Outcast: Opętanie: sezon 1, odcinek 4 – recenzja
A Wrath Unseen jest jak do tej pory najlepszym odcinkiem Outcast: Opętanie i pokazuje możliwości serialu.
A Wrath Unseen jest jak do tej pory najlepszym odcinkiem Outcast: Opętanie i pokazuje możliwości serialu.
Jestem zaskoczony, że poprzedni opętany został (tylko tymczasowo?) porzucony. Jednak nowa osoba na jego miejscu spisuje się znacznie lepiej. Szczerze mówiąc, nawet mi przez myśl nie przeszło, że może okazać się nią jedna z parafianek. To dobry twist, którzy rzuca małe światełko na przeszłość wielebnego Andersona w roli egzorcysty. Anderson myślał, iż wypędził demona dwa lata temu, lecz był w błędzie. Twórcy Outcast obierają podobną drogę jak ostatnio – wątpliwości względem tego, czy dana postać jest opętana, rodzą niepokój, tylko tym razem dodatkowo prowadzą do naprawdę przerażających momentów.
Bywały chwile, gdy miałem potrzebę włączenia światła – tak strasznie było. Ciary przechodziły mi po całym ciele po każdym pojawieniu się Mildred, która tworzyła niebywałe napięcie – bo może zaraz ujawni się w niej demon? Może za chwilę zaatakuje? Na sytuację warto też spojrzeć z szerszej perspektywy, czyli jak to wpłynie na fabułę. Już wiemy, że siły zła są inteligentniejsze, niż myślał wielebny, a jego egzorcyzmy niekoniecznie musiały przynieść efekt. Coraz bardziej daje o sobie znać nieobliczalność zła, mogącego czaić się dosłownie wszędzie. Taką atmosferę bardzo lubię. Oczywiście należy pochwalić również muzykę, reżyserię czy scenografię. Drobiazgi takie jak sposób padania światła tworzą mroczny klimat serialu.
Jednak wcale nie trzeba wchodzić w nadprzyrodzone sprawy, żeby czuć strach i zaintrygowanie fabułą. W nowym odcinku zagłębiamy się w historię Megan Holt. Twórcy stawiają tutaj na obraz: widzimy wystraszoną dziewczynę uciekającą przed silnym, nieustępliwym młodzieńcem – wszyscy domyślamy się, o co chodzi. Słowa nie są potrzebne. Udzielają się także emocje – ja na przemian czułem gniew na krzywdzącego, współczucie dla ofiary oraz jej lęk powodowany powrotem dawnego napastnika. Pod względem treści również jest świetnie. Nie liczy się ilość dialogów, tylko ich jakość, a występujące kwestie oddziałują na wyobraźnię (np. Kyle próbujący chronić Megan, śpiąc przy jej łóżku).
Ciekaw jestem, jak bohaterowie będą dalej stawiali czoła złu. Zawsze będzie się sprawdzała krew Kyle'a? Na razie jednak i tak sprawa jest skomplikowana, skoro siedzące w ludziach demony potrafią przez długi czas się ukrywać, nie dając wiele poszlak do stwierdzenia, że coś nie gra, oraz manipulując innymi. Na ten moment czuję się usatysfakcjonowany postępem scenariusza, bo nawet wyjaśniła się kwestia niezbyt wiarygodnych egzorcyzmów. Zwyczajnie nie przynoszą efektów, przynajmniej nie zawsze. Przyznaję też, że do tej pory postać wielebnego najmniej mnie przekonywała, ale w recenzowanym odcinku już zmieniłem o niej zdanie – a to raczej wcale nie koniec tajemnic, jakie skrywa. Swoją drogą, czy mi się tylko wydawało, czy padło nawiązanie do Adwokata diabła (dialog o pysze)?
Rumieńców nabiera również śledztwo w sprawie okaleczania zwierząt. To kolejny wątek, który chce się śledzić i który może stanowić ważną część fabuły. Czas pokaże, ale już wyklarowały się intrygujące sprawy przyciągające do produkcji. Niejasna pozostaje kwestia, czy Outcast: Opętanie będzie szedł w stronę proceduralnego charakteru. Na to wskazywał poprzedni odcinek, lecz nowy z kolei cechuje się innym stylem i przedstawia, zdaje się, istotne rzeczy. Co więcej dodać? Jeśli obdarzyliście twórców zaufaniem, to zaczyna ono procentować. A Wrath Unseen jest trzymającym w napięciu odcinkiem, który potrafi przerazić. Więcej takich!
Źródło: zdjęcie główne: FOX
Poznaj recenzenta
Krzysztof LewandowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat