„Orphan Black”: Transklon
W ósmym odcinku Orphan Black powoli, ale stopniowo rozbudowuje swoją historię, prowadząc do określonego celu. Choć wszystko wydaje się standardowe, to pojawienie się nowego klona wprowadza trochę urozmaicenia.
W ósmym odcinku Orphan Black powoli, ale stopniowo rozbudowuje swoją historię, prowadząc do określonego celu. Choć wszystko wydaje się standardowe, to pojawienie się nowego klona wprowadza trochę urozmaicenia.
Dotychczas każdy nowy klon był prawie pod każdym względem inny. Nawet Fitzsimmons, którą oglądaliśmy tylko w formie relacji wideo, budowała takie wrażenie. Jednak raczej trudno było spodziewać się tak niezwykłej wariacji, jaką twórcy serwują widzom w ósmym odcinku. Transklon imieniem Tony to kolejny wyjątkowy popis Tatiany Maslany, która potrafi dobrze zagrać nawet nieokrzesanego mężczyznę. Zauważmy, że tutaj miała dość niewiele czasu, by zbudować wyrazistą postać bandyty, który jest kompletnym przeciwieństwem wszystkich innych klonów (choć jakieś cechy wspólne są), ale Tatiana robi to fenomenalnie. Postać jest zabawna, nietypowa i intrygująca. Co prawda, raczej trudno zaliczyć go do czołówki klonów, ale raczej śmiało można nazwać tę rolę potwierdzeniem klasy Maslany, zwłaszcza gdy obserwujemy Tony'ego w interakcji z Sarą.
Pojawienie się Tony'ego nie przyćmiewa największej zalety Orphan Black, czyli Allison, która próbuje naprawić swoje małżeństwo. I ten wątek twórcy opowiadają solidnie - jest momentami nietypowo, zabawnie dzięki zachowaniu pani Hendrix oraz zwariowanie przez specyficzne okoliczności, w jakich Allison znajduje się przez Donniego. Przeczuwałem, że para wyzna sobie morderstwa, ale nie przewidziałem, że Donnie przywiezie trupa do domu. Niby wątek stoi na typowym dla Allison poziomie, ale to właśnie dzięki tej zwariowanej postaci i jej dziwacznym przygodom Orphan Black potrafi wznieść się na wyżyny.
[video-browser playlist="634094" suggest=""]
Wkrada się mała niekonsekwencja w zachowaniu Sary. W jednej scenie w poprzednim odcinku gotowa była zawieźć Kirę do Dyadu, by uratować Cosimę. Teraz bohaterka powraca do swojego twardego ja, któremu przez myśl to nie przejdzie. Wykorzystanie Ethana do uratowania życia wszystkich klonów wydaje się oczywiste, ale wszystko wskazuje na to, że nie będzie to takie łatwe. Słowa Ethana, że nie jest niczyim pionkiem, mogą to wyraźnie sugerować.
Wątek Cosimy w tym sezonie to najsłabszy element Orphan Black i w ósmym odcinku nic się w tej kwestii nie zmienia. Postać jest sympatyczna, a jej gra z chłopakami to jedynie potwierdza, ale nie ma nic ciekawego do roboty. Niby prowadzi badania i testuje lek na sobie, ale to nie wciąga i nie dostarcza rozrywki. Jest to postać, z którą jako widz mam najmniejszy emocjonalny związek, więc w końcowych scenach z atakiem trudno przeżywać problemy Cosimy.
Orphan Black to serial bezapelacyjnie dobry, którego najjaśniejszym punktem jest Tatiana Maslany. Solidna fabuła i niezłe opowiadanie tejże historii dostarcza dobrej rozrywki, ale czasem pojawiają się elementy za bardzo niedopracowane.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat