„Obce ciało”: Autoparodia – recenzja
Data premiery w Polsce: 5 grudnia 2014Oto jeden z faworytów najbliższej edycji Węży - Obce ciało Krzysztofa Zanussiego.
Oto jeden z faworytów najbliższej edycji Węży - Obce ciało Krzysztofa Zanussiego.
Obce ciało zaczyna się od sceny, w której para zakochanych (Kasia i Angelo) jadą na rowerach. Przed nimi rozjazd - mogą zjechać na plażę albo pojechać dróżką w górę. Wybierają rowerową wspinaczkę. Kasia z trudem pedałuje, ale w końcu udaje im się dotrzeć na wzgórze. Zsiadają, kładą rowery na poboczu drogi i po długich schodach schodzą na plażę, zamiast znaleźć się tam kilka minut wcześniej, jadąc ścieżką wprost tam prowadzącą. I ta scena świetnie podsumowuje cały ten film. Jest po prostu bez sensu – logika zostaje tu złożona na ołtarzu wyższych wartości. I tak jest co chwila: już w następnej scenie Kasia pakuje się na balkonie, a potem idzie z zapiętą walizką do mieszkania i tak dalej, i tak dalej.
Krzysztof Zanussi stworzył dzieło filmowe, które rozwala system. System tworzenia logicznych opowieści i sensownych filmów. Cofamy się w tej opowieści o kilkaset lat rozwoju kultury. Jak przed wiekami - tu nie ma bohaterów, są alegorie. Każda z postaci prezentuje sobą jakąś postawę – jest naiwny przybysz, dobra, uczciwa dziewczyna, zła królowa, która jest równocześnie złą pasierbicą, jest nawet pies, który nie chce szynki z ręki złego człowieka. To przecież prawie jak w "Gwiezdnych Wojnach" - to nie postacie, to po prostu archetypy. Właśnie, mamy tu bowiem do czynienia z przypowieścią. Dialogi są naiwne i górnolotne, rzeczywistość potraktowana umownie – w wielkim mieście jest jeden wiadukt; gdy potrzeba, natychmiast pojawia się niezbędny rekwizyt – jak np. mały dywanik w kącie gabinetu.
[video-browser playlist="629549" suggest=""]
Zanussi nie do końca był pewien konwencji swego moralitetu, więc co kilkanaście minut wypuszcza się na teren kina gatunkowego: mamy tu sekwencje z kina grozy (morderstwo przez hipnozę), musicalu (acz, żeby było "wyrafinowaniej", pan śpiewa arię operową), erotyki sado-maso (niestety w wersji "od lat 12"), kina sztuk walki (sekwencja w więziennej celi), a nawet kina samochodowego – co prawda z tych na poziomie efektów wizualnych Eda Wooda, ale zawsze. Chodzi mi o ujęcie, w którym kamera nie nadąża za jadącym ekskluzywnym samochodem, zza kadru słychać brzdęk i potem kamera dogania samochód, który stoi rozbity (oczywiście już inny egzemplarz, bo tamtego szkoda).
To film tak zły, że zęby bolą. Chyba że oglądać go z dużym luzem, to wtedy boli brzuch. Ze śmiechu. I tak go właśnie polecam - jako świetny materiał do popularnych filmowych drinking games. Wiecie, o co chodzi? Gdy w filmie co chwila pojawia się jakiś charakterystyczny element (np. Chuck Norris kopie z półobrotu albo Jim Carrey robi głupią minę), należy wznieść kielichy, szklanice czy w czym tam macie coś do picia. W Obcym ciele można tak robić np. za każdym razem, gdy Agnieszka Grochowska roześmieje się w sposób nienaturalny albo gdy scena zawiera błędy formalne (np. prawie wypity drink znowu magicznie się uzupełni), albo gdy Weronika Rosati uśmiecha się znacząco (czytaj: lubieżnie). Jestem pewien, że mało kto przy tej grze dotrwa przytomny do końca seansu.
Czytaj również: J.K. Rowling najbardziej wpływowa w Hollywood
Kiedyś, nie przeczę, Krzysztof Zanussi kręcił filmy dobre i mądre. Dziś, idąc w ślady "Reicha" Władysława Pasikowskiego czy "Służb specjalnych" Patryka Vegi, nakręcił niezamierzoną autoparodię swych najlepszych dzieł.
Czujcie się ostrzeżeni i bawcie się równie dobrze jak ja.
Poznaj recenzenta
Kamil ŚmiałkowskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1945, kończy 79 lat