Oblężenie
Hell on Wheels czerpie garściami z klasyki westernu, dając nam "Fathers and Sins" - najlepszy odcinek sezonu.
Hell on Wheels czerpie garściami z klasyki westernu, dając nam "Fathers and Sins" - najlepszy odcinek sezonu.
Twórcy w przedostatnim epizodzie trzeciej serii nie owijają w bawełnę i nie próbują wciskać nam zapychaczy. Od razu jesteśmy rzuceni w wir akcji, której prawdopodobnie nigdy nie było tak wiele w jednym odcinku. Oblężenie miasta przez gang Mormonów wyraźnie czerpie z klasyki westernu, ponieważ daje się odczuć delikatne nawiązania do dawnych produkcji. Jest efektownie i rozrywkowo, więc na nudę nie możemy narzekać. Niespodziewanie dochodzi też do ważnego wydarzenia w relacji Duranta z Cullenem, gdy ten pierwszy ratuje drugiemu życie. Widocznie rozmowa Thomasa z jego wspólniczką przemówiła mu do rozsądku.
Nie obywa się też bez drobnych potknięć. Gdy po raz pierwszy widzimy Mormonów, wiemy dokładnie, jaka jest ich liczba. Jednakże podczas strzelaniny w mieście można odnieść wrażenie, że Cullen i spółka zabijają ich więcej, niż było wówczas pokazane. Wydaje się to drobnym naciągnięciem, mającym na celu zwiększenie rozrywkowej sfery serialu, ale mimo wszystko pewien niesmak pozostaje. Nie mówimy tu o przesadach wpisujących się w gatunek - np. w scenie, gdy Cullen wychodzi niczym Jesse James, zabijając wszystkich, a kule go omijają. Takich szczegółów twórcy powinni pilnować.
[video-browser playlist="634833" suggest=""]
Wydarzenia są także bardzo ważne dla Elama Fergusona, który dzięki Bohannanowi odzyskuje cel w życiu. Szacunek, jakimi się darzą, wspólna przeszłość, zaufanie - to wszystko wchodzi w tym momencie na nowym poziom. Wydaje mi się, że Elam jest obecnie jedyną osobą, której Bohannan może szczerze zaufać. Dotychczas, poza upijaniem się w trupa, Ferguson nigdy go nie zawiódł. To też przekłada się na wszystkich pracowników kolei, dla których Cullen nie był tylko szefem, ale kimś, kto pracował razem z nimi przy najcięższych zadaniach.
Końcowe momenty ze śpiewaną piosenką budują znakomity klimat, który w połączeniu z różnymi scenami oferuje nam kawał dobrej filmowej roboty. Mamy tutaj zarazem obietnicę wielu wrażeń w finałowym odcinku i pewnego zazębienia się wydarzeń z wątku Szweda. Przez cały sezon motyw tego bohatera był jedynie zapychaczem, wyraźnie przygotowywanym pod fabułę ostatniego epizodu.
Przedsmak finału zapewnia sporo dobrej rozrywki - akcji, rozwoju bohaterów i fantastycznego westernowego klimatu. Wygląda na to, że trzeci sezon Hell on Wheels zakończy się godnie i emocjonująco.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat