W najnowszym odcinku June walczy z całych sił, aby zachować tożsamość i nie stać się ponownie Fredą. Finalnie ponosi porażkę, a serial wraca do punktu wyjścia z pierwszego sezonu. Z jedną kluczową zmianą – Freda dzięki ciąży ma niezwykle mocną pozycję wśród otoczenia. Twórcy nie grają jednak tą kartą zbyt ochoczo. Jak na razie istotne są emocje bohaterki. June znów jest tą bezsilną, bladą i płaczliwą  podręczną, stłamszoną przez opresyjny system, w którym przyszło jej bytować. Omawiany odcinek skupia się na przeobrażeniu June, która ponownie staje się Fredą. Nie bez kozery Ciotka Lydia mówi o protagonistce w liczbie mnogiej, rozdzielając uciekinierkę od podręcznej, na zasadzie ciemniej i jasnej strony jej osobowości. Transformacja, którą przechodzi bohaterka, nie jest atrakcyjna fabularnie, ponieważ podobny zabieg widzieliśmy z początkiem pierwszego sezonu. Freda smętnym krokiem przemierza korytarze domu, w taki sposób, aby nie narazić się państwu Waterford. Za arogancję i butę jest karana, jednak w granicach umiaru, ponieważ wszyscy ważą na jej błogosławiony stan. O ile tym razem fizycznie bohaterka nie jest torturowana, to psychicznie spotyka ją ta sama bezlitosna indoktrynacja, z którą walczyła w poprzednim sezonie. Dlatego też długie ujęcia, mroczne kadry z Elisabeth Moss w roli głównej, nie są już tak przekonujące. Do Opowieści podręcznej znów wkrada się monotonia. The Handmaid's Tale to serial, w którym niezwykle ważne jest życie wewnętrzne głównej bohaterki. Twórcy próbują je pokazać w dwojaki sposób. Pierwszym z nich są właśnie te nieurozmaicone sceny, podczas których kamera pokazuje w zbliżeniu łzy June, a w tle słychać smętne frazesy o poczuciu winy i bezradności. Druga forma to retrospekcje –  i tu robi się dużo ciekawiej. Szkoda że tym razem mamy jedynie krótką podróż w przeszłość, do czasów, gdy Luke i June budowali swój związek. Okazuje się, że mężczyzna zostawił swoją żonę dla bohaterki. Opuszczona małżonka reaguje niezwykle agresywnie na sytuację, w jakiej się znalazła. Wynikiem tego June staje się ofiarą jej ataku i zaczyna mieć wyrzuty sumienia. Wspomnienia wracają i teraz Freda obwinia sama siebie o zło, które ją spotkało. Kiedyś zniszczyła komuś życie, teraz musi za to odpokutować. Podręcznymi stają się kobiety relatywne moralnie – panie, które według gileadzkich decydentów zgrzeszyły w swoim przeszłym życiu. June, miotana żalem i troską o dziecko, ponownie godzi się na swój los. Finałowe spojrzenie w kamerę może oznaczać wiele rzeczy, ale na pierwszy rzut oka jest to powrót do sytuacji wyjściowej z pierwszego sezonu i oznaka bezsilności. Pewnym novum w serialu są relacje Sereny z Fredą. Stosunki obu pań stają się coraz bardziej patologiczne. Nic dziwnego, że tak się dzieje, bo wykreowana przez Margaret Atwood historia to naprawdę dziwaczne kuriozum. Niewolnica, współżyjąca z mężem pani domu, nosząca jego dziecko, które po porodzie zostanie odebrane matce i przekazane żonie komendanta, to sytuacja wymagająca gigantycznego wysiłku psychicznego od wszystkich stron. Serenie puszczają nerwy, reaguje agresywnie, atakuje Fredę. Narastająca patologia prowadzi Opowieść podręczną w mroczną stronę – tam, gdzie format radzi sobie najlepiej. Skomplikowane relacje między dwiema paniami dają wielkie pole do popisu scenarzystom, którzy z pewnością skwapliwie skorzystają z nowych możliwości. Przemiana, którą przechodzi główna bohaterka na początku drugiego sezonu, teraz nie ma już znaczenia. Oczywistym jest fakt, że powrót do stanu faktycznego z pierwszego sezonu ma swoje fabularne uzasadnienie, ale szkoda, że tym razem serial sięga też do pewnych praktyk, które w poprzedniej serii generowały niepotrzebne dłużyzny. Całe szczęście odcinek wprowadza też kilka świeżych motywów, jak zależności Sereny i Fredy oraz sama ciąża, stawiająca bohaterkę na uprzywilejowanej pozycji. Tym razem tylko 6/10, ale nikt nie ma chyba wątpliwości, że omawiany sezon przyniesie nam jeszcze wiele zachwytów.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj