Obsesja Eve: sezon 4, odcinki 1-2 - recenzja
Obsesja Eve powraca ze swoim finałowym, 4. sezonem, w którym rozstrzygną się losy Eve i Villanelle. Oceniam pierwsze epizody.
Obsesja Eve powraca ze swoim finałowym, 4. sezonem, w którym rozstrzygną się losy Eve i Villanelle. Oceniam pierwsze epizody.
Serial Obsesja Eve w pierwszych odcinkach swojego nowego sezonu pokazuje interesującą zmianę, jeśli chodzi o charakterystykę dwóch głównych bohaterek. Produkcja poszła w nową, bardzo ciekawą stronę. Nadal mamy zachowany kontrast między Eve a Villanelle, jednak tym razem ta pierwsza znajduje się na bardzo mrocznej ścieżce, a druga stara się żyć spokojnie i odnaleźć Boga. Taki zabieg ubogacił rysy psychologiczne bohaterek. Może na początku miałem dziwne przeczucie co do tego nowego układu, jednak szybko przekonałem się do niego, ponieważ kobiety zachowały cechy, za które je polubiłem wcześniej.
Jodie Comer nadal fantastycznie sprawdza się jako Villanelle. Cały czas nie wiadomo, co za chwilę zrobi ta postać i w tym drzemie jej ogromna siła. Aktorka bardzo dobrze łączy dziwny spokój i chęć zmiany z mrokiem, który nadal w niej drzemie i chce wyjść na wierzch. Twórcy łączą w wątku Villanelle groteskę, surrealizm oraz po prostu spokojną historię o przemianie. Dodatkowo środowisko, w którym postanowiono ją ukazać, czyli jakaś religijna komuna, doskonale uwypukla jej psychopatyczne skłonności - stają się w wielu miejscach namacalne. To ciekawy zabieg, który pozwala wycisnąć jeszcze więcej z samej postaci. Do tego dodajmy makabryczny czarny humor, a dostaniemy to, za co widzowie pokochali Villanelle, ale pokazane z zupełnie nowej, świeżej perspektywy. Scena rozmowy z Jezusem, który wygląda jak ona sama, czy ostatnia sekwencja, w której morduje swoją przybraną rodzinę, to naprawdę nieźle przemyślane elementy.
Co do Eve - ogólnie uznaję na plus jej historię na początku 4. sezonu, jednak w kilku momentach nie za bardzo wierzę w jej przemianę. Jest to na pewno świeże podejście do jej opowieści i sprawna wolta fabularna w stosunku do wątku Villanelle, jednak ma to również swoje minusy. W niektórych momentach Eve nie sprawdza się jako żądna zemsty, zimna mścicielka, która pragnie dorwać Dwunastu. Jednak zdaje egzamin, gdy twórcy przechodzą z nią w znacznie luźniejsze tony, choćby w sekwencjach z jej nowych współpracownikiem. Wygadana i sarkastyczna Eve jest po prostu o wiele ciekawsza. Chociaż nie ukrywam, finałowa scena z 2. odcinka w domu Helene miała napięcie i wprowadziła ciekawą atmosferę do produkcji. Poczułem, że może wyjść coś interesującego z relacji tych postaci. Na to liczę w kolejnych epizodach.
Natomiast gdzieś zniknęła mi Carolyn. Być może wynika to ze ścieżki fabularnej - bo utraciła swoje wpływy w wywiadzie - jednak z bardzo silnej bohaterki z poprzednich sezonów zrobiła się snującą się gdzieś w tle postacią. Miała kilka ciekawych scen, ale to na razie za mało. To samo tyczy się Konstantina. Z mocnej, wspomagającej postaci wypadł gdzieś na trzeci plan i jak na razie nie widzę perspektyw, aby mógł z niego się wydostać. Chociaż nie ukrywam, że liczę na to, ponieważ Konstantin ubogacał całą historię swoją osobą, a Kim Bodnia doskonale czuje się w butach tego bohatera. Być może wątek dotyczący jego politycznej kariery jakoś połączy się z losami Eve i Villanelle.
Pierwsze odcinki 4. sezonu Obsesji Eve oferują naprawdę dobry fundament pod historię, która zostanie zaprezentowana w finałowym sezonie. Do tego produkcja trzyma cały czas świetny poziom pod względem aktorskim, chociaż nie wykorzystuje potencjału wszystkich postaci.
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat