Osiecka: odcinek 1-4 – recenzja
Historia Agnieszki Osieckiej idealnie nadaje się na serial. Czy produkcja TVP wykorzystuje potencjał tej opowieści? Przeczytajcie recenzję serialu Osiecka.
Historia Agnieszki Osieckiej idealnie nadaje się na serial. Czy produkcja TVP wykorzystuje potencjał tej opowieści? Przeczytajcie recenzję serialu Osiecka.
Agnieszka Osiecka wciąż jest postrzegana jako jedna z najwybitniejszych polskich poetek. Jej życie było niezwykle barwne i to aż dziwne, że tak długo musieliśmy czekać na moment, gdy jej biografia trafi na mały ekran. Jest w niej wszystko: liczne romanse, znane postaci historyczne, walka z opresyjnym państwem, a nawet wątki szpiegowskie. Wymarzony materiał na serial – pod warunkiem, że podejdziemy do życiorysu szczerze, a nie potraktujemy go po łebkach. Niestety, przez pierwsze trzy odcinki Osieckiej praktycznie nic się nie dzieje. Twórcy nawet nie silą się na to, by odpowiednio zaprezentować nam tytułową bohaterkę, świetnie graną przez Elizę Rycembel. Nie starają się odpowiedzieć na pytania, co kształtowało młodą dziewczynę i co inspirowało ją do tworzenia czy postrzegania świata w sposób znany z jej twórczości. Dostajemy tylko strzępki informacji, które wyłuskujemy z bardzo chaotycznie połączonych ze sobą scen. Widać za to pewien klucz narracji, ponieważ każdy odcinek jest poświęcony innemu romansowi młodej kobiety, starającej się znaleźć swoją drogę w życiu. Osiecka prowadziła burzliwe życie miłosne. Jak rozumiem, to miało być główną osią serialu, ale te wątki zostały bardzo źle napisane. Brak w nich jakiegokolwiek żaru czy wzruszeń. Zmienia się to dopiero w czwartym odcinku, gdy zaczynamy obserwować pełną przemianę bohaterki i zalążek jej nieugiętości w kontrze z opresyjnym państwem. Problem polega na tym, że w tej całej opowieści nie ma kompletnie żadnych emocji. Na drodze poetki stają barwne postaci polskiej kultury jak Zbyszek Cybulski czy Jerzy Giedroyć, ale nic z tego więcej nie wynika. Scenarzyści kompletnie nie potrafią ich wykorzystać na ekranie.
Jeszcze większym problemem są dla mnie liczne błędy warsztatowe, które nie powinny się przydarzyć tak doświadczonemu reżyserowi jak Robert Glinski. Brak zwracania uwagi na szczegóły jest tutaj zbyt widoczny. Jakby reżyser i jego ekipa realizowali produkcję w bardzo wielkim pośpiechu, nie mając czasu na jej dopracowanie. Weźmy na przykład scenę pływania na basenie z pierwszego odcinka, w której Osieckiej co rusz znika z głowy czepek. Na jednym ujęciu ma go na głowie, na innym nie, by za chwilę znów go mieć. Jakby osoba odpowiedzialna za kostiumy kompletnie zapomniała, że w poprzednim ujęciu był widoczny i należy zadbać o to, by w następnym znalazł się na właściwym miejscu. W scenie kręconej w Gdańsku zapomniano też usunąć z tła wielki współczesny kontenerowiec. Takich „kwiatków” jest niestety więcej. Nie wiem, czy każdy widz będzie zwracał na to uwagę, ale mnie takie błędy strasznie rzucają się w oczy, psując przyjemność z oglądania.
Osiecka jest wielkim rozczarowaniem przez słabo napisany scenariusz. W serialu mamy mnóstwo świetnych aktorów – zarówno młodego, jak i starszego pokolenia. Ludzi z ogromnym potencjałem i talentem. Niestety, bez dobrego tekstu nie są w stanie za wiele z powierzonych ról wycisnąć. Pojawiają się po prostu na ekranie i wygłaszają kwestie. Świetnie to widać po Janie Fryczu i Marii Pakulnis grających rodziców głównej bohaterki. Ich związek był burzliwy i polegał na ciągłych rozstaniach, a w serialu zostaje to sprowadzone do banału. Oto mężczyzna kursujący pomiędzy domem a mieszkaniem kochanki oraz żona siedząca przy stole i wyglądająca przez okno.
Najjaśniejszą gwiazdą w tej produkcji jest świetna Eliza Rycembel, która idealnie pasuje do roli młodej Osieckiej. Ale także u tej aktorki da się wyczuć zaciągnięty przez twórców hamulec. Jakby reżyser nie pozwalał jej wejść bardziej emocjonalnie w niektóre sceny, stawiając na stonowany charakter całej opowieści.
Osiecka za to nieźle wygląda pod względem wizualnym. Jest sporo wpadek kostiumowych, ale za to wyposażenie wnętrz czy sal uniwersyteckich oddaje ducha minionych lat. Dzięki nim jesteśmy w stanie choć na chwilę cofnąć się w czasie. Nie trwa to zbyt długo, bo zaraz na ekranie pojawia się jakaś postać w stroju nie z tamtego okresu i cały czar pryska.
Po obejrzeniu pierwszych czterech odcinków nie za bardzo wiem, jaki cel przyświeca tej produkcji. Ugrzeczniona wersja biografii Agnieszki Osieckiej raczej nie zachwyci jej fanów, a osób niemających pojęcia o jej barwnym życiu miłosnym i towarzyskim nie zainteresuje na tyle, by wracali do kolejnych odcinków. Czekam teraz na zmianę pokoleniową w serialu, gdy Elizę Rycembel zmieni Magdalena Poplawska, grająca dorosłą Osiecką. Może jej uda się pokazać trochę szaleństwa pisarki.
Poznaj recenzenta
Dawid MuszyńskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat