając w środkach, ale jednocześnie mając świadomość, że śmierć nie jest dostateczną zemstą. Postać Emily reprezentuje wszystko to, co zostało zepsute w Zemście. Wydarzenia z finału doskonale to podsumowują - nasza bohaterka zapomina o swojej misji i cała akcja skupia się na jej życiu romantycznym. To zawsze było częścią serialu, ale stało w tle - było dodatkiem do tytułowej wendetty Emily, a nie jej priorytetem, jak jest teraz. Jednocześnie z bohaterki, która w sposób wybitny była zawsze o krok przed wszystkimi i doskonale egzekwowała swój misterny plan, staje się nierozważną nastolatką, idącą za głosem serca.
Problem tego wszystkiego jest taki, że perypetie panny Thorne, nawet pomimo oparcia na miłości, kompletnie niczego ze sobą nie niosą. Serial stał się pustą wydmuszką, pozbawioną emocji, napięcia i przede wszystkim ciekawej historii. Dla niej najważniejsi są jej mężczyźni - Jack i Aiden, a sama misja schodzi na dalszy plan. Zemsta staje się jedynie miłym wspomnieniem, co zmusza do zastanowienia się - o czym tak naprawdę ma być ten serial? Bo na pewno nie oglądamy go po to, by kibicować Emily przy wyborze życiowego partnera.
Prawdziwą bolączką Zemsty jest pozbawienie serialu jakiejkolwiek emocjonalnej więzi z widzem. Gdy jesteśmy świadkami wydarzeń związanych z Declanem, trudno cokolwiek poczuć. Podobnie cel Inicjatywy w finale nie ma tak naprawdę dla nas większego znaczenia. Ot, kolejny krok na drodze Graysonów i kolejny punkt na minus dla drugiego sezonu.
[image-browser playlist="591398" suggest=""]
©2013 ABC
Pozostają jeszcze wydarzenia zapowiadające sezon trzeci, które nie napawają optymizmem. Sytuacja z Aidenem jest strasznie naciągana i mało wiarygodna. Z jednej strony mamy przecież wyszkolonego zabójcę, z drugiej bawidamka mającego bogatych rodziców. Tak samo wątek Nolana nie zwiastuje nam wielu emocji w kolejnym sezonie. Porządnie rozwiązano tylko miłosną sprawę Emily, która jednoznacznie dokonała wyboru pomiędzy kochankami, aczkolwiek wiemy, że tak naprawdę został on wybrany już dawno temu.
Gdy porównamy finały pierwszego i drugiego sezonu, można odnieść wrażenie, że za sterami serialu stoją zupełnie inne ekipy. Koniec poprzedniej serii zostawiał nas z szybko bijącym sercem i wypiekami na twarzy, a teraz kończymy przygodę z Zemstą wyłącznie z niesmakiem.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat