Overwatch – recenzja gry
Data premiery w Polsce: 24 maja 2016Firma Blizzard wypuściła na rynek pierwsze zupełnie nowe IP od 17 lat. Czy Overwatch dołączy do grona tak kultowych pozycji jak serie Starcraft, Warcraft i Diablo?
Firma Blizzard wypuściła na rynek pierwsze zupełnie nowe IP od 17 lat. Czy Overwatch dołączy do grona tak kultowych pozycji jak serie Starcraft, Warcraft i Diablo?
Overwatch jest sieciową strzelanką i nie oferuje fabularnej kampanii, co jest nieco rozczarowujące, biorąc pod uwagę świetnie zarysowane postacie i całkiem interesującą historię przekazywaną za pośrednictwem komiksów i kapitalnych filmów animowanych, które publikowano przed premierą samej gry. Na wstępie chciałbym też dodać, że pomimo dość powszechnie panującej opinii ta gra to nie MOBA i jest całkowicie inna od debiutującego na początku maja Battleborn.
Tryby zabawy obejmują eskortowanie celów, przejmowanie punktów na mapie i utrzymywanie kontroli nad daną lokacją. Do tego dochodzi jeszcze Weekly Brawl, czyli zmieniająca się co tydzień wariacja na temat rozgrywki. W debiutanckim tygodniu był to szaleńczy tryb Arcade, w którym każdy z graczy dysponował większą liczbą punktów życia, a umiejętności odnawiały się znacznie szybciej.
W grze umieszczono 12 map, co nie wydaje się być imponującą liczbą, ale należy wziąć pod uwagę to, jak zostały one zaprojektowane. Miejsca, w których walczymy, są wielopoziomowe, pełne otwartych budynków, tuneli i przejść, z których możemy skorzystać. Dzięki temu za każdym razem mamy szansę na wypróbowanie nowych taktyk – ukrycie się na dachu jako snajper lub umieszczenie wieżyczek w miejscach, przez które przechodzą oponenci.
Tym, co sprawia, że Overwatch jest tak dobrą grą, są jednak bohaterowie, w których możemy się wcielić. Do dyspozycji graczy oddano 21 zróżnicowanych postaci podzielonych na cztery segmenty: atak, obronę, tanków i wsparcie. Każdy z herosów posiada inne statystyki, umiejętności, a co najważniejsze – każdym gra się kompletnie inaczej. Mamy więc błyskawicznie przemieszczającą się po mapie Smugę, potężnie zbudowanego Reinhardta, dzierżącego w dłoni ogromny młot i osłaniającego zespół energetyczną tarczą, oraz Symmetrę, która kontroluje strategiczne miejsca na mapie dzięki działkom i portalowi. Dzięki temu zabawa, pomimo pozornie niewielkiej liczby trybów i map, nie nudzi się nawet po wielu godzinach.
Świetnym zabiegiem było też umożliwienie zmiany bohatera w trakcie gry. Jeśli więc trafimy na wyjątkowo problematyczny zespół przeciwników, to bez problemu możemy całkowicie zmienić naszą taktykę i wybrać inną postać, która lepiej poradzi sobie w danym meczu. Oczywiście nie miałoby to większego sensu, gdyby zabawa nie była zbalansowana, jednak i z tym firma Blizzard sobie poradziła. Chociaż na samym początku pewni herosi wydają się nieco zbyt potężni, to z czasem uczymy się tego, w jaki sposób sobie z nimi radzić. Najlepszym przykładem jest znienawidzony przez wielu Bastion – robot, który potrafi zmienić się w potężne działko, jest bardzo łatwym łupem dla snajperów. Ci z kolei są łatwym celem dla Winstona, który jest w stanie do nich doskoczyć dzięki jednej ze swoich umiejętności.
Jak na współczesną strzelankę online przystało, w Overwatch wprowadzono system motywujący do ciągłej gry. Za każdy rozegrany mecz otrzymujemy punkty doświadczenia, te z kolei pomagają zdobywać kolejne poziomy, za które otrzymujemy skrzynki z dodatkową zawartością – między innymi skórkami i odzywkami bohaterów. Możemy też dokupić je za gotówkę, jednak z uwagi na ich typowo kosmetyczny charakter nie daje to żadnej przewagi nad graczami, którzy wolą nie wydawać pieniędzy.
Złego słowa nie można też powiedzieć na temat oprawy audiowizualnej. Nieco komiksowa grafika w grze robi świetne wrażenie – mapy są rozległe, klimatyczne i pełne odniesień do innych gier firmy Blizzard. Również modele postaci wykonano z dbałością o najmniejsze detale, a każdy z bohaterów jest na tyle charakterystyczny, że po zaledwie kilku meczach będziemy w stanie rozpoznać i nazwać każdego z nich. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że obecnie jest to jedna z ładniejszych sieciowych strzelanek dostępnych na rynku.
Oprawa audio zasługuje na osobny akapit. Aktorzy dubbingowi, w obu testowanych przeze mnie wersjach językowych (polska i angielska), są świetnie dobrani do postaci, co dodatkowo pogłębia ich autentyczność. Doskonale rozwiązano też kwestię udźwiękowienia podczas samych meczów – Overwatch wiele zyskuje przy grze ze słuchawkami, bo wiele ze specjalnych umiejętności oponentów jesteśmy w stanie usłyszeć na długo przed tym, zanim je zobaczymy.
Overwatch jeszcze przed premierą wzbudzał spore kontrowersje ze względu na to, że Blizzard postanowił wydać grę w pełnej cenie, zamiast postawić na biznesowy model free-to-play. Trzeba jednak przyznać, że deweloperzy stworzyli produkt dopracowany niemalże do granic możliwości, który sprawia mnóstwo frajdy, a przy tym jest w pełni grywalny już w momencie wsadzenia płyty do napędu – od razu dostajemy dostęp do wszystkich bohaterów i trybów gry, nie musimy bawić się w odblokowywanie czegokolwiek, a mikrotransakcje są kosmetyczne i w żaden sposób nie wpływają na rozgrywkę.
PLUSY:
- fantastyczne postacie,
- zróżnicowane umiejętności,
- świetnie zaprojektowane mapy,
- rozgrywka sprawia mnóstwo frajdy,
- dopracowana oprawa audiowizualna.
MINUSY:
- brak kampanii,
- mało trybów rozgrywki.
Poznaj recenzenta
Paweł KrzystyniakDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat