Obsesja Eve: sezon 2, odcinek 3 - recenzja
Obsesja Eve powraca z nowym odcinkiem, a twórcy popychają fabułę w interesującym kierunku. Oceniam.
Obsesja Eve powraca z nowym odcinkiem, a twórcy popychają fabułę w interesującym kierunku. Oceniam.
Eve zostaje zaskoczona przez Carolyn tym, że Konstantin żyje. Okazuje się, że członek Dwunastu przeżył postrzał Villanelle, a jego rodzina została umieszczona w programie ochrony świadków. Polastri chce wykorzystać Konstantina do znalezienia zabójczyni. W tym czasie Villanelle znajduje się pod zwierzchnictwem Dwunastu i wykonuje dla nich zlecenie, które jednak gryzie się ze stylem pracy antagonistki. Z pomocą Villanelle przychodzi nie kto inny jak Konstantin.
W tym odcinku twórcy popchnęli Villanelle ponownie na ścieżkę pełnej czarnego humoru morderczego artyzmu. W tym wypadku kruche oblicze antagonistki, które widzieliśmy w poprzednich odcinkach zostało ukryte pod warstwą pewności siebie i psychopatycznej precyzji. Jak dla mnie Jodie Comer sprawdza się doskonale w tym serialu w każdej swojej odsłonie, szczególnie w pełnym, demonicznym obliczu. Tutaj po raz kolejny angielska aktorka otrzymała spore pole do popisu od twórców produkcji i całkowicie wykorzystała tę sferę. Comer w scenach ze swoim udziałem dzieli i rządzi na zmianę wprawiając widza w przyjemne zmieszanie połączone ze swoistym podziwem dla jej osoby, mimo brutalnych rzeczy, które Villanelle wyczynia na ekranie. Dobrze oddaje to scena, w której zabójczyni uśmierca biznesmena. Mimo całej demonicznej i psychopatycznej otoczki tej sekwencji, Comer potrafi wrzucić w nią sporo własnego uroku, przez co w pewnym momencie orientujemy się, że stajemy po stronie antagonistki. Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie to kwintesencja dobrze wykreowanego czarnego charakteru.
Pełna czarnego humoru, ale również dziwnej, rodzinnej więzi jest relacja Villanelle i Konstantina, która ponownie została zgłębiona w tym odcinku. Bardzo się cieszę, że ten duet znowu pracuje ze sobą na ekranie, ponieważ byli oni jednym z najsilniejszych punktów 1. sezonu serialu. Twórcy nie bawią się w kreowanie jakiejś wymuszonej, mentorskiej więzi czy wchodzenia w patos z emocjonalnym fundamentem tej relacji. Bez ogródek doprawiają związek tego duetu sporą dawką czarnego humoru, sarkazmu i agresji, tworząc szaloną mieszankę, która jednak paradoksalnie bardzo dobrze sprawdza się na ekranie. Do tego Jodie Comer i Kim Bodnia doskonale sprawdzają się w zaproponowanej przez scenarzystów sytuacji i po raz kolejny czuć bardzo dobrą, niewymuszoną, ekranową chemię między aktorką i aktorem. Prawdziwą perełka jest tutaj scena powitania tego duetu, która na początku sprawia wrażenie preludium do brutalnego pojedynku a zamienia się pełne sentymentów spotkanie. Dodatkowo twórcy zrobili z tego duetu wolnych strzelców i jestem ciekaw, w jakim kierunku podąży ten wątek, bo zapowiada się naprawdę dobrze.
Przy tym wszystkim trochę w tym odcinku zbledła Sandra Oh w roli Eve. Mam wrażenie, że twórcy trochę na siłę wrzucili w jej wątku przemianę tej bohaterki w zimną agentkę, która rozstawia wszystkich po kątach. Szczególnie, że była to raczej metamorfoza krótkotrwała i nic ze sobą nie niosła. To wszystko było dla mnie nakreślone zbyt grubą kreską i trochę sztuczne. Oh starała się tutaj, jak mogła, jednak scenariuszowo ten wątek nie pozwolił jej na wiele. Mocno konfliktowa i manipulatorska Polastri po prostu nie pasuje do aktorki. Natomiast gdy twórcy postanowili pogłębić zakurzony już aspekt fabuły dotyczący związku Eve z mężem, wszystko powracało na właściwe tory. Bardzo dobrze został tutaj przedstawiony problem polegający na przechodzeniu sprawy Villanelle w najdrobniejsze zakamarki życia prywatnego agentki. Kulminacją tego była nieźle rozegrana scena, w której Eve doświadcza pewnej paranoi i włącza alarm przeciwpożarowy w szkole. Mimo że Villanelle nie oddziałuje na nią bezpośrednio, to doskonale, wręcz namacalnie widać związek obydwu pań, przede wszystkim dzięki grze Comer i Oh.
Nowy odcinek serialu Obsesja Eve trzyma bardzo dobry poziom poprzedników z pewnym mankamentem w jednym wątku. Koniec końców po raz kolejny produkcja ta działa na praktycznie wszystkich płaszczyznach od aktorskiej po fabularną. Jestem ciekaw, w jakim kierunku pójdzie ta historia.
Źródło: zdjęcie główne: BBC America
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat