Our Kind of People: sezon 1, odcinek 1 - recenzja
Our Kind of People to nowy serial dramatyczny o elicie Afroamerykanów. Czy jednak oferuje coś wartego uwagi?
Our Kind of People to nowy serial dramatyczny o elicie Afroamerykanów. Czy jednak oferuje coś wartego uwagi?
Our Kind of People to tak naprawdę opera mydlana w szatach poważnego serialu dramatycznego. Pierwszy odcinek szybko da widzom do zrozumienia, że oglądamy coś boleśnie oklepanego. Czuć w tym najbardziej inspiracje hitem Zemsta, bo główna bohaterka mająca rodzinne koneksje z bogaczami namiesza i będzie odpłacać za traumy przeszłości. Przez to też wszystko tutaj jest przewidywalne, oczywiste i sztampowe do bólu. Szybko bohaterka staje się wrogiem tutejszej społeczności i kobiety z wpływowej rodziny. Ileż razy to widzieliśmy? Wiele i to w o wiele lepszej jakości.
Projekt stara się nawiązywać do sytuacji w USA w kontekście ruchu Black Lives Matter, ale robi to bezmyślnie, kuriozalnie i bez pomysłu. Bohaterka nosi koszulkę z nazwiskami ofiar brutalności policji? Pewnie, ale kompletnie wątek nawet nie jest poruszany. Najwyraźniej w oczach twórców jest to teraz część mody czarnoskórych kobiet. Szkoda, bo tak ważna rzecz, jak już jest wprowadzona, powinna mieć znaczenie i emocje, a nie być motywem do odznaczenia z listy.
Bohaterowie to też chodzące stereotypy. Nie czuć w tym ludzi z krwi i kości, którzy swoją osobowością mogą porwać widzów do śledzenia ich losów. Problemem jest strasznie sztuczna Yaya DaCosta w głównej roli, która nie ma charyzmy, a w kluczowych momentach, mających zbudować jakiekolwiek emocje, wypada dość niekorzystnie. Te wszystkie postacie są zbyt puste, za mało charakterystyczne i za bardzo stereotypowe. W zachowaniu czy w wątkach, które są dla nich przygotowane, na czele z konfliktem dotyczącym włosów (serial podkreśla istotność tego dla Afroamerykanek). Czy naprawdę trzeba popadać w stereotypowe i sztampowe skrajności, by opowiadać historię z osobami czarnoskórymi w centrum? Ten serial usilnie stara się być uniwersalny, a ponosi porażkę. Fabularnie mamy tutaj odgrzewanie rzeczy z seriali w stylu Zemsty czy Dynastii.
W centrum mamy konflikt społeczny: biedni kontra bogaci. Dobrzy kontra źli. Motyw klasizmu jest tutaj podkreślony, ale nie proponuje niczego odkrywczego. Doskonale wiemy, że każdy będzie manipulować, kopać dołki pod innymi i walczyć o władzę. To wszystko jest oczywiście składnikiem dobrych seriali, ale Our Kind of People robi to odtwórczo, bez ikry, pomysłu i charakteru. Miał być to następca Imperium, ale pomimo podobieństw w podejściu do tworzenia historii, brak temu osobowości i rozrywkowej otoczki.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat