NiOh: Complete Edition – recenzja gry
Data premiery w Polsce: 7 listopada 2017Przyglądamy się pecetowej wersji NiOh – wymagającemu RPG akcji, którego akcję osadzono w Japonii podczas epoki Sengoku.
Przyglądamy się pecetowej wersji NiOh – wymagającemu RPG akcji, którego akcję osadzono w Japonii podczas epoki Sengoku.
NiOh zadebiutowało 7 lutego tego roku i przez kilka miesięcy było dostępne jako gra na wyłączność konsoli PlayStation 4, gdzie spotkała się z uznaniem zarówno graczy, jak i krytyków. Jednak niedawno, ku uciesze posiadaczy pecetów, trafiła również na platformę Steam – na dodatek w kompletnym wydaniu, zawierającym podstawową wersję produkcji oraz wszystkie rozszerzenia fabularne, przedłużające zabawę o kolejne godziny. Czy na taki zestaw warto było czekać całe 9 miesięcy?
Samuraje, ninja i demony
NiOh przenosi nas do okresu Sengoku, jednak twórcy postanowili połączyć tutaj historię z fantastyką. Zatem na swojej drodze spotykamy m.in. postacie historyczne, ale nie brakuje tutaj również elementów japońskiego folkloru, takich jak duchy opiekuńcze czy demony Yokai. Główny bohater to William, który pochodzi z Anglii, a do Kraju Kwitnącej Wiśni przybywa śladem niejakiego Edwarda Kelly’ego, trafiając przy tym w sam środek wojny domowej.
Zaprezentowana historia nie zaskakuje, ale jest całkiem interesująca i w przeciwieństwie do dzieł From Software, do których NiOh zostaje często porównywane, przedstawiona w bardzo przystępny sposób – w formie tekstu i klasycznych scenek przerywnikowych. Świetne wrażenie robi tutaj również orientalny klimat, ponieważ wbrew pozorom nie był zbyt często eksploatowany w grach, zwłaszcza w tak atrakcyjnym stylu, jak tutaj.
Porcja Dark Souls i szczypta Ninja Gaiden
Na pierwszy rzut oka NiOh może wydawać się kolejnym klonem gier z serii Souls. Po spędzeniu kilku godzin dostrzegamy jednak szereg elementów z Ninja Gaiden, czyli innej produkcji tej ekipy deweloperów. Widać to przede wszystkim po tempie rozgrywki – o ile Dark Souls pozwala nam na założenie ciężkiego pancerza oraz tarczy i podchodzenie do starć niczym typowy „tank”, o tyle w NiOh liczy się głównie zręczność, uniki i szukanie okazji do zadania ciosu oponentowi. Zabawa jest bardzo dynamiczna i praktycznie przez cały czas nie zwalnia tempa.
Początkowo jest bardzo trudno, trudniej niż w produkcjach From Software. Dopiero z czasem, gdy wyzbywamy się pewnych nawyków i przyzwyczajamy do dodatkowych mechanik, zaczynamy czuć się nieco śmielej. Jednak NiOh w żadnym momencie nie staje się proste i przez cały czas wymaga od nas pełnego skupienia, bo nawet ułamek sekundy nieuwagi może zaważyć na naszej śmierci.
Sama mechanika walki jest tutaj bardzo rozbudowana – poza standardowym silnym i słabym atakiem oraz paskiem wytrzymałości mamy, m.in. 3 pozy – różniące się siłą i szybkością wyprowadzanych ataków – a także wspomniane już wcześniej duchy opiekuńcze. Oczywiście nie brakuje również licznych pancerzy, broni (tak do walki w zwarciu, jak i na dystans), dodatkowych akcesoriów, przydatnych podczas pojedynków, a nawet poza nimi.
Bez kompromisów
Konsolowa wersja NiOhbyła chwalona za dwa tryby graficzne. Jeden oferował „zaledwie” 720p, ale umożliwiał płynną zabawę w 60 klatkach na sekundę, zaś drugi podbijał rozdzielczość do 1080p, lecz ograniczał rozgrywkę do 30 klatek. Pecetowy port gry pozwala na uniknięcie jakichkolwiek kompromisów – o ile pozwoli na to moc naszego urządzenia. Ilość dostępnych ustawień nie powala, ale jest ich tutaj na tyle, że gracze nie będą mieli problemu z dostosowaniem jej działania do używanego sprzętu. Z oczywistych względów mamy do czynienia z najładniejszą i najlepiej działającą wersją na rynku. Trzeba jednak mieć na uwadze, że NiOh nie jest "klasyczną pięknością" i pod względem oprawy graficznej odstaje od wielu innych gier AAA. Produkcja studia Team Ninja ma jednak swoje momenty i nadrabia świetnym klimatem.
Nieco gorzej wypada optymalizacja. Wymagania sprzętowe są dość wysokie, ale nawet przy spełnieniu rekomendowanych wymogów czasami możemy się zmagać ze spadkami płynności czy okazjonalnym wyrzucaniem z gry na pulpit. U mnie takie sytuacje były bardzo sporadyczne, ale opinie na Steamie nie pozostawiają wątpliwości – na pewnych konfiguracjach sprzętowych NiOh: Complete Edition potrafi być bardzo kapryśne.
Kontrowersyjną decyzją – w momencie premiery – było również sterowanie. Przez pewien czas gra na Steamie kompletnie nie obsługiwała myszki. Oczywiście, większość osób obsługuje tego typu produkcje na kontrolerach, jednak nie da się ukryć, że istnieje również spore grono graczy preferujących klasyczny zestaw, tj. klawiaturę i mysz. Zupełnie rozumiem ich rozgoryczenie. Na szczęście sytuację poprawiono stosowną aktualizacją, która zadebiutowała w ubiegłym tygodniu.
Pełen zestaw
Niewątpliwą zaletą pecetowego NiOh jest to, że gra trafiła na platformę Steam tylko w jednej wersji – Complete Editon. Pakiet ten, poza podstawową wersją produkcji studia Team Ninja, zawiera trzy dodatki fabularne: Smok północy, Niepokorny Honor i Koniec rozlewu krwi. Każdy z nich rozwija zabawę o dodatkowe lokacje, zadania i przedmioty. Dzięki temu cały zestaw wystarczy nam na naprawdę wiele godzin. Chociaż nie jestem zwolennikiem przeliczania cen na czas gry, to 179,99 zł (na tyle ją wyceniono na platformie Steam) wydaje się w tym przypadku całkiem uczciwą propozycją.
Czy warto więc zainwestować w NiOh: Complete Edition? Jeśli lubicie wymagające, trudne produkcje, a także posiadacie komputer, który sobie z nią poradzi – to jak najbardziej. Jeżeli jednak ograliście ten tytuł wraz z dodatkami na konsoli, to raczej nie ma większego sensu, by ponownie sięgać po wersje na pecety – nie ma tutaj żadnej nowej zawartości. No, może nie licząc specjalnego hełmu, dostępnego wyłącznie na Steamie.
Plusy:
+ szybka, wymagająca rozgrywka,
+ rozbudowana mechanika walki,
+ wersja PC zawiera wszystkie dodatki
Minusy:
- spore wymagania sprzętowe,
- problemy z optymalizacją,
- sporadyczne błędy
Źródło: fot. Koei Tecmo
Poznaj recenzenta
Paweł KrzystyniakDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat