Opłakiwanie zmarłych
Ósmy odcinek ma swoje momenty, w których stara się być interesujący, ale w gruncie rzeczy jest ich zbyt niewiele, by zaliczyć go do udanych.
Ósmy odcinek ma swoje momenty, w których stara się być interesujący, ale w gruncie rzeczy jest ich zbyt niewiele, by zaliczyć go do udanych.
Większość odcinka skupia się na opłakiwaniu żony Corcorana, tylko kompletnie nie przekonuje mnie to, że Corky może w ogóle cokolwiek tutaj czuć. Wydawało mi się, że swoją ukochaną opłakał już dawno temu, bo przecież z tą kobietą, która pojawiła się pod koniec pierwszego sezonu, nie mógł się dogadać. Jego zachowanie, gdy po prostu ją porzucił i stał się przyczyną jej śmierci, jest tutaj wyraźnym tego dowodem. Być może Corky tak naprawdę opłakuje swoją głupotę i próbuje tym uciszyć wyrzuty sumienia. Jedyną zaletą tych scen jest pokazanie irlandzkich obyczajów, które stworzyły interesującą atmosferę. Plus także za zakończenie wątku Annie, który prowadzony był zbyt długo i nic nie wnosił do tego sezonu.
Nieporozumieniem jest motyw ucieczki Kennedy'ego i ataku na Morehouse'ów. Nie wierzę, że tak niebezpiecznego więźnia mógł pilnować jeden strażnik, a w dodatku, gdy wybuchł pożar, był on tam tylko i wyłącznie sam. Straszne naciąganie, ale to nic w porównaniu z wydarzeniami w domu Morehouse'ów. Zachowanie pani Morehouse jest odpowiednie, gdyż kobieta podstępem wybrania się od gwałtu. Niczego dobrego nie można powiedzieć o Robercie, który postępuje jak kompletny idiota. Skoro przypuszcza, że Morehouse jest w jego domu (a nawet jest tego pewien), to dlaczego po drodze nie zgarnął jakichś gliniarzy? Czemu nie zrobił czegokolwiek, by zabezpieczyć pozycję w ewentualnej konfrontacji? Dlatego, gdy dochodzi do starcia, trudno się nim emocjonować, bo Morehouse w tych scenach nie był tą postacią, jaką twórcy stworzyli w pierwszym sezonie.
[video-browser playlist="635619" suggest=""]
Ponownie wątek Freemanów jest jedynym, który ma jakiś sens. Walka doktora z epidemią to dobry wątek, który ładnie rozbudowuje nam jego osobowość. Walczy z przeciwnością losu, z rasizmem, z szykanami, a teraz będzie musiał stawić czoło wyrzutom sumienia. Istotny jest tu jego plan opisania tych wydarzeń, by takie sytuacje się nie powtarzały. I to jest ciekawa historia warta bycia wątkiem pobocznym. Tak samo widzimy kilka dobrych dialogów pomiędzy Sarą a jej matką odnośnie wolności i niewolnictwa. W interesujący sposób są poruszane ciekawe tematy.
Stróż prawa był serialem emocjonującym i imponującym w pierwszym sezonie. Nie wiem, co zmieniło się w zakulisowej ekipie w drugiej serii, ale jest to serial o co najmniej dwie klasy gorszy. Brak przemyślanej historii przewodniej, dziwne decyzje bohaterów oraz mało atrakcyjne wątki poboczne.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat