O tym, że Person of Interest są obecnie w czołówce seriali sensacyjnych, nie trzeba nikomu mówić. To, co Nolan wraz z ekipą scenarzystów robi, przechodzi najśmielsze oczekiwania. Z na pozór prostej opowiastki o ludziach współpracujących ze sztuczną inteligencją w celu ratowania innych serial przerodził się w prawdziwą historię science fiction, przepełnioną akcją i ciekawymi wątkami. 

Kontynuujemy historię Arthura i jego projektu o nazwie Samarytanin. Protoplasta Maszyny niemalże działał, kiedy został zamknięty/wyłączony. Pozostały jednak dyski, a - jak sam przyjaciel Harolda twierdzi - projekt funkcjonował. Widz natomiast dowiaduje się tego, czego mógł się spodziewać: rząd uruchomił kilka jednocześnie i czekał na wyniki. To, że w wyścigu wygrał akurat Harold, może być przypadkiem, ale też oznaką jego geniuszu. Nikt nie spodziewał się jednak, że Samarytanin również mógł działać. 

Odcinek bezpośrednio kontynuuje akcję z poprzedniego epizodu. Arthur wraz z Haroldem są w patowej sytuacji. Na ratunek idzie Root wraz z Shaw, a pojawienie się młodej hakerki zawsze oznacza emocjonujące sceny. Jak sama przyznaje w pewnym momencie, jest ona "interfejsem" Maszyny, jest z nią niemal połączoną. Relacje te nieco dziwią, gdyż Maszyna zamiast swojego "ojca" wybrała młodą dziewczynę. Możliwe, że to właśnie ona najlepiej rozumie jej istotę, stając się - jak wspomina sama bohaterka - przyjaciółką sztucznej inteligencji. 

Skoro Harold i Arthur są wolni, to mogą wraz z Shaw ruszyć na poszukiwania dysku z Samarytaninem, projektem, który (podobnie jak Maszyna Harolda) miał być inteligentnym systemem inwigilacji, obserwacji i wszechwiedzy. Poświęcenie Root jest tutaj ogromne. Dla sprawy zrobi wszystko, a ostatecznie wpada w ręce Zarządcy i jej armii. 

Akcja pędzi jak szalona, ani na chwilę nie zwalniając tempa. Nawet przeskok w miejsce pobytu Fusco oraz Johna i ich zabawne momenty (szczególnie ze względu na detektywa) ani na chwilę nie spowalniają narracji i nie wybijają jej z rytmu.

[video-browser playlist="617964" suggest=""]

Szczególnie świetne są sceny przesłuchania Root oraz fakt, jak wpływa ono na jej zdrowie. Twórcy od dawna, a w szczególności od sytuacji z Carter, pokazują, że nie boją się bohaterów ani okaleczać, ani uśmiercać czy sprowadzać na nich różne nieprzyjemności.

W nieciekawej sytuacji znalazł się również Harold z Arthurem. Nie dość, że zostają zamknięci w banku, to jeszcze osaczeni są przez Czujnych oraz ludzi Zarządcy. Te dwie jednostki o nieco zbieżnych (choć przy okazji jakże odmiennych) celach polują na naszych bohaterów, próbując pozyskać Maszynę do własnych celów. Na szczęście Harold ma wsparcie w postaci Shaw. Ponadto pod koniec wraca Reese z Fusco, ratując Fincha z sytuacji niemal bez wyjścia.

Najważniejsza jest jednak końcówka odcinka. Poniekąd stanowi ona nowe rozdanie. Co teraz? Czy John, zmęczony pracą, zgorzkniały, dodatkowo cały czas niepogodzony ze stratą Carter, będzie nadal pomagać Finchowi w krucjacie przeciw przestępcom? Czy może odejdzie w cień, pozostawiając ratowanie innych Shaw i Fusco? Nie wiadomo, choć odpowiedź na to pytanie zna praktycznie każdy - trudno przecież odsunąć głównego bohatera. Ciekawie zapowiada się także wątek Root. Znowu wolna, a do tego jak nigdy zintegrowana i zaprzyjaźniona z Maszyną, ma własne plany zemsty na ludziach Zarządcy. 

Odcinek dwunasty Impersonalnych to ogromne emocje i dużo akcji. To wyjaśnienie niektórych wątków, a zarazem masa kolejnych pytań i niewiadomych. Niesamowite jest, jak z procedurala Jonathan Nolan stworzył wielowątkową historię z wyraźnym planem na przyszłość. Wszystko się łączy i wszystko ma znaczenie. To wreszcie serial, który niesamowicie przyciąga i nie pozwala oderwać wzroku od ekranu, co najnowszy odcinek tylko potwierdza.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj