Obsesja Eve: sezon 2, odcinki 6-7 - recenzja
Villanelle i Eve tym razem działają po jednej stronie barykady, co daje zaskakujące efekty. Oceniam nowe odcinki serialu.
Villanelle i Eve tym razem działają po jednej stronie barykady, co daje zaskakujące efekty. Oceniam nowe odcinki serialu.
Eve i reszta MI6 przesłuchują Zjawę, jednak nie mogą wyciągnąć z niej żadnych zeznań. Agentka postanawia skontaktować się z Villanelle. W tym celu tworzy fikcyjne zlecenie zabójstwa swojej osoby. Dochodzi do spotkania zabójczyni i Eve, które są zmuszone do połączenia sił w celu odkrycia, co stoi za zabójstwami Alistaira Peela i jego współpracowników. Villanelle ma zinfiltrować firmę, która teraz należy do syna bogacza, Aarona, odpowiedzialnego za zlecenie zabójstwa swojego ojca i jego ludzi. Ten jest oczarowany nową znajomą i postanawia zabrać zabójczynię na konferencję do Rzymu. Cały wyjazd Villanelle jest obserwowana przez Eve.
Twórcy świetnie zgłębili w tych odcinkach mocno toksyczną relację Eve i Villanelle. Panie są niczym yin i yang, jednak w tym wypadku zostało ukazane, że tak naprawdę są do siebie bardzo podobne. Znakomita chemia, jakiej możemy doświadczyć w działaniu tego duetu, aż wylewa się z ekranu przez co od razu czujemy, że te postacie żyją w fantastycznej symbiozie. Sandra Oh i Jodie Comer potrafią świetnie przepracować pasjonującą relację podpartą mieszanką namiętności, troski, odrobiny dystansu i ironii. To wszystko składa się na niezwykle energetyczny koktajl, który ujmuje głębią więzi, ale również stanowi o sile produkcji. Przecież nawet gdy bohaterki nie występują ze sobą na ekranie w jednej scenie, to i tak czuć tę emocjonalną więź obydwu postaci. Przy okazji ta intymna sfera nie wchodzi w wysiloną podniosłość, tylko w odpowiedni dla scenarzystów luz i czarny humor. Najlepiej świadczy o tym choćby scena, w której Eve i Villanelle spotykają się w mieszkaniu tej drugiej, aby omówić zadanie, gdzie dwie nowe koleżanki zabójczyni opuszczają jej dom po upojnej nocy. Tam wzajemna sympatia pań miesza się z sarkazmem, co buduje bardzo zabawną, ale i przy tym fascynującą atmosferę wokół relacji naszych bohaterek.
Sam wątek Villanelle również prezentuje się bardzo dobrze. Przede wszystkim ze względu na to, że nasza zabójczyni stała się o wiele bardziej ludzka niż wcześniej, na co oczywiście ma wpływ postać Eve. Wydaje mi się, że teraz kibicuję Villanelle jeszcze bardziej, ponieważ szybko przeobraziła nam się w rasową protagonistkę, jednak pozbawioną tych skrajnie dobrych cech. Jodie Comer bardzo dobrze trzyma swoją postać w sferze szarości, gdzie wszystkie emocje i cechy mentalne mieszają się ze sobą, dając niejednoznaczny obraz bohaterki. Psychopatia Villanelle miesza się tutaj zgrabnie z jej dobrocią, co bardzo przypomina mi ten sam emocjonalny fundament, który miał w sobie Dexter Morgan z serialu Dexter. Villanelle stała się po prostu taką zabójczynią z sąsiedztwa, której wybaczamy wszystkie złe czyny, ponieważ przyczyniają się do dobrych celów. Nadal Comer znakomicie operuje luzem swojej postaci, okraszonym sporą dawką czarnego humoru, ale przy tym, gdy trzeba wejść na znacznie bardziej emocjonalne, intymne nuty, również z tego aktorskiego zadania wychodzi z tarczą. Dobrze oddaje to scena, w której Villanelle przesłuchuje Niko i Gemmę. Doskonale widać tutaj, jak gniew i groteska w wykonaniu bohaterki świetnie współpracują z poczuciem troski i inteligentną manipulacją Villanelle. W tej scenie te dwie twarze zabójczyni świetnie odzwierciedlają jej czyny, czyli spokojne przesłuchiwanie Niko i Gemmy, po czym w makabryczny dla siebie sposób Villanelle uśmierca tę drugą. Postać ta zmierza w jeszcze lepszym kierunku niż dotychczas. Ten nowy charakter bohaterki świetnie umacnia również postać nowego czarnego charakteru, który jest Aaron Peel. Bardzo dobrze prezentują się wszystkie sceny, w których te dwie postacie wchodzą ze sobą w dyskusję. Doskonale obserwuje mi się jak Villanelle i Aaron stanowią dla siebie wzajemne wyzwanie, mocno enigmatyczne i fascynujące zarazem. Villanelle w końcu trafiła na tak samo władczą i psychopatyczną osobę jak ona, co przekłada się na ujawnienie jej ludzkiej strony. Dobrze ten wątek współgra z mentalnym fundamentem Villanelle.
Trochę słabiej prezentował się w tych odcinkach aspekt fabularny Eve. Wiwisekcja psychopatii tytułowej bohaterki serialu przebiegła jeszcze bez zarzutów. Bardzo dobrze twórcy przeprowadzili agentkę drogą od pełnej rozterek pracownicy wywiadu do napędzanej gniewem, zdecydowanej na najbardziej szalone rozwiązania kobiety. Dobrym tego przykładem jest sytuacja w domu Gemmy, gdzie Eve ze spokojem dyskutuje z Niko i jego koleżanką, jednak doskonale widać, że buzuje w niej szaleństwo, co potwierdza scena w pokoju Gemmy. Jednak już samo wplątanie wątku z problemami małżeńskimi nie wypada za dobrze. Tak naprawdę ten wątek jest obecny tylko w tle, nie stanowi jakiegoś znaczącego fundamentu dla przemiany postaci, tak jak ma się to w przypadku więzi Eve i Villanelle. Cały czas te kłopoty małżeńskie wiszą gdzieś w domyśle, ale nie odbijają się tak na mentalnej przemianie bohaterki jak inne sprawy, które możemy zobaczyć na ekranie, choćby odejście Kenny'ego. Trochę ten wątek został wysilony, aby ograniczyć i tak już z małą rolę Niko w serialu. Jednak wejście w sprawę Villanelle może popchnąć ten aspekt fabuły na interesujące tory, czego jestem ciekaw.
Nowe odcinki serialu Obsesja Eve popychają wątki głównych bohaterek serialu w bardzo interesującym kierunku, dając nam jeszcze mocniejsze zagłębienie się w ich mentalny fundament. Czekam na dalszy rozwój tej świetnej relacji Villanelle i Eve.
Źródło: zdjęcie główne: Nick Wall/BBC America
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat