Oszukać przeznaczenie: Więzy krwi - recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 16 maja 2025Po kilkunastu latach seria Oszukać przeznaczenie powraca na wielki ekran. Wielu fanów poczuło mieszankę ekscytacji i niepokoju. Przez myśl przeszedł cień wątpliwości: czy można tak długo korzystać z tego samego schematu? Obawy znikają już po pierwszych minutach! Nowa odsłona nie tylko działa, ale wręcz daje znanej już formule drugie życie.
Po kilkunastu latach seria Oszukać przeznaczenie powraca na wielki ekran. Wielu fanów poczuło mieszankę ekscytacji i niepokoju. Przez myśl przeszedł cień wątpliwości: czy można tak długo korzystać z tego samego schematu? Obawy znikają już po pierwszych minutach! Nowa odsłona nie tylko działa, ale wręcz daje znanej już formule drugie życie.

Oszukać przeznaczenie: Więzy krwi to coś więcej niż tylko kolejna seria krwawych wypadków i śmierci. Reżyserzy Zach Lipovsky i Adam B. Stein, których można było już poznać w takich filmach jak Freaks (2018) i Kim Possible (2019), odświeżyli formułę, wprowadzając do fabuły motyw dziedziczności. Główną bohaterką jest młoda studentka, która po śmierci swojej babci zaczyna doświadczać dziwnych wizji i przeczucia nadciągającego zagrożenia. Okazuje się, że starsza kobieta wiele lat wcześniej starała się oszukać przeznaczenie, ale to, co miało skończyć się wraz z jej pokoleniem, przenosi się na kolejne. Teraz śmierć szuka sprawiedliwości także u jej wnuczki. Motyw przekleństwa, które nie dotyczy tylko jednej osoby, ale całej rodziny, pozwala pogłębić historię emocjonalnie. Dzięki temu film staje się nie tylko opowieścią o polującym fatum, ale także o więziach rodzinnych i traumie pokoleniowej. To coś, czego w poprzednich częściach ewidentnie brakowało, a pchnęło całą historię na przód.
Co za tym idzie, zmienia się przedstawienie samych bohaterów. Nie są oni jedynie ofiarami, których los śledzimy tylko po to, by zobaczyć, kto z nich zginie pierwszy. Tym razem przedstawione zostają postacie rozbudowane emocjonalnie, a także z własnymi historiami i wątkami, które tłumaczą ich osobowość. Dzięki temu nie tylko rośnie w nas ekscytacja, ale również poczucie empatii. Nie oznacza to, że film nagle staje się psychologicznym dramatem, ale zdecydowanie wypada lepiej pod względem wiarygodności i zaangażowania. Choć i w poprzednich częściach zdarzały się próby zarysowania charakterów postaci, dominowało jednak podejście oparte na stereotypach i uproszczeniach. Nowa część wyraźnie odchodzi od tego schematu.
Podstawowe pytanie, które pojawiło się już na etapie zapowiedzi: czy śmierć znowu będzie kreatywna? W tym aspekcie nie ma cienia wątpliwości, że tak – i to nawet bardziej niż można było się spodziewać. To, co od lat stanowi znak rozpoznawczy serii, wciąż działa bez zarzutu. Mimo upływu czasu twórcy nadal potrafią zaskoczyć inwencją i budowaniem napięcia wokół pozornie błahych przedmiotów codziennego użytku, sprawiając, że nigdy już nie spojrzymy na nie w ten sam sposób. Ważne jednak, że mimo makabry film nie popada w przesadę. Niektóre sceny mają wręcz autoironiczny wydźwięk, tak jakby twórcy sami doskonale zdawali sobie sprawę z tego, jak bardzo absurdalnie to wygląda, ale przez to całość wypada jeszcze lepiej. Seria zawsze balansowała z absurdem, ale tym razem twórcy robią to z większym wdziękiem. Zamiast przypadkowego rozlewu krwi dostajemy świadome sceny z domieszką czarnego humoru.
Niestety, w tym aspekcie pojawił się zgrzyt, który osłabia odbiór niektórych fragmentów – mowa o promocji filmu. Niemała część najbardziej efektownych scen została bowiem ujawniona już na etapie zwiastunów, co sprawiło, że zamiast zaskoczenia pojawiała się raczej znajomość i oczekiwanie na znane już kadry. To zabieg, który odbiera pewną część emocji i napięcia, a szkoda, bo potencjał wielu z tych momentów mógłby w pełni wybrzmieć dopiero w sali kinowej.
Więzy krwi to duży ukłon w stronę klasyki. Nie rewolucjonizuje gatunku, ale ma wszystko, co powinien zawierać dobry sequel tej serii: zaskakuje, czasami bawi i straszy, a co najważniejsze, zostawia nas z pytaniem, czy naprawdę da się oszukać przeznaczenie? Jednocześnie najnowsza część całej sagi działa doskonale jako osobna historia, nawet dla osób nieoglądających jej poprzedników.
Poznaj recenzenta
Paulina Mika


naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1985, kończy 40 lat
ur. 1987, kończy 38 lat
ur. 1978, kończy 47 lat
ur. 1986, kończy 39 lat
ur. 1979, kończy 46 lat

