Ostatni okręt: sezon 3, odcinek 9 – recenzja
Ostatni okręt znowu sprawił pozytywną niespodziankę, serwując kolejny bardzo dobry odcinek! Trzeci sezon zaczął się niemrawo, ale teraz tę słabą formę nadrabia z nawiązką. I to nie tylko brawurową akcją, ale również zaskakującymi wydarzeniami godnymi najlepszych seriali tego gatunku.
Ostatni okręt znowu sprawił pozytywną niespodziankę, serwując kolejny bardzo dobry odcinek! Trzeci sezon zaczął się niemrawo, ale teraz tę słabą formę nadrabia z nawiązką. I to nie tylko brawurową akcją, ale również zaskakującymi wydarzeniami godnymi najlepszych seriali tego gatunku.
The Last Ship czasem potrafi pozytywnie zaskoczyć! Człowiek już się przyzwyczaił przez te trzy sezony, że przed seansem musi wyłączyć myślenie, aby się dobrze bawić podczas oglądania, a tutaj w najnowszym odcinku nawet nie trzeba było sięgać po te wymyślne metody, bo po prostu scenarzyści naprawdę się postarali. Oczywiście większość wydarzeń była łatwa do przewidzenia, ale zaserwowane przez twórców zwroty akcji zadziałały tutaj bardzo dobrze i pchnęły historię na nowe, nieprzewidywalne tory. Ale po kolei.
Początek odcinka Paradise nie zapowiadał niczego niezwykłego. Załoga Nathana Jamesa odnalazła miejsce produkcji bomb biologicznych, co mogło rozczarować z uwagi na to, jak szybko im to poszło. Nie zabrakło zasadzki na ekipę dowodzoną przez Toma Chandlera i wzajemnego ostrzału, z którego jak zwykle Amerykanie wyszli bez szwanku. Jest to irytujące, że główni bohaterowie w tego typu filmach czy serialach są kuloodporni, a ich wrogowie zawsze chybiają i szybko przegrywają. Czasem jednak warto wykazać się cierpliwością, bo okazuje się, że ta strzelanina była dopiero przygrywką do bitwy morskiej, w której do akcji wkroczyły jeszcze dwa inne amerykańskie okręty wojenne. Niespodziewanie Nathan James solidnie oberwał (świetne ujęcie uderzenia pocisku), a dwa pozostałe statki zatopiono. Nie można było oczekiwać cudów po efektach specjalnych – to nie jest serial stacji HBO, aby ostrzał wyglądał realistycznie i efektownie. Mimo to montaż skutecznie zamaskował te wizualne niedociągnięcia, kładąc nacisk na dramatyczne chwile oraz niepewność, jak to się wszystko skończy. Emocji nie brakowało, ale jak można było się spodziewać, to Nathan James ocalał i będzie kontynuować walkę z chińskim wrogiem.
Nie mniej ciekawie było w centrum dowodzenia w USA. Tam Kara z pomocą Dennisa rozszyfrowała kod, który wskazywał lokalizację amerykańskiego okrętu. Bardzo naciągany motyw, ale na szczęście znowu na tyle dobrze nakręcony i zmontowany, że można było przymknąć na to oko. Ważniejsze było ukazanie prawdziwego oblicza Allison i przejęcie przez nią kontroli nad państwem. To klasyka seriali kryminalnych i akcji - najpierw twórcy odwracają uwagę widza poprzez rzucenie podejrzeń w stronę doradcy prezydenta, a następnie wyjawiają zdrajcę, czyli osobę, po której teoretycznie najmniej się spodziewaliśmy takiego ruchu. Nietrudno było odgadnąć taki przebieg wydarzeń, ale cieszy to, że Elisabeth Röhm, wcielająca się w Allison, znakomicie odegrała swoją rolę dwulicowej kobiety. Uwierzyłam w tę nagłą przemianę, która tak zaskoczyła nowego prezydenta, jak i niejednego widza.
Akcja w Ostatnim okręcie nabiera tempa. Wyjątkowo interesująco rozwija się historia w trzecim sezonie. Z jednej strony mamy walkę na morzu i w terenie, a z drugiej konspiracje, działania polityczne i zaskakujące zwroty akcji, włącznie z ofiarami wśród głównych bohaterów. Wszystko to całkiem zgrabnie połączono, choć czasem można by odjąć nieco brawury na rzecz logiki i realizmu. Serial by na tym na pewno nie stracił. W każdym razie Paradise był jednym z lepszych odcinków całego serialu, jeśli nie najlepszym, a jeszcze wiele może się wydarzyć - kapitan Chandler będzie działać samodzielnie w związku z ciszą radiową, a Kara prawdopodobnie spróbuje rozbić spisek podstępnej Allison. Jest dobrze i czekam na więcej!
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat