Ostatnie namaszczenie - recenzja książki
Data premiery w Polsce: 21 października 2025Kilka miesięcy po śmierci Ozzy’ego Osbourne’a na rynek trafiła bezkompromisowa, a zarazem pełna humoru i wstrząsających wydarzeń autobiografia o jego ostatnich latach życia i dramatycznej walce o powrót do zdrowia. Książę Ciemności przemówił po raz ostatni…
fot. wydawnictwo In Rock
Pożegnalny koncert Ozzy'ego Osbourne'a i Black Sabbath odbył się 5 lipca 2025 roku na stadionie Villa Park w Birmingham. Back to the Beginning okazał się wielkim heavymetalowym świętem, a zarazem przedsięwzięciem, podczas którego zagrało wielu muzyków i legendarnych zespołów – Metallica, Slayer, Alice in Chains, Pantera czy Guns N' Roses. Wszyscy chcieli uhonorować muzyczne dokonania "Księcia Ciemności". W wydarzeniu wzięło udział 45 tysięcy rozentuzjazmowanych fanów ciężkich brzmień, którzy pragnęli po raz ostatni zobaczyć i posłuchać na żywo "Ojca Chrzestnego Metalu". Ostatni występ schorowanego Ozzy'ego Osbourne'a siedzącego na specjalnym tronie wzruszył niejedną osobę. Niestety 17 dni po tym pamiętnym koncercie wokalista zmarł w wieku 76 lat w swoim domu w Buckinghamshire. Zaledwie 3 miesiące później na półki księgarń trafiła druga autobiografia artysty.
Poprzednia książka Ja, Ozzy z 2010 roku przeprowadzała czytelnika przez całe bogate życie tego wokalisty – od czasu, jak był małym chłopcem, aż po osiągniecie sławy z Black Sabbath i solową karierę wraz ze wszystkimi wzlotami i upadkami. Z kolei w Ostatnim namaszczeniu Ozzy Osbourne cofa się do pożegnalnej trasy koncertowej No More Tours II z 2018 roku i początków jego problemów zdrowotnych. Gdyby skupił się wyłącznie na wydarzeniach rozgrywających się aż do ostatniego występu, najpewniej wyszedłby z tego dziennik medyczny, przerywany historiami o nagrywaniu nowych albumów. Ta część książki jest przepełniona opisami cierpienia – zarówno fizycznego, jak i psychicznego wynikającego z poczucia winy, że zawodzi fanów. Czytamy o dramatycznej walce o powrót do zdrowia, aby o własnych siłach znowu stanąć na scenie.
Na szczęście dzięki poczuciu humoru Ozzy’ego książka nie jest dołująca. Perypetie zdrowotne są przeplatane prześmiesznymi anegdotami, których część mogliśmy już poznać przy okazji czytania wcześniejszej autobiografii. Dostajemy wiele ciekawych wspomnień z jego życia – większość zabawnych, ale też kilka tragicznych, a nawet wstrząsających. Możemy się przekonać, ile znanych osób (nie tylko muzyków) miał okazję spotkać i bliżej poznać… głównie pijąc z nimi i biorąc narkotyki. Takie to były rock’n’rollowe czasy.
fot. wydawnictwo In RockOstatnie namaszczenie jest pisane z werwą – zachowano dokładnie ten sam ton, który nadawał poprzedniej książce lekkości. Wszystko to „upiększone” jest przekleństwami, co niektórych czytelników może nieco bulwersować. Poza tym język, trochę podkręcony przez tłumacza, podkreśla swojskość Ozzy’ego Osbourne’a. Idealnie oddaje to, jakim był człowiekiem: chaotycznym, nieokiełznanym, szalonym, ale też wrażliwym, rodzinnym i niezwykle otwartym, z dużym dystansem do siebie i wielkim zamiłowaniem do muzyki.
Ostatnie namaszczenie to do bólu szczera opowieść. Wokalista nie ukrywa żadnych szczegółów na temat swoich uzależnień – od narkotyków, leków, alkoholu czy nawet jedzenia. Bo Ozzy to człowiek popadający ze skrajności w skrajność, co nadaje temu tragikomiczny charakter. Nie brakuje też mroczniejszych epizodów, z których wokalista nie jest dumny. Ważne, że nie pomija tych tematów, dzięki czemu odnosi się wrażenie, że mamy do czynienia z pełną historią jego życia, a nie tylko dogodną częścią, mającą na celu chronić wizerunek. Ponadto znajdziemy w tej książce wiele komentarzy na bieżące tematy, np. pandemii czy cancel culture. Dzięki jego opowieści możemy też prześledzić zmiany w przemyśle muzycznym, lotniczym czy po prostu w świecie, dzięki czemu mamy do czynienia z fascynującą podróżą przez różne epoki.
Niewątpliwie Ostatnie namaszczenie to opowieść o człowieku bez zahamowań, żyjącym pełnią życia, który tym razem musiał stawić czoła nie tylko starości, ale też śmiertelności. Okazuje się, że „Książę Ciemności” wcale nie jest niezniszczalny. Przy lekturze Ja,Ozzy zastanawiałam się, jakim cudem przeżył tak długo, pomimo tylu szaleństw, wypadków i nałogów. Przy nowej autobiografii, zadawałam sobie pytanie: „Jak on dał radę dotrwać do tego ostatniego koncertu w Birmingham?”.
Ostatnie namaszczenie jest jak rozmowa z kumplem w barze przy kufelku piwka, która schodzi na wspominki o starych czasach i narzekanie na bolące kości. Można się pośmiać, powzruszać, a nawet oddać refleksji nad życiem i przemijaniem. Rozczarowuje jedynie brak zdjęć w tym porządnym wydaniu z twardą okładką oraz powtórki z poprzedniej autobiografii, które służą głównie do wypełnienia treści.
Nie trzeba być fanem Black Sabbath czy samego wokalisty, aby z przyjemnością oddać się tej heavymetalowej lekturze. Książka wciąga niczym Ozzy kreski na dzikiej imprezie w latach 80.
Poznaj recenzenta
Magda Muszyńska
naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1979, kończy 46 lat
ur. 1993, kończy 32 lat
ur. 1988, kończy 37 lat
ur. 1962, kończy 63 lat
ur. 1972, kończy 53 lat
Lekkie TOP 10