One-Punch Man: sezon 1 – recenzja anime
Anime o superbohaterze? Wydaje się, że tematyka obrońców ludzkości jest zbyt mocno eksploatowana, aby taka produkcja mogła kogoś zainteresować – a jednak One-Punch Man to pozycja warta zobaczenia.
Anime o superbohaterze? Wydaje się, że tematyka obrońców ludzkości jest zbyt mocno eksploatowana, aby taka produkcja mogła kogoś zainteresować – a jednak One-Punch Man to pozycja warta zobaczenia.
Zarys fabuły nie jest specjalnie oryginalny. W świecie serialu można spotkać różne potwory i złoczyńców, ale również superbohaterów. Jednym z nich jest główny bohater o imieniu Saitama. Wcześniej był przeciętnym człowiekiem, lecz dzięki zaawansowanym treningom (przynajmniej tak twierdzi) uzyskał niespotykaną siłę. Umożliwia mu ona pokonywanie wrogów pojedynczym ciosem. Do atutów protagonisty należą również szybki refleks i wytrzymałość. Cel – spotkanie godnego siebie oponenta, bo Saitama czuje się znudzony brakiem wyzwań.
Anime przedstawia poczynania Saitamy jako pełnoprawnego superbohatera. Na swojej drodze spotyka kolejnych przeciwników i poznaje konkurencję (nie on jeden pragnie działać dla społeczeństwa, broniąc słabszych). One-Punch Man dobrze pokazuje tutaj swoje zalety. Grafika produkcji stoi na wysokim poziomie, a postacie i nadnaturalne stworzenia wyglądają widowiskowo i różnorodnie. Przeważnie jeden wróg przypada na jeden odcinek. Nie zauważyłem, aby w takich przypadkach akcja była niepotrzebnie przeciągana – może też dlatego, że pojedynczy epizod trwa około dwudziestu paru minut. Jego historia rozgrywa się szablonowo: pojawia się potężny oponent, dokonuje zniszczeń, informacja dociera do Saitamy, a ten pokazuje, kto jest prawdziwym mocarzem.
W międzyczasie trafiają się typowo humorystyczne elementy, które mają uczynić anime jeszcze lepszym. To nie tylko atrakcyjne połączenie akcji, SF i tematyki superbohaterów, ale także całkiem zabawna komedia. Komizm sytuacji polega na postaci bohatera, który – choć niewątpliwie potężny – nie należy do najbystrzejszych osób na Ziemi. Do tego skupia się na absurdalnie prozaicznych sprawach (jak promocja w markecie) i podchodzi do następnych potyczek z rozbrajającą nonszalancją. W tym też tkwi atut One-Punch Man, bo widz nie może się doczekać momentu, gdy Saitama ponownie dowiedzie swojej siły i zetrze uśmiech z twarzy pewnych siebie przeciwników – kompletnie niezdających sobie sprawy z rozmiarów zagrożenia.
Przy okazji twórcy rozwijają świat anime o cenne informacje i superbohaterów. Ci ostatni zajmują nawet miejsca w rankingu, według których przydzielani są do odpowiednich zadań. Obawiałem się tylko, czy ta rozbudowa nie postępuje za szybko – na dwanaście odcinków sezonu jednak wystarczyło, a na potencjalną nową serię zostaje jeszcze parę kart do odkrycia. Poza tym wartka akcja i rozmach sprawiają, że czas spędzony na oglądaniu szybko mija. Mam zarzut jedynie do finałowego przeciwnika. O ile poprzedni – z mniejszymi zdolnościami – prezentowali się ciekawie, to ten trochę zawiódł. Zbyt długo trzeba było czekać na końcowe starcie i zanim do niego doszło – przez ciągłe podkreślanie powagi sytuacji – napięcie zdążyło nieco siąść.
Nieprzejmujący się niebezpieczeństwem Saitama jest sympatycznym bohaterem, jednak w pewnym momencie anime zostaje skierowane w bardziej dramatyczne rejony – niekoniecznie wypadają naturalnie (są trochę przerysowane), ale nieźle komponują się z charakterem Saitamy. Tak więc chociaż dostarcza on powodów do śmiechu, twórcy potrafią pokazać go z dojrzalszej strony. Pozostałe postacie przeważnie są dla niego tłem, aczkolwiek interesującym. Urozmaicenie pod względem osobowości oraz umiejętności sprawia, że wiele sylwetek chce się bliżej poznać – może to być pole do popisu dla drugiego sezonu. Muszę również pochwalić czołówkę serialu – wpada w ucho i jej dynamizm doskonale oddaje charakter produkcji.
Nie bez powodu niektórzy mówią, że One-Punch Man może podobać się osobom, które za anime nie przepadają. W gruncie rzeczy to serial przeznaczony dla wielu widzów – lubiących ten gatunek też, ale nie tylko. Wystarczy cenić sprawną akcję, dobry humor lub interesować się fantastyką (zwłaszcza poświęconą superbohaterom – tutaj jednak przedstawianym w trochę innym świetle niż zazwyczaj). Właściwie historia Saitamy ma jedną dużą wadę: brak wyraźnie zarysowanego głównego wątku. Znaczenie tego mankamentu dla różnych osób może być jednak inne.
Poznaj recenzenta
Krzysztof LewandowskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1961, kończy 63 lat